2 lata temu
Obudził mnie hałas maszyn. Otaczała mnie ciemność a jedyne światło dawała mała czerwona lampka, która irytowała mnie. Powoli wstałam na nogi. Podniosłam ręce do góry i poczułam druty złączone ze sobą, tworząc coś na wzór klatki. Kiedy próbowałam zrobić krok wpadłam na jakieś pudło. Czyli jestem zamknięta w klatce i jeszcze czymś i to jedzie cały czas do góry.- Pomocy! - krzyknęłam i próbowałam otworzyć górę do klatki jednak nic to nie dało.
Nie wiem gdzie jadę ani jak się tu dostałam. Nie pamiętam nawet... własnego imienia...
To wszystko jest dziwne.
Boję się.- Pomocy! Pomocy!
Winda w końcu się zatrzymała a ja upadłam na podłogę a czerwone światło zgasło.
- Pomocy!
Chwilę tak jeszcze siedziałam aż w końcu drzwi u góry się otworzyły a światło mnie uderzyło w oczy. Następnie otworzyły się kraty
Ktoś wskoczył do środka.
Szybko wycofałam się do środka.- To dziewczyna!
- Wszystko dobrze... - zaczął jakiś chłopak i zaczął się do mnie zbliżać a ja się wycofywałam i napierałam na ścianę za mną.Mój wzrok w końcu się przyzwyczaił do światła.
Przede mną uklęknął chłopak o rudych włosach o ciemnych prawie czarnych oczach.- Nie zbliżaj się... - szepnęłam.
- Spokojnie... nic ci nie zrobię... pomogę ci wyjść stąd... okej?Pokiwałam lekko głową. Powoli wstałam z ziemi.
Pierw chłopak sam wyszedł a następnie pomógł mi wyjść.
Rozejrzałam się wokół. Stali sami chłopacy w podobnym wieku do mojego i tylko jeden wyglądał na bardziej dorosłego niż reszta.- Mam na imię... - zaczął gadać i się do mnie zbliżać. Od razu zerwałam się na równe nogi i zaczęłam biec w stronę jakiegoś dużego wyjścia.
- Ej stój! - ktoś krzyknął za mną a ja nadal biegłam.
Byłam już przed wyjściem. Było tak blisko...
Nagle ktoś na mnie skoczył i obezwładnił.- Puść mnie! - krzyczałam i się wierciłam.
- Spokojnie! - to był ten sam chłopak który pomógł mi wyjść - nic ci nie zrobimy... okej? - spojrzał mi prosto w oczy. Przełknęłam ślinę.
- Puść mnie - warknęłam.
- A nie uciekniesz tam? - wskazał głową na wyjście.
- Nie... - odparłam nie pewnie.
Wstał i podał mi rękę. Wstałam.
- Jestem Newt, pewnie nie pamiętasz swojego imienia?
- Nie... - lekko się skrzywiłam.
- Spokojnie za nie długo sobie powinnaś przypomnieć - lekko się uśmiechnął - dobra chodź poznasz resztę
Poszłam za nim.
- Jestem tu... jedyną dziewczyną?
- No niestety tak - uśmiechnął się.
Również to zrobiłam.
- No dobra... to jest Alby, nasz szef. Zostawię cię w jego rękach
- He-ej - przywitałam się nieśmiało. Niektórzy się przywitali a następnie się rozeszli i został Alby.
- Nie będziesz już uciekać? - zapytał się.
- Raczej nie, jeśli wytłumaczysz mi co tu robię i gdzie tak właściwie jesteśmy
- Okej to chodź na mały spacer...
Nieśmiało poszłam za nim.
- No więc tak odpowiadając na pierwsze pytanie to nie mam bladego pojęcia nawet co ja tu robię, nikt nie wie, a my znajdujemy się w labiryncie
- Jak to w labiryncie?
- Tamto wyjście przez które próbowałaś uciec to wejście to labiryntu. Badamy go i próbujemy znaleźć wyjście od roku
- Od roku? I do tej pory nie znaleźliście wyjścia? - zapytałam zdziwiona.
