#5

1.2K 68 5
                                    

-No więc, opowiesz mi wreszcie siostrzyczko co u Ciebie?- zapytała zniecierpliwiona Angel rozsiadając się wygodnie, z kubkiem herbaty, na łóżku młodszej siostry- słyszałam od mamy, że spotykasz się z Nickolai'em Salvatore.
-Angel- zaczęła Łucja, siadając wśród poduszek we wnęce okiennej- to fakt spotkałam się dziś z Nickiem, ale tylko raz i to od bardzo dawna. Omawialiśmy studniówkę, na którą zaprosił mnie jako osobę towarzyszącą.... Byliśmy w Lux i poznałam dość specyficznego mężczyznę....- przerwała na chwile- Morningstar, mówi Ci to coś?
-Lucyfer Morningstar?
-Dokładnie.
- Właściciel prestiżowego klubu Lux, mega przystojny.... No i podaje się za diabla- roześmiała się długowłosa i pokazała rogi.- znam go, kiedyś miałam okazję go poznać. Specyficzna osoba, a Ty co sądzisz?
- Przystojny, to fakt. Ale nie przypadł mi do gustu. Jest zbyt wyniosły moim zdaniem..
-Hahaha wiesz co?
-No co Angel, zdradź mi swoją opinię.
- Sądzę, że jeszcze będziesz się za nim uganiać i on skradnie Twoje serce.
Łucja podeszła do siostry, przyłożyła rękę do jej czoła i podkręciła głową.
-Lucy odbiło ci?- zapytała rozbawiona Angi.
- Muszę Cię zmartwić, masz gorączkę i pleciesz bzdury. Ja go nawet nie znam i niechce poznawać bliżej.
- Znasz, znasz. Zobaczysz, że z nim będziesz- zaśmiała się- a teraz mów mi tu zaraz w jakiej sukience idziesz na studniówkę, no i gdzie będzie ta impreza??
-Wiedziałam,że w końcu o to zapytasz. Co do sukienki to zdradzę Ci że idę w tej którą dostałam od rodziców na urodziny, a impreza będzie w sali bankietowej w Lux.
-Gdzie?!-Dziewczyna siedząca na łóżku zaksztusiła się herbata która popijała w tym momencie- W Lux? Mówię Ci to nie może być przypadek.
-Angi skończ. Lepiej powiedz co się stało, że przyjechałaś do domu. Po ilości rzeczy wnioskuje, że zagościsz w domu na dłużej. Coś się stało na uczelni?- zapytała zatroskana Łucja.
-Ahhhh no cóż, nie będę ściemniać pokłóciłam się z chłopakiem, wzięłam dziekankę i wpadłam do domu. Potrzebuje ciepła rodzinnego i spokoju, a wiesz studia mi tego nie zapewnią. Ciągle gonią mnie terminy, zaliczenia, projekty i tak dalej. Idź na architekturę mówili, będzie fajnie mówili- zaśmiała się.
-Dobra chodź już spać, idę rano do szkoły- rzuciła Łucja- muszę się trochę wyspać.
-Masz rację młoda. Lecę wziąć prysznic i za 10 minut jestem.
-Okay.
Po jakiś dwudziestu minutach dziewczyny układały się do snu, na dobranoc Angel rzuciła:
-Zobaczysz, że miałam rację i będziesz z Luckiem.
-Dobranoc Angel.
-Dobranoc maleństwo.

Mazikeen pov.
* No w końcu poszły spać, myślałam,że już nigdy nie pójdą i nie wykonam zadania- pomyślała dziewczyna, wślizgując się do domu przez uchylone okno w sypialni rodziców. Dziewczyna bezszelestnie przemknęła przez korytarz i weszła do pokoju przyjaciółki. Bywała w tym domu dość często i wiedziała gdzie co się znajduje. Stojąc na środku pokoju rozglądała się przez chwilę, w końcu zaczęła przeglądać różne rzeczy. Jako demon potrafiła robić wszystko bezszelestnie, w dodatku nie potrzebowała latarki czy innego światła żeby móc wszystko widzieć bo jej zmysły były wyostrzone. Demon dokładnie sprawdził cały pokój i nie znalazła niczego co mogłoby wskazywać że Łucja miałaby być aniołem który zniszczy Lucyfera. Oczywiście dla upartych można by uznać, że skrzydła namalowane na ścianie w pokoju Łucji mogą coś oznaczać, ale Maze sprawdzała je nie raz i wiedziała że one nic nie znaczą. Po 30 minutach demonica była już na parkingu pod apartamentowcem należącym do Lucyfera.
Dziewczyna weszła do budynku tak jak zawsze czyli głównym wejściem do Lux. Jak co wieczór było tam pełno ludzi i grała głośna muzyka. Imprezy trwały tu cały czas, nikomu nie przeszkadzało, że jest środek tygodnia. Maze lubiła wchodzić do apartamentu Lucyfera przez Lux, mogła wtedy obserwować ludzi i wyobrażać sobie jak niektórych torturuje w piekle.
* Ah jak mi tego brakuje- powiedziała do siebie- łamania kości, palenia ludzi na stosach.... To były piękne czasy.
Idąc w stronę windy dziewczyna wpadła na jakiegoś chłopaka który próbował wejść za nią do windy. Był bardzo nachalny, w końcu Mazikeen wpuściła go ze sobą do małego pomieszczenia i uśmiechnęła się zmysłowo. Gdy tylko drzwi windy się zamknęły biedny chłopak zaczął krzyczeć jakby go obdzierali ze skóry. Na pierwszym piętrze winda się zatrzymała, a chłopak wybiegł z niej potrącając po drodze jakiegoś mężczyznę. Maze krzyknęła za nim na odchodne:
-Mam nadzieję, że już nie będziesz się dobierać do przypadkowych dziewczyn.
*Ah Ci ludzie- pomyślała- ale jego mina gdy zobaczył moja prawdziwą twarz była bezcenna- zaśmiała się.
W końcu winda zatrzymała się na ostatnim piętrze w środku mieszkania Lucyfera.
-Co tu się do cholery stało?- zapytała Maze widząc porozrzucane po mieszkaniu książki, potłuczone butelki po alkoholu i inne zniszczone rzeczy.
-Małe załamanie nerwowe- powiedział z uśmiechem Lucyfer.
-Viktoria, znowu- dodał Amenadiel podnosząc się z kanapy.
-O brat dupek- skwitowała Maze lejąc sobie Whiskey do szklanki- co Cię tu sprowadza?
- Uspokajałem Lucyfera, a przy okazji chciałem powiedzieć, że Viktoria jest gdzieś na ziemi.
Na to imię Lucyfer zaśmiał się gorzko i powiedział:
-Zdradź mi coś czego niewiem.

Take an Angel by the wings...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz