Rozdział 1

409 16 11
                                    

– Lia, obudź się, już jesteśmy. – brat zaczął mnie szturchać.

– Ej, brat... – wstałam z fotela zaspana.

–  No co? – spytał.

– Nadchodą lepsze dni. – uśmiechnęłam się.

– No nie wiem, bo zapisałem was do nowej szkoły. – poinformował nas Lucas.

– Kurwa... –  przeklnęła Ana.

Też się nie cieszę, ale fajnie, że jestem już w tej wspaniałem Australii. Przede mną lepsze życie. Bez kontroli, bez krytyki...

Tak jak wcześniej ja wsiadłam na Enduro, brat do Lexusa, a Ana do Lamborgini. Mój brat ma podobno dużo więcej aut w tym swoim wielkim garażu. Ruszyliśmy. Postanowiłam, że będziemy się ścigać. Wskazówka na moim liczniku wskazywała już 290. Po chwili dojechałam do villi mojego braciszka, a pozostali dziesięć sekund po mnie. Oj Ana, pogarszasz się...

Wjechałam motorem do garażu, reszta uczyniła to samo co ja. Jeny, ile aut! Brat ma kłada, Audi, BMW v4, Mercedes v211 i wiele więcej! Super. Wspomniałam już, że wzięłam moją deskorolkę i skymastera, czyli elektