#15. creed

4.3K 226 21
                                    

- Przepraszam. - wyszeptałam nie mogąc wydusić nic więcej. - Po prostu nic o tobie nie wiem. Obawiałam się ... - zacisnęłam mocniej oczy ,czując pod nimi ciecz ,która coraz mocniej chcę ujrzeć światło. - Bałam się ,że chciałbyś mnie wykorzystać. Wybacz mi. - włożyłam twarz w dłonie wiedząc ,że jestem na przegranej pozycji. Kilka strumieni łez wydostało się ze strumienia powodując słonawą ciecz w przełyku. 

- Marylin. - pogłaskał mnie po plecach ,natomiast drugą ręką żądał bym na niego spojrzała. Jednak nosiłam w sobie tak duże zażenowanie ,iż nie zniosłabym jego natarczywego wzroku. - Marylin proszę pokaż swe niebieskie oczka. 

- Naprawdę nie chciałam. - zaszlochałam gdy uniosłam głowę. Blondyn nie myśląc długo przyciągnął mnie do swej klatki piersiowej. Również nie pozostawałam mu dłużna gdyż jeszcze bardziej zapragnęłam jego dotyku. Nawet nie wiedziałam kiedy leżałam na nim podtrzymywana przez jego długie ramiona.

- Nie wiedziałem ,że tak to odczuwasz. - włożył mój niesforny kosmyk blond włosów za ucho. Teraz mógł w okazałości obserwować moje czerwone i załzawione oczy. - Zatem co chcesz wiedzieć słońce ? 

- Ile masz lat ? - spytałam nie mogąc wymyślić nic innego.

- Dwadzieścia pięć. 

- Masz jeszcze jakieś rodzeństwo ? Przepraszam nie musisz odpowiadać. - oznajmiłam szybko ,gdy zobaczyłam jak jego mięśnie momentalnie twardnieją ,a jego oczy niebezpiecznie ciemnieją.

- Drake przeciwstawił wszystkich przeciwko mnie. - syknął przez zaciśnięte mięśnie ,a ja wiedziałam ,że stąpam na bardzo kruchym lodzie. Pogłaskałam go uspokajająco po skroni na co chłopak o dziwo zelżał. - Moje dwie młodsze siostry Grace i Lucy postanowiły odejść razem z nim ,choć dokładnie wiedziały ,że zasłużył sobie na taki los. Jednak dopiero w tedy zdałem sobie sprawę z kim tak naprawdę się związałem. Teraz mam wrażenie ,że Emily nie była moją mate.

- Nie musisz mówić. - zaprzeczyłam szybko wiedząc ,że ten temat jest dal niego drażniący i ciężki.

- Ale chcę. - skinęłam głową dokładnie go obserwując. Damon westchną przeciągle i chwycił mnie mocniej. - Spotkałem ją w klubie ,stała taka sama i bezbronna. Już w tedy coś mnie do niej ciągnęło ,gdybym wiedział jak się to skończy nawet nie odważyłbym na nią spojrzeć. Była bardzo podobna do ciebie ,również blondynka ,lecz ty jesteś drobniejsza i słodka. Jednakże Emily była odważniejsza i sukowata ,ale w tedy brałem ją za ósmy cud świata. Naprawdę ja kochałem ,Marylin. Nawet nie zdajesz sobie sprawy jak bardzo. 

- Tego dnia powiedziałem jej ,że wrócę późno w nocy. Mieszkaliśmy już razem pół roku ,więc nie miałem obaw jej zostawiać samej. Wchodząc już do domu inni wiedzieli co się dzieje ,patrzyli na mnie z żalem i pogardą. Rozumiesz Marylin ,każdemu było mnie żal ,a ja nawet nie zdawałem sobie sprawy co zrobiłem źle. Tymczasem ,gdy otworzyłem drzwi gotów przytulić ,pocałować moja mate z bukietem czerwonych róż ,ona spędzała sobie upojna noc z kochankiem. A tym kochankiem był mój brat ,jedyny brat Drake.

Damon wybuchł niepohamowanym szlochem ,dlatego przytuliłam go do siebie pozwalając na to by moczył moją piżamę. Trzymałam go mocno ,nie powalając na jakiekolwiek odsunięcie. Było mi go żal ,jak on mógł to zrobić jedynemu bratu ? Blondyn cały czas trząsł się w moich ramionach ,tym razem to ja go pocieszałam. I nie miałam zamiaru tak łatwo go opuścić.

- Miałem ochotę ich zabić ,lecz nie mogłem. Czułem w jakiś sposób więź ,ale teraz nie miałbym skrupułów. Nie mam pojęcia co się stało z Emily. - szloch ,który roznosił się po pokoju ,dawał mi dość do myślenia ,że nie mam siły by słuchać żali ,które nawisem łamały mi serce.

- Już dość nie musisz mówić. - wyszeptałam błagając. Damon jedynie pociągnął nosem kręcąc pośpiesznie głową.

- Musisz coś jeszcze wiedzieć. - wyznał chwytając moją twarz w swoje dłonie. Przeraziłam się na widok jego zmasakrowanych oczu. - Nie skreślaj mnie od razu ,błagam. 

- Obiecuję.

- Kiedyś obiecałem sobie ,że gdy Drake znajdzie mate zabiję ją okrutnie. - spojrzał na mnie bojąc się mojej reakcji. Serce na moment stanęło ,jednak nic mi nie zrobił. Nie zabił ,mając do tego tak dużo okazji. - Ale nie mogę tego zrobić ,bo już dawno się w tobie zakochałem. Tego dnia ,gdy on zrobił ci to. - wskazał na moje obrzydliwie krótkie włosy - W tedy doszło do mnie ,że nie jesteś niczemu winna ,to on ponosi winę za wszystko. Marlylin ,ty niczemu nie zawiniłaś. Teraz boję się tylko jednego ...

- Czego ? - szepnęłam załamanym głosem.

- Boję się cie stracić Marylin. Boję się życia bez ciebie. 

- Nie stracisz mnie obiecuję.

Pogrążyliśmy się w kolejnym mocnym i pełnym emocji uścisku. Jego słowa wstrząsnęły mną i nie miałam zamiaru tak łatwo teraz tak szybko go zostawić. Bo mam tylko jego. Mojego małego promyczka nadziei kwitnącego w mym sercu.


Myśli twórcy.

Jejku szczerzę mówiąc pojedyncze łezki wydostały się jak to pisałam. Mam nadzieję ,że podał wam się ten rozdział. Wyjaśniłam po części (mam nadzieję ) sprawę Emily. Ale wiadomo jak mi się coś nabiję do głowy to muszę to napisać. Mam wrażenie ,że ten rozdział jest strasznie krótki ,ale chciałam w nim umieścić właśnie to całe wyjaśnienie dotyczące zdrady.

Do napisania.



Wszystko dla ciebieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz