#6 Lilith pov

170 14 0
                                    

*Wszystko idzie zgodnie z planem- uśmiechnęłam się patrząc na śpiącą Viktorię. Podeszłam do niej i zaczęłam do niej przemawiać:
- Lucyfer Cię nie kocha, nie jest zdolny do jakich kolwiek uczuć. Jedyne co potrafi to karać grzeszników, pokaż, że jesteś w stanie mu dorównać, że jesteś w stanie zrobić więcej niż on.- dziewczyna poruszyła się, a ja już wiedziałam, że ziarno nienawiści zostało w niej zasiane. Teraz trzeba było zrobić jej kilka siniaków, żeby moja wersja którą jej przedstawię była wiarygodna.

Nie mogę pozwolić aby ta wywłoka zabrała mi mojego Lucyfera. Nawet jeśli miałabym zabić każdego bękarta na mojej drodze to zrobię to, ale nikt nie odbierze mi mojego ukochanego.

Jeszcze przez chwilę przyglądałam się Viktori jak śpi, po czym wyszłam do kuchni zrobić herbatę, czułam, że za chwilę się obudzi.
*Muszę namierzyć te głupią Onoskelis, ona może pokrzyżować mi plany, ale najpierw trzeba namieszać jeszcze trochę w głowie tej idiotki Viktorii.

-O już wstałaś moja droga- powiedziałam wchodząc do pokoju dziewczyny- jak się czujesz?
-Dziękuję, bardzo dobrze. Możesz mi powiedzieć jak się tu znalazłam?
-Och kochana, nie pamiętasz?- głupia dziewucha
-Nie bardzo- przyznała z lekkim zmieszaniem
-Kochanie to pewnie stres. Pokłóciłaś się z Lucyferem, który wyrzucił Cię z domu,nie miałaś gdzie się podziać, byłaś w opłakanym stanie, cała opuchnięta, więc przyszłaś do mnie.
- Dziękuję, że mogłam się u Ciebie zatrzymać. Może to głupio zabrzmi ale skąd się znamy i jak masz na imię?- zapytała
-Biedna co ten Lucyfer Ci zrobił jak go dopadnę to skopie mu tyłek i nauczę, że kobiet się nie bije.
-Co? Jak to opuchnięta?!- krzyknęła i spojrzała na swoje ręce i dotknęła ust.
-Lucyfer Ci to zrobil.- powiedziałam najbardziej przekonującym tonem na jaki było mnie stać- nie dziwię sie, że możesz mnie nie pamiętać. To pewnie szok. Skarbie napij się herbaty, poznałyśmy się rok temu na przyjęciu Mazikeen, zaprzyjaźniłyśmy się, no a na imię mam Lilith- powiedziałam uśmiechając się.
-Dziękuję, kochana jesteś. Czy miałabyś coś przeciwko jeśli bym się jeszcze na chwilę położyła?
-Ależ skąd, śpij ile chcesz kochanie, zamknę drzwi żebyś miała ciszę i spokój.
-Dziękuję- powiedziała dziewczyna przytulając głowę do poduszki

Śpij mała wywłoko, śpij. Tak będzie wygodniej kontrolować Twój umysł,uśmiechnęłam się do siebie. Wchodząc do kuchni próbowałam wyczuć obecność Onoskelis- tak jak myślałam, ta mała pokraka siedzi u Lucyfera. Ale nasza kochana Viki się nią zajmie.

Odczekałam piętnaście minut aby dziewczyna zdążyła zasnąć po czym weszłam do jej pokoju i wyszeptałam do jej ucha:
-Pójdziesz teraz do Lux i zabijesz Onoskelis- dziewczyna wstała i powiedziała:
-jak sobie życzysz- podobało mi się jak Viktoria była w transie, a ja mogłam kontrolować każdy jej ruch.

Gdy dziewczyna udała się do Lucyfera, aby zabić tego małego anioła ja obserwowałam wszystko z mojego domu. Tak było wygodniej. W razie wtopy, Viktoria zapomniała by mnie i wszystko co jej powiedziałam. Także nie miałam się czym martwić. Nikt już nie może mi przeszkodzić.

Gdy Viktoria weszła do mieszkania,wszyscy byli zdziwieni, poza tym małym głupim aniołkiem. Ona już wie co ją czeka.
Viktoria zaatakowała dziewczynę, a ja wpadłam w dziki śmiech. Rzucała w nią nożami które były w kuchni. W końcu jednak wyjęła ostrza zrobione w piekle, bo tylko nimi mogła zabić istotę pokroju Onaskalis. Cały czas obserwowałam te śmieszną sytuację ze swojego mieszkania. Zabawne było patrzeć jak taka mała drobną dziewczyna jak Viktoria powala na kolana Lucyfera i jego żałosnego brata. Onaskalis nie ma już szans.
Jednak w pewnym momencie zauważyłam niespodziewanego gościa, który pomógł Lucyferowi i Amenadielowi odciąć przepływ energii między mną a Viktorią.....
Nie spodziewałam się, że zobaczę go na Ziemi ale jednak się zjawił. Nienawidzę tego dupka. Był słabszy od Lucyfera i w porównaniu do niego ten typ mnie nienawidzi.
Głupi Beliar po co on się tam pojawił.
Nie czas teraz na takie rozterki, muszę się póki co gdzieś ukryć i zaatakuje w najmniej spodziewanym momencie...

Where is my wings?Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz