#2

393 25 0
                                    

-Wyjaśnij mi co złego jest w tym, że chce pracować?- zapytała zirytowana Viktoria
-Nic ale Ty nie musisz pracować, mamy wszystko czego nam potrzeba, a nawet jeszcze więcej- protestował Lucyfer
-To co mam robić?! Cały czas gnić w domu? Kiedy się uczyłam i studiowałam było okay, ale mam dość siedzenia w domu! Nie jestem Twoją własnością! I mam prawo robić co chce, a ja chcę iść do pracy!- krzyczała Viktoria
-Ale ja się na to nie zgadzam!- powiedział stanowczo Lucyfer
-Nie zgadzasz się? Bo jesteś cholernym królem piekieł?
-Tak!
-Chce Ci przypomnieć, że mieszkasz na ziemi i tu nie masz żadnej władzy! A jeśli Ci się to nie podoba to wracajmy do piekła!- na te słowa Lucyfer zamarł spojrzał na Viktorię, dziewczyna nie wytrzymała i wyszła z pomieszczenia. Lucyfer niewiele myśląc, zabrał marynarkę z krzesła i wyszedł z budynku. Była piękna pogoda, wiał przyjemny wietrzyk, słońce lekko i cudownie smagało twarz. Był koniec lata. Lucyfer przechadzał się ulicami miasta, czasem spotykał ludzi którym nie poszczęściło się w życiu. Zawsze wtedy dawał im jakieś pieniądze, zabierał ich do jakieś knajpy żeby mogli cos zjeść. Było mu ich szkoda. Odkąd pojawiła się Viktoria Lucyfer stał się wrażliwy na cierpienie innych, każdemu chciał pomóc. Ale największą zmianą w nim było to, że tęsknił za niebem, za dawno utraconym domem. Wiedział, że nie jest tam mile widziany więc nikomu nie wspominał o swoich rozterkach.
-Władca piekieł który stał się pantoflarzem- powiedział do siebie
-Nie jesteś pantoflarzem- wesoło powiedziała dziewczyna
-Witaj Angel- odparł lekko zdumiony y Lucyfer
-Witaj Samaelu- powiedziała dziewczyna. Lucyfer nadal nie lubił tego imienia ale zdążył się już przyzwyczaić
-Co Cię sprowadza na ziemię?- zapytał
-Czy możemy gdzieś usiąść i pogadać?- zapytała Angel
-Jasne, masz ochotę na kawę?
- Nie dziękuję, jestem tu jak zawsze tylko na chwilę. Wiesz rola posłańca wcale nie jest taka przyjemna
-Wiem coś o tym, a więc o czym chciałaś porozmawiać?
- Właśnie, czy nie zauważyłeś czegoś dziwnego w zachowaniu Viktorii?
-Prócz tego, że jest rozdrażniona to nie. Coś się dzieje?
- Właściwie niewiem. Viktoria stała się jakaś inna. Nie jest już dobra, widzę w jej sercu gniew i ciemność. Kiedyś była tam miłość i światło, a teraz .... Sama niewiem, rozmawiałam z Urielem, Twoim bratem, widzi to samo. Viktoria zmienia się i nie jest to dobra zmiana.
-Zmienia się? Co masz na myśli i jak długo to trwa?
- To trwa od jakiegoś roku. Jej dusza zanika. Jej serce jest przepełnione złością i gniewem. Lucyferze, musisz coś z tym zrobić. Widzialam jak Viktoria wymierza kary. Ona staje się Tobą z przeszłości.
-To nie możliwe, ale sprawdzę to. Dziękuję, że mi o tym powiedziałaś.
-Nie ma za co, mówię Ci to bo niechce aby Viktoria trafiła do piekła a Ty razem z nią- smutno stwierdziła dziewczyna
-Do piekła?
-Tak, taki jest rozkaz Boga. Jeśli Viktoria nie zmieni swego postępowania do wiosny zostanie zesłana do najgłębszych czeluści piekła.
-Angel musisz mi pomóc coś z nią zrobić. Ona nie może tam trafić.
-Obawiam się, że jej zachowanie spowodowane jest zbyt długim odcięciem od wspomnień. To wszystko przyszło do niej tak nagle. Nie zdążyła tego przetrawić. A plan się nie sprawdził. Trzeba było jej odrazu powiedzieć kim jest.
-Być może, ale nie warto cofać czasu i tego sprawdzać bo może być jeszcze gorzej. Trzeba to po prostu przetrwać.
-Masz rację. Już późno, muszę już iść. Niebawem was odwiedzę- Powiedziała Angel- uważajcie na siebie
-Ty tez- po tych słowach dziewczyna zniknęła

Lucyfer zastanawiał się co stało się z Viktorią, faktycznie od dłuższego czasu dziwnie się zachowuje. Praktycznie nie jada i nie sypia, ciągle kłóci się o błahostki. Ostatnio pobiła Franka bo podał jej nie tego drinka co chciała. Z Viktorią było źle i trzeba było to sprawdzić. Jedyną z niewielu osób która mogła coś zauważyć była Mazikeen. Lucyfer postanowił się z nią skontaktować. Dziewczyna odebrała telefon po trzech sygnałach.
-Lucyfer? Co się dzieje?- powiedziała zaspana Maze
-Musimy porozmawiać, kiedy będziesz w mieście?
-Zależy jak pilną masz sprawe.
-Chodzi o Viktorie- w słuchawce zapadła krótka cisza
-Będę jutro rano, widzimy się w Lux?
-Wiesz lepiej nie. Niechce żeby Viktoria coś podejrzewała
-Okay, w takim razie widzimy się jutro o 7 rano u mnie, pasuje?
-Pewnie. Do zobaczenia
-Do jutra- telefon się urwał

Lucyfer dotarł właśnie do mieszkania, to co zobaczył przeraziło go.
Wszystko było zdemolowane. Bał się że Viki coś się stało. Nerwowo biegał po mieszkaniu i zaczął jej szukać, nagle usłyszał krzyki z sypialni. Gdy tam wszedł zamarł. Viktoria właśnie wyrywała pióra ze swoich pokaleczonych już skrzydeł. Na ziemi było pełno kawałków, niektóre były odcięte, a niektóre oderwane. Ale z pewnością były to skrzydła Viktorii.

Where is my wings?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz