- Mistrzu... - zacząłem niepewnie.
- Słucham? - zainteresował się.
Siedzieliśmy na statku, płynącym w stronę wysp Kraju Błyskawic. Sasuke nie rozmawiał z nami o tym, co się wydarzyło. Ale jestem w stanie t zrozumieć. Po prostu mnie nie znosi. A raczej tego, który jest we mnie zapieczętowany. Spojrzałem na falującą wokół wodę, kładąc głowę na burcie. Nie byłbym w stanie nic powiedzieć, patrząc mu w oczy.
- Kyuubi... - ciągnąłem. - Czy jest jakaś szansa, że on jest lepszy niż mówią ludzie? Bo przez wszystkich jest uważany za potwora, ale w rzeczywistości...
- Ludzie patrzą przez pryzmat tego, co widzą. - odpowiedział, nie pozwalając mi dokończyć. - Skoro Kyuubi nie okazał dobroci w żadnej postaci, to z góry założono, że jej w nim nie ma.
- A ty co o tym myślisz mistrzu? - zapytałem.
Jakiś cień przesłonił mi słońce. Domyśliłem się, że to mistrz stanął obok mnie. Mimo wszystko nie podniosłem wzroku.
- Nie jestem w stanie ocenić czegoś... Nie. Nie jestem w stanie ocenić kogoś, z kim nigdy się nie rozmawiałem. - dopowiedział. - Mogę tylko snuć domysły na temat jego charakteru.
Zgadzałem się z tym, co powiedział. Ludzie mogli tylko snuć domysły. Ale nikt nie pomyślał, że jemu może się to nie podobać.
- Wiesz, mistrzu... On powiedział, że jeśli go uwolnię, to opowie mi o rodzicach...
Usłyszałem ciche westchnienie. Wiedziałem, że mistrzowi nie spodoba się fakt, że z nim rozmawiałem, a co dopiero, że proponował mi jakiś układ.
- Więc to dlatego pytałeś, co się z tobą stanie po zerwaniu pieczęci? - zaśmiał się.
- Mhm...
- Dobrze, że zapytałeś. - stwierdził. - Inaczej mogłaby się wydarzyć tragedia...
- Mistrzu... Możesz opowiedzieć mi i rodzicach?
Dopiero teraz podniosłem głowę i spojrzałem w oczy sannina. Uśmiechał się i patrzył w horyzont.
- Mogę ci powiedzieć, że twoja matka była wybitną kunoichi. Miała niespotykany odcień włosów i temperament, z którym jej rówieśnicy nie mogli się równać. - zmrużył oczy, wspominając stare czasy. - Poza tym byłem mistrzem twojego ojca. A on był moim ulubionym uczniem.
Oczy rozszerzyły mi się ze zdziwienia. Kompletnie nie sposziewalem się czegoś takiego. I jakoś wewnętrznie poczułem, że zbliżyłem się o ojca.
- Tak naprawdę... - ciągnął. - To ja nadałem ci imię. W pewnym sensie.
Miałem wrażenie, jakbym odnalazł w końcu jakiegoś krewnego.
- Jak to "w pewnym sensie"? - zapytałem.
- Naruto to imię bohatera mojej debiutanckiej książki! Swoją drogą, twój ojciec bardzo ją lubił, też powinieneś ją przeczytać i docenić w końcu osobę, która wzięła cię pod swoje skrzydła i jej talent.
No tak. Zaczął się przechwalać. Ale nie wiedziałem, że pisał książki... Inaczej bym nie pytał. Zaśmiałem się na swoje myśli.
- Naruto! Nie powinieneś się śmiać ze swojego mistrza! - oburzył się.
- Nie śmieję się z ciebie mistrzu! - Uśmiechnąłem się szeroko. - Po prostu... Pomyślałem, że jesteś moim ojcem chrzestnym.
- Tak, na to wygląda. - uśmiechnął się i położył mi rękę na ramieniu.
Rodzina. Właśnie tak o nas myślałem w tym momencie. Nie byliśmy spokrewnieni, ale byliśmy rodziną.
- Dziękuję, mistrzu. - powiedziałem w pewnym momencie. - To dużo dla mnie znaczy, że po tylu latach w końcu mogłem dowiedzieć się czegoś o rodzicach. Staruszek Hokage zawsze milczał, nieważne ile razy pytałem.
- Nic dziwnego. - odpowiedział. - Twoi rodzice byli bardzo lubiani i szanowani w wiosce. Wszystkich bardzo zasmuciła ich śmierć. W szczególności Trzeciego.
- Rozumiem. - zamyśliłem się. - I dziękuję.
- Nie ma za co! - zaśmiał się mistrz, po czym poczochrał mi włosy.
CZYTASZ
Potwór | Uzumaki Naruto
FanfictionPrzyrzekłem sobie, że nie będę płakać, bo płacz nic nie da. Nie wezmę ich na litość, ponieważ oni się nade mną nie zlitują. Dla mnie nie mają litości. Dla nich jestem tylko ohydnym potworem. Potworem... • fanfiction na podstawie mangi i/lub anime...