#15

201 14 10
                                    

-Zabije Ciebie i te bachory, zobaczysz. Nikt Wam nie pomoże, moja armia jest silna ...
-Nigdy nie pozwolę Ci skrzywdzić moich dzieci!- Viktoria krzyczała do Lilith, która stała na przeciwko.
-Chcesz się założyć? Mała wywłoko nie widzisz, że śpisz? Mam nadzieję Tobą pełną władzę, jesteś w mojej pułapce, tylko ja mogę Cię obudzić. Mogę zabić te bachory we śnie i nikt mi nie przeszkodzi....

****
-Viki! Obudź się! Cholera to Lilith- Maze widziała już kiedyś taką sytuację. Wiedziała jak działa Lilith- Lucyfer! Ona zamknęła Viki we śnie. Nie możemy dopuścić aby Jerzy i Hagneia spali. Nie wolno im zasnąć! Onoskelis Ty się tym zajmiesz.
-Maze pójdziesz ze mną, Amenadiel, Angel i Elis Wy zostajecie, w razie czego wezwiecie pomoc. Reszta idzie ze mną do piekła, bo tam jest Lilith- powiedział Lucyfer.
-Dobrze, powodzenia- Amenadiel uścisnął braci, zrobił to tak jakby się żegnał.
-Amenadiel- powiedziała Angel- pomóż nam, Viki zaczyna się rzucać, trzeba ją przytrzymać żeby nie zrobiła sobie krzywdy. A wy już idźcie. Szybko!

****
Kilka minut później Lucyfer, Beliar, Maze i cała armia demonów przeczesywali piekło w poszukiwaniu Lilith. Nagle wszyscy usłyszeli huki i krzyki. Demony podległe Lucyferowi zaczęły walczyć z demonami które Lilith ściągnęła na swoją stronę. Niektóre z nich próbowały zabić Lucyfera, jednak Maze i Beliar skutecznie odpierali ataki.
Władca piekieł zostawił za sobą bitwę i udał się do komnaty którą zajmowała Lilith. Im bliżej był tym głośniejsze były krzyki Viktorii.
-Lilith zostaw ją! - krzyknął Lucyfer wchodząc do pomieszczenia- to sprawa między nami.
-Proszę, proszę kogo ja widzę. Lucyfer!- Lilith klasnęła w dłonie- kochany mój przyszedłeś do mnie.
-Lilith zostaw Viktorię, oba nic Ci nie zrobiła!
-Nic? Nic?- Lilith zaczęła krzyczeć uśmiać się jak opętana- ta wywłoka zabrała mi Ciebie, teraz musi za to zapłacić. Zabije ją a potem te małe potwory.... I znów będziesz mój.
-Lilith nigdy nie byłem Twój- powiedział spokojnie Lucyfer- a teraz wypuść duszę Viktorii.
-Nigdy!- demonica cisnęła kulą ognia w duszę Viktorii  która zaczęła płonąć. Lucyfer wiedział, że fizycznie Viktorii nic nie grozi, ale jej dusza cierpi- niech zapłaci za to co mi zrobiła- Lilith raz po raz zadawała Viktorii ból.
Lucyfer nie mógł na to patrzeć więc zaatakował Lilith która kompletnie się tego nie spodziewała. Wbijał w jej ciało sztylet wykonany w niebie, zawsze nosił go przy sobie, wiedział, że potrafi on zranić demony bardziej niż sztylety z piekła. Jednak Lilith wyrwała się z jego uścisku, zaśmiała się szyderczo i zniknęła. Władca piekieł wiedział gdzie się udała, chwilę później stał na stroju sypialni w swoim mieszkaniu. Lilith stała przy łóżeczku, które było puste. Demonica była wściekła, rzuciła się na Amenadiela, wbijając mu w ramie piekielny sztylet. Anioł padł na ziemię z krzykiem bólu. Do sypialni wpadła Onoskelis i Angel, obie w ramionach trzymały niemowlęta.
-Uciekajcie! - krzyknął Lucyfer, anioły niewiele myśląc wybiegły z pomieszczenia zabierając ze sobą dzieci i Edmunda.
-A więc znów zostaliśmy sami, Lucyferze- zaśmiała się Lilith, spojrzała na podłogę i zaśmiała się jeszcze glosniej- a Ty co? Zdychasz? Prawa ręka Boga a głupi sztylet Cię zranił- podeszła do niego i z całej siły kopnęła anioła w twarz- teraz zajmę się Tobą, moja droga Viktorio- jednak na drodze do dziewczyny stanął jej Lucyfer.
-Nie pozwolę Ci na to
-Jeszcze zobaczysz!- Lilith zaczęła pojawiać się i znikać w różnych miejscach pomieszczenia. Mężczyzna chwycił ciało Viktorii podał je Amenadielowi i przywołał Angel.
-Zabierz ich stąd- nakazał gdy tylko anielica pojawiła się w pomieszczeniu. Gdy Angel miała zabrać Amenadiela i Viki ze sobą, Lilith pojawiła się przy nich i wbiła kolejny sztylet, tym razem prosto w serce Viktorii.
-Nie!!!- krzyknął wściekły Lucyfer, jego twarz i całe ciało zaczęło płonąć, chwycił Lilith i zaczął dusić- zabierz ich stać i pomóż im- zwrócił się do Angel, po czym zawołał- Maze!
Dalej dusił Lilith gdy Maze pojawiła się w sypialni.
-Sztylety! Już!- krzyczał wściekły Lucyfer. Mazikeen niewiele myśląc pobiegła do wszystkie sztylety jakie miała. Lucyfer był w takim amoku, że wbijał je w ciało Lilith jeden po drugim. Cały czas dusząc demonice, która śmiała mu się w twarz.
-Maze wezij Angel niech przyniesie ostrze Azraela!
-Poważnie?
-A jak ku*wa myślisz?
-Nie zabijesz mnie- Lilith śmiała się jeszcze głośniej- przypomnij sobie nasze wspólne chwile, jak było Ci ze mną dobrze. Ona Ci tego nie da.... Jest nic nie wartym gównem! Słyszysz! Gównem!

W tym samym momencie w pokoju pojawiła się Angel z ostrzem Azraela. Podała je Lucyferowi, a ten z uśmiechem na twarzy zwrócił się do Lilith
-Nadal sądzisz, że tego nie zrobię?
-Uwielbiałeś mnie, nie odważysz się mnie zamienić na to gówno!
-Nigdy więcej nie mów tak o Viktorii! - krzyknął Lucyfer i wbił ostrze w serce demonicy, jej ciało skurczyło się i spłonęło- Angel gdzie Viki?
-Lucyfer przykro mi, nie daliśmy rady jej uratować. Ona odeszła.
-Co?! To niemożliwe! Maze idziesz ze mną, wszystkie demony które powstały przeciwko mnie zapłacą za to.

Maze posłusznie udała się do piekła z Lucyferem, wszystkie demony które brały udział w buncie zostały stracone.

Where is my wings?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz