» d z i e c k o «

155 48 26
                                    

Bezsilny...

Angelica widziała wyraźnie, na kogo patrzyły w ten sposób zielone oczy.

Były całkowicie bezsilne.

Chyba właśnie wtedy, zrozumiała, że ona nigdy nie będzie spełniona.

Zresztą, podobnie jak właściciel zielonych oczu.

Bo tak naprawdę, oboje byli bezsilni.

Wobec panujących zasad, oczekiwań innych.

Wobec człowieka, który – o ironio – również nigdy nie miał być spełniony.

Nie przeszkadzało mu to w rzucaniu obojgu znaczących spojrzeń.

Byli jak dzieci, którymi Aleksander bawił się z łatwością, co i rusz wodząc za nos to jedno, to drugie.

A gdy w jego dłoniach znalazły się te drobne, należące do Elizy...

John'owi i Angelice pozostało tylko wspólnie udawać.

________________

I tym akcentem, kończę te dziesięć setek słów.

Nie do końca udało mi się być systematyczną, ale na początku szło mi nie tak znowu najgorzej...

Dziękuję wszystkim czytającym, z całego serca.
Każda gwiazdka, każdy komentarz, wszystko to naprawdę motywowało mnie do pracy!

Nie spodziewałam się, że tak krótka praca przyjmie się tak... sympatycznie.

Na ostatku, zaproszę Was jeszcze, do mojej innej publikacji w tematyce Hamiltona.

“Wesołe miasteczko” jest fluffową opowiastką, w której skupiam się głównie na przyjacielskiej relacji Elizy i Laurensa, ale planuję tam wpleść niedługo Satisfied bis.

No to... jeszcze raz dziękuję!

DZIESIĘĆ MOTYLI. satisfied bisOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz