#1

2.7K 106 3
                                    

*Kolejny nudny dzień w szkole- pomyślała popijając swoją ulubioną kawę z syropem piernikowym, którą jak co rano kupiła w pobliskiej cukierni- ale może to i lepiej,przynajmniej nic się nie dzieje i jest spokój- z tego rozmyślania wyrwała ją wibracja telefonu. Dziewczyna sięgnęła do kieszeni czarnych jeansów i wyjęła urządzenie. Na ekranie wyświetliła się wiadomość od Nickolai'a:
"Nickolai:
Hej hej Lucy :-)
Mam pytanie czy zechciała byś pójść ze mną na studniówkę?"- dziewczyna uśmiechnęła się do telefonu, co nie umknęło uwadze jej przyjaciółce.
-Pokaż to!- krzyknęła Mazikeen i wyrwała gadżet z ręki koleżanki- No,no, no dziewczyny nie uwierzycie kto napisał do naszej Lucy!
-No zaskocz nas Maze, czyżby kolejny desperat proszący o uwagę naszej piękności?- zaśmiała się Bellatrix.
-A może sam prezydent?- dodała Rozalię.
-Nie i nie. Bardzo śmieszne Rosi. Otóż sam Nickolai Salvatore napisał do Łucji- odpowiedziała dziewczyna- niewiem skąd bierzecie te pomysły.
-Cooooo?!- chórem powiedziały zdziwione nastolatki.
- Łucjo nie wspomniałaś, że znasz osobiście najprzystojniejszego i najpopularniejszego chłopaka w szkole- dodała Bellatrix zakładając kosmyk rudych, kręconych włosów za ucho.
-No cóż jakoś się nie złożyło Trixie, a teraz Maze oddaj mi telefon bo chciałbym odpisać.
-I? Pójdziesz z NIM? No mów!- przekrzykiwały się dziewczyny.
-Oczywiście, że tak. Znamy się już 7 lat, zawsze mogę na niego liczyć, więc czemu teraz nie mogłabym się za to odwdzięczyć- zaśmiała się brunetka.
-Whaaaaat?! Ile?- zdziwiła się Rosalie- i nic nie powiedziałaś?!
- Jakoś się nie złożyło i koniec tematu- urwała Łucja wystukując równocześnie wiadomość na ekranie swojego smartphona:
"Ja:
Pewnie, że pójdę. Może spotkamy się i to obgadamy?"

"Nickolai:
Okay, dziś 17:30 w Lux?"

"Ja:
Luzik, do zobaczenia ;-)"

"Nickolai:
:-) :-*"

Na ostatnia wiadomość dziewczyna przewróciła oczami i schowała telefon do torebki.
Lekcje minęły dość szybko, Łucja pożegnała się z koleżankami, wsiadła do czarnej Skody i odjechała w stronę domu. Po jakiś 15 minutach była już na podjeździe swojego domu. W budynku panowała cisza i spokój, nie było czemu się dziwić jej rodzice i młodsza siostra jeszcze nie wrócili. Dziewczyna weszła na piętro i skierowała się do swojego pokoju. Na biurku zastała krótki liścik od siostry:

" Lucy! Wpada dziś do nas Angel- mała niespodzianka dla rodziców :-D
Mogłabyś upiec dla niej sernik? Prooooosze :-* odwdzięczę się
Ella"

Łucja na powrót położyła karteczkę na biurku, uśmiechnęła sie, szybko rozejrzała się po pokoju w poszukiwaniu ręczników.
Pokoj był duży, ściany były białe, poza jedną która była w kolorze czarnym. Na ścianie tej były ręcznie namalowane białe skrzydła z lekką różową poświatą. Przy oknie stał czarny fortepian. Na jednej ze ścian był regał od góry do dołu zapełniony różnymi książkami. Łóżko stało przy czarnej ścianie. Przy jednym z okien w rogu pokoju zrobiona była wnęka, wypełniona poduszkami, to tam najczęściej przesiadywała brunetka. Między drzwiami do łazienki, a drzwiami do garderoby stał czarny sekretarzyk z XIX wieku- który jest w rodzinie dziewczyny od lat.
Gdy dziewczyna wreszcie namierzyła ręczniki, weszła do łazienki żeby wziąć szybki prysznic. Ubrała stare dresy i zeszła do kuchni. W między czasie odpaliła w telefonie piosenkę Laur'y Welsh "Undiscovered" i zabrała się za ciasto. Po półtorej godzinie dziewczyna zerknęła na zegarek który wskazywał siedemnastą dziesięć. Nastolatka przeklęła pod nosem, szybko wyjęła ciasto z piekarnika, odstawiła je na blat w kuchni. Zaraz po tym pomknęła do garderoby w swoim pokoju. Przebrała się w czarne jeansy, niebieska koszule w białe drobne kropeczki, chwyciła małą, czarną torebkę do której wrzuciła dokumenty, portfel i klucze z auta. Schodząc na dół napisała do siostry krótkiego sms'a :
"Ja:
Ciasto gotowe, mam nadzieję że będzie smakować ;-)"

Szybko narzuciła na siebie czarny zimowy płaszczyk, wciągnęła na nogi szare trapery i wyszła. Po drodze do samochodu minęła się z mamą.
-A Ty dokąd?- zapytała kobieta.
-Umówiłam się z Nickiem, będę w domu koło 19.
-Dobrze ale uważaj na siebie skarbie- odpala ciepło kobieta.
- Okay, aha, mamo w kuchni stoi sernik.
-Sernik? Nie często pieczesz, czy ja o czymś niewiem?
-Tajemnica- dziewczyna puściła mamie oczko, po czym wsiadła do auta i odjechała.
Chwilę później była już pod klubem Lux. Nigdy tam nie była, miejsce to powstało stosunkowo niedawno, jakiś rok- półtora temu. Słyszała o nim tyle, że w weekendy odbywają się tam najlepsze i najgłośniejsze imprezy w całym mieście. W tygodniu atmosfera podobno była tam luźniejsza, a właściciel był bardzo przystojny- tak przynajmniej mówiła Mazikeen, która dorabiała tam jako barmanka. Wchodząc do budynku dziewczyna poczuła przyjemne ciepło i uśmiechnęła się do siebie. Za barem zauważyła przyjaciółkę pogrążoną w rozmowie ze starszym, na oko dwudziesto pięcioletnim bardzo przystojnym mężczyzną. Niewiele myśląc dziewczyna podeszła przywitać się z przyjaciółką:
-Witaj Maże.
- Łucja? Co Ty tu robisz? Znaczy się.. no wiesz nigdy tu nie przychodziłaś.
-No tak, faktycznie nigdy tu nie byłam ale dziś jestem umówiona tutaj z Nickiem.
-A no to świetnie, mam nadzieję, że mnie przedstawisz- Maze puściła oczko.
-Przepraszam, że się wtrącam w te intrygującą pogawędkę, ale może byś mnie przedstawiła tej piękności, co o tym sądzisz Mazikeen?- wtrącił z uśmiechem i zaciekawieniem mężczyzna.
- Haha Lucyferze, sam zrobisz to lepiej- zażartowała barmanka.
*Zaraz czy ona nazwała go "Lucyfer"- pomyślała Łucja - to pewnie jego ksywa czy coś..
-Skoro tak sądzisz- rozmyślania dziewczyny przerwał seksowny męski głos- a więc nazywam się Lucyfer Morningstar, właściciel tego przybytku- mówiąc to wyciągnął dłoń, którą Łucja uścisnęła czując przy tym przechodzący ją dreszcz. Mężczyzna też musiał to poczuć bo aż lekko się wzdrygnął.
-Miło mi, jestem Łucja.
-Łucja?- ciągnął mężczyzna.
-Po prostu Lucy- uśmiechnęła się dziewczyna.
- A ja jestem po prostu Nick- wtrącił kolejny głos.
- Nick, miło cię widzieć- uśmiechnęła się Łucja i w geście powitania przytuliła chłopaka- to moja przyjaciółka Mazikeen, a to jej szef. Maze jest szansa na dwie kawy z syropem czekoladowym?-
-Jasne- zagruchała długowłosa dziewczyna za barem i zabrała się za zamówienie.
-Lucy może usiądziemy?- zapytał nowo przybyły.
- Pewnie, miło cię było poznać Lucy.... Panie Morningstar.
-Mów mi Lucyfer- mężczyzna uśmiechnął się słabo.

Take an Angel by the wings...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz