Siedzieliśmy w ciszy, której nie śmiałem przerywać. Nie spodziewałem się wywołać aż takiej sensacji, a jednak mi się to udało, chociaż na pewno nie było to moim zamiarem. Nie odzywałem się, dając im chwilę czasu na przyswojenie tej niespodziewanej informacji, sam też pogrążony w myślach, co właściwie dla mnie oznacza, że nie jestem Montgomerym z krwi i kości. Pozostało mi mieć nadzieję, że wiązały się z tym same korzyści.
Przyglądałem się moim opiekunom, którzy wymieniali zdezorientowane spojrzenia. Gdybym sam nie był zdziwiony i przerażony jednocześnie, całą tę sytuację mógłbym uznać za komiczną.
- Jak to możliwe, że nic o tym nie wiedziałaś? – Salazar w końcu wydusił z siebie słowa, przyglądając się kobiecie ze skonsternowanym wyrazem twarzy. Miałem ochotę poprzeć jego pytanie, byłem bowiem pewien, że rodzice zgłosili ten fakt do zarządcy...
- Odnalezienie dziecka wiąże się z obligatoryjnymi formalnościami, jednak nie przypominam sobie, by ktokolwiek zgłaszał zaginięcie dziecka, a tym bardziej przygarnięcie jednego - powiedziała Rowena, marszcząc brwi. - Mieszkańcy zgłaszają takie sprawy George'owi, on następnie przekazuje je nam, byśmy mogli zawrzeć je w rejestrze. Wydaje mi się wielce nieprawdopodobne, by umknęło mi równie istotne wydarzenie.
Skrzywiłem się na samą myśl o Gritzu. Nie darzyłem go sympatią, zwłaszcza po naszej ostatniej konfrontacji, ale jako zarządca wypełniał swoje obowiązki z należytą starannością i wielce bym się zdziwił, gdyby to on zaniedbał swoich obowiązków. Jednak wszystko wskazywało na to, że miał z tym coś wspólnego.
- Przejrzyj rejestry jeszcze raz. Może coś przeoczyłaś? Jeśli nie to koniecznie pomów ze swoim ojcem, a następnie z tym całym Georgem – powiedział Salazar, wstając z fotela. Wygładził szatę na udach, wciąż skrzywiony, jakby podstawiono mu pod nos coś o odrażającej woni. – Nie zdziwiłbym się, gdyby za to uchybienie odpowiadał wasz zarządca. Byłbym rad, gdybyś zechciała go tu przyprowadzić. Chętnie osobiście zadałbym mu kilka pytań, za pozwoleniem oczywiście, by usłyszeć co ma do powiedzenia.
Sam również chciałbym dowiedzieć się, czemu właściwie nikt nie wiedział o moim nieznanym pochodzeniu, ale nie mogłem powstrzymać wzdrygnięcia i współczującego odruchu dla mężczyzny. Wyraz twarzy Slytherina nie wróżył nic dobrego. Jego mina jakby mówiła, że zastanawia się, jakie tortury byłyby skuteczne w wydobyciu prawdy z zarządcy.
Rowena wstała, a ja podążyłem jej śladem. Przytaknęła i ruszyła ku wyjściu, a mijając mnie nawet nie zaszczyciła spojrzeniem, zupełnie jakby zapomniała o mojej obecności. Nie wiedząc, co właściwie mam począć, opadłem na wcześniej zajmowany przez nią fotel, starając się jakoś uporządkować myśli. Najbardziej frapowało mnie, co właściwie ze mną będzie, skoro Salazar wcześniej zrezygnował z opieki nade mną, o czym towarzystwo najwyraźniej zapomniało.
Podniosłem głowę i otworzyłem usta, by zadać to męczące mnie pytanie, ale zostałem uprzedzony przez Rowenę, która gwałtownie się odwróciła z miną, jakby dokonała znaczącego odkrycia. Spojrzała w końcu na mnie, uśmiechając się łagodnie, chociaż przysiągłbym, że w jej oczach czaiły się iskierki rozbawienia. Mnie nie było do śmiechu i nie wiem, czy cieszyła mnie myśl, że ona znajdowała w całej tej sytuacji powód do radości.
- Byłabym zapomniała, że trzeba rozwiązać sprawę dotyczącą dalszego losu Dominika. Jak mniemam, mam go natychmiast zabrać z twojego domu? – zapytała, zwracając wzrok ku mężczyźnie, zajętym kielichem, wypełnionym winem. Miałem nadzieję, że nie dojdzie między nimi do kolejnego pokazu, co właściwie potrafią.
- Tak będzie lepiej – odpowiedział po chwili milczenia, a ja uniosłem brwi na ten brak stanowczości, którą wykazał wcześniej, kiedy byliśmy sam na sam. Czyżbym miał otrzymać drugą szansę? Czy to może cisza przed wybuchem? – Nie jest w stanie się niczego nauczyć, a wszelkie próby pójdą na marne. Jest roztargnionym dzieciakiem, a uczniem jeszcze gorszym.
CZYTASZ
Lwie Serce. Historia Godryka Gryffindora.
FanfictionGodryk Gryffindor, jeden z założycieli Hogwartu. Uważany za odważnego, potężnego czarodzieja bez skazy. Czy ktokolwiek poznał jego historię zanim stał się bohaterem legend? Bo jego życie wcale nie było usłane różami. Rodzinna tragedia, tajemnice, ni...