- Nie. Nie jest to takie łatwe. Labirynt każdej nocy się zmienia
- Zmienia się czyli... jakby żyje własnym życiem?
- Można tak powiedzieć. W środku są dozorcy. W dzień zazwyczaj nie chodzą po labiryncie. Ci którzy ich spotykają zazwyczaj nie żyją zbyt długo. Labirynt zamyka się każdego wieczoru i otwiera każdego ranka o tej samej porze a potem o tej samej porze się zamyka
- Chcę tam wejść - odezwałam się po chwili ciszy.
- Zazwyczaj ludzie starają się unikać wchodzenia do środka. Jesteś pierwszą dziewczyną w strefie i jesteś inna od reszty, i chyba trochę stuknięta
- Dzięki - wysiliłam się na uśmiech - to jak będzie, będę mogła tam wejść?
- Zobaczymy jeszcze. A teraz zrobimy takie szybki oprowadzenie. Tam jest Plaster czyli Jeff, on jest naszym mini lekarzem, raczej rzadko się coś zdarza ale jeśli tak to do Jeff, tam jest Patelniak czyli nasz kucharz, tam są budowlańcy budują szałasy i takie rzeczy - opowiadał dalej a ja słuchałam uważnie.- No dobra i to chyba wszystko... a i wieczorem jest ognisko przyjdź na nie
- Okej - lekko się uśmiechnęłam.Podeszłam do Georga. Tak chyba tak miał na imię.
Od czego by tu zacząć rozmowę?- To... od jak dawna tu siedzisz? - zapytałam. Spojrzał na mnie.
- Od... trzech czy czterech miesięcy...
Fajnie w końcu mieć tu jakąś dziewczynę
Zaśmiałam się.
- Serio?
- Tak, wiesz... z samymi chłopakami to jest trochę nudno - uśmiechnął się.Parę godzin później.
- Dajesz! Dajesz dajesz!
- Ej to nie sprawiedliwe! Ja jestem dziewczyną! - zaśmiałam się.Gally chce ze mną się posiłować. George nie żartował z tym że robią to cały czas.
- Oj dajesz Greenie!
- No dobra... ale dajesz ulgi - wstałam z miejsca.
- Powiedzmy że będziesz mieć jakąś małą
Zaśmiałam się. Weszłam w krąg.
- Dajesz - zrobiłam zadziorną minę.
Zaatakował mnie. Szybko zrobiłam zwinny ruch na bok. Zatrzymał się centymetr przed linią.
Zapowiada się ciekawie...
Po paru minutach się poddałam bo miałam już dość walki.
Gally mocno mnie pchnął i poleciałam mocno do tyłu.
- Ał... - chwyciłam się za głowę która mi pulsowała.
Clarie... - usłyszałam głos w głowie.
To chyba moje imię.
- Wiesz co Gally... - wstałam z ziemi - jedyne co dobre wyszło z tego że wygrałeś to to że przypomniałam sobie moje imię... mam na imię Clarie... - uśmiechnęłam się szeroko.
- Clarie! Toast za Clarie!
Napiłam się napoju ale po sekundzie go wyplułam.
- Fu! Co to?!
- A robię takie napoje - wyszczerzył się Galli.
- Bez obrazy ale gotowanie zostaw lepiej Frypanowi - uśmiechnęłam się lekko.
Odeszłam od ich kawałek i spojrzałam na zamkniętą bramę.( tak była ubrana ^ )
Witam w moim pierwszym ff o Więźniu labiryntu 😄
Nie wiem co mam napisać więc zachęcam do dalszego czytania i głosowania
Książka poprawiana.
CZYTASZ
Never looking back || The Maze Runner || wolno pisane
Fanfictionobudziłam się w ciemnej klatce, która wydawała się jechać w górę prowadząc do nikąd. tak trochę jak z życiem, też nie wiem dokąd to wszystko prowadzi, ale wspólną cechą która łączy obie te rzeczy w moim wypadku byl DRESZCZ KSIĄŻKA WOLNO PISANA KSIĄ...