-Co ja narobiłam, ten biedny chłopak tyle cierpiał przeze mnie. Nie rozumiem dlaczego wyrządziłam mu tyle krzywdy. Ja się tak nie zachowuje. Co się ze mną dzieje?!
-Moja droga Viki- uśmiechnęła się do mnie młoda kobieta- spokojnie, nic takiego się nie wydarzyło. Po prostu ukarałaś grzesznika. Zrobiłaś to co Lucyfer robił przez wieki. Po prostu wymierzyłaś karę dla tego grzesznika. Lucyfer napewno będzie z Ciebie dumny.
-Nie!- krzyknęłam- Lucyfer cierpi, widziałam to w jego oczach.
- A Ty? Ty nie cierpisz? Lucyfer nie zamknął Cię w złotej klatce i nie próbuje zrobić z Ciebie swojego więźnia? Jesteś wolna Viktorio i możesz robić co tylko zechcesz. Wszyscy się od ciebie odwrócili, widzą w Tobie wroga. Tylko ja teraz Ci pozostałam, nigdy Cię nie opuszczę. Lucyfer, Mazikeen, nawet Twoja przyjaciółka Onaskalis wszyscy Cię skrzywdzili i zostawili. Lucyfer zrobił z Ciebie więźnia, Onaskalis zabrała Ci Twoje miejsce wśród cherubów, a Mazikeen zostawiła Cię gdy jej potrzebowałaś. Ale ja Cię nigdy nie zostawię. Na mnie możesz liczyć zawsze- dziewczyna mówiła spokojnym i przyjemny głosem, głaskała mnie po głowie co mnie dodatkowo uspokoiło.
-Dziękuję, że tu jesteś, jesteś dla mnie taką dobra- powiedziałam do dziewczyny i mocno ją przytuliłam
-Wiem moja droga, wiem- dziewczyna powiedziała spokojnie, po czym zaczęła coś nucić i na powrót głaskać mnie po głowie. Poczułam, że moje powieki stają się coraz cięższe, aż w końcu zasnęłam.*******
Kilka godzin później*Gdzie ja jestem pomyślałam otwierając oczy. Pomieszczenie było przytulnie urządzone. Na jednej ze ścian była mała biblioteczka, obok której stał bujany fotel i stoliczek z kubkiem, jeszcze parującej herbaty. Obok biblioteczki stała duża szafa na ubrania. Po drugiej stronie pokoju były drzwi na balkon i duże okno które ukazywało piękny górski krajobraz. Łóżko na którym się znajdowałam było na przeciwko biblioteczki. Na podłodze leżał duży puchaty dywan. Ściany w pokoju były białe. Czułam się tutaj bezpiecznie.
-O już wstałaś moja droga- powiedziała dziewczyna wchodząca do pokoju- jak się czujesz?
-Dziękuję, bardzo dobrze. Możesz mi powiedzieć jak się tu znalazłam?
-Och kochana, nie pamiętasz?- zapytała zatroskana dziewczyna
-Nie bardzo- przyznałam
-Kochanie to pewnie stres. Pokłóciłaś się z Lucyferem, który wyrzucił Cię z domu,nie miałaś gdzie się podziać, byłaś w opłakanym stanie, cała opuchnięta, więc przyszłaś do mnie.
- Dziękuję, że mogłam się u Ciebie zatrzymać. Może to głupio zabrzmi ale skąd się znamy i jak masz na imię?- zapytałam dziewczynę
-Biedna co ten Lucyfer Ci zrobił jak go dopadnę to skopie mu tyłek i nauczę, że kobiet się nie bije.
-Co? Jak to opuchnięta?!- krzyknęłam i spojrzałam na swoje ręce i dotknęłam obolałych ust.
-Lucyfer Ci to zrobil.- powiedziała dziewczyna- nie dziwię sie, że możesz mnie nie pamiętać. To pewnie szok. Skarbie napij się herbaty- podała mi kubek z ciepłą i pyszną malinową herbatą- poznałyśmy się rok temu na przyjęciu Mazikeen, zaprzyjaźniłyśmy się, no a na imię mam Lilith.
CZYTASZ
Where is my wings?
FanfictionKontynuacja opowiadania "Take an Angel by the wings". Lucyfer w końcu odnalazł swoją ukochaną Viktorie i postanowił spędzić z nią wieczność. Jednak nie jest to takie proste jak wydawało się władcy piekieł. Bóg zsyła na Lucyfera nowe wyzwania i zmusz...