Wiadomości prywatne Lisy i Tiny
Lisa🍒🍬: CZY TY DAŁAŚ SWÓJ TELEFON MARKUSOWI?
Tina💙🍓: Yyy... Nie?
Lisa🍒🍬: jak to nie?
Tina💙🍓: Nie dałam mu swojego telefonu.
Lisa🍒🍬: To zobacz na Paprykę i spróbuj mi to wyjaśnić w sensowny sposób.
Lisa🍒🍬: Życzę powodzenia w tłumaczeniu się skoczkom ;) Tymczasem lecę pisać ten referat :/
Lisa🍒🍬: PS Jeżeli Wam się to uda, to macie dożywotni szacuneczek.
•~•
- Markus, co ty zrobiłeś - powiedziała z pretensjami Tina, która dopiero weszła do kuchni w swoim domu. Miała ochotę rzucić się na Eisenbichlera. To ona zawsze plątała swoich przyjaciół w takie sytuacje, nigdy nie musiała sama ich naprawiać. Nie miała pojęcia, jak miałaby tego dokonać.
- Wiem, że zabrzmi to niezbyt inteligentnie oraz jakbym nie myślał, ale... po prostu zapomniałem, że to nie mój telefon. - Mężczyzna zerkał w stronę swojej koleżanki z iskierkami w oczach. Wyglądał na zmartwionego, zdezorientowanego, bezradnego oraz jednocześnie rozbawionego. Panna Leyhe naprawdę nie rozumiała tego człowieka, nie miała pojęcia, jakim cudem się przyjaźnią, ale czuła się przy nim bardzo dobrze i bezpiecznie. Ufała mu i to chyba wystarczało, bo żadne inne wytłumaczenie nie byłoby w tej sytuacji trafne.
- Gdybyś chciał to tak zrobić to by ci nie wyszło. Jesteś na to za bardzo Ajzenbiślerowy. Zachowujesz się, jakbyś był naćpany przez całe życie. Poza tym skąd znałeś moje hasło do telefonu? - Dziewiętnastolatkę dręczyło to pytanie od początku tej rozmowy.
Eisenbichler spojrzał na nią, a na jego twarzy malowało się rozbawienie.
- Mówiłem, przede mną niczego nie ukryjesz - powiedział niemiecki skoczek, który od razu po tym wybuchnął śmiechem.
- Coraz bardziej się ciebie boję - odpowiedziała mu dziewczyna i także się roześmiała.
Po chwili przenieśli się na kanapę w salonie i włączyli telewizję. W niej leciał niemiecki odpowiednik milionera, którego Tina postanowiła obejrzeć. Eisenbichler wziął telefon dziewczyny, ponieważ nie przepadał za programami tego typu.
- Chyba mam plan. Może trochę ryzykowny, ale niczego lepszego nie wymyślimy - odparła dziewczyna, gdy zaczęły się reklamy. - Podaj mi mój telefon.
Markus posłusznie wykonał jej polecenie, a po chwili patrzył jak kciuki dziewczyny wystukują wiadomość, która może zaważyć na ich wiarygodności. Albo całkowicie ją zniszczy, albo odbuduje.
Czat grupowy "Papryka"
Tina: Haha, to był prank. Chcieliśmy Was wprowadzić w jakiegoś rodzaju zdezorientowanie. Wymieniliśmy się swoimi hasłami i Markus wysłał wiadomość z mojego konta. Naprawdę nie wiem, czemu to zrobiliśmy... Teraz dopiero dostrzegam, jaki to był zły pomysł.
Ajzenbiśla: ALE PRANK NAM SIĘ UDAŁ, MUSICIE PRZYZNAĆ.
KiciaWiecznie5.: Powiedzmy... Pranksterzy z was prawie tacy, jak Marcin Dubiel.
Ajzenbiśla: Zapytałbym kto to, ale obawiam się odpowiedzi.
HeHeHe: Słusznie. he he he...
KaczkaPrełc: DOSTAJECIE DOŻYWOTNI ZAKAZ PRANKÓW NA TEJ KONWERSACJI
KaczkaPrełc: TAK. NIE. MOŻNA. ROBIĆ.
Tina: Dobrze Peter, to w sumie nawet lepiej :D
KaczkaPrełc: Nie emotkuj do mnie! Mało co nie dostałem zawału serca, że wy się osobiście znacie. To by było za bardzo nie w porządku wobec całej reszty :/
Ajzenbiśla: Spokojnie, nie znamy się osobiście. Kilka razy prywatnie pisaliśmy, ale to wszystko. Prawda Tino?
Tina: Jasne ;)
CZYTASZ
Papryka || Czat Skoczków Narciarskich
FanfictionPisane z @MintWidoow :D Tytuł mówi wszystko, a zarazem nic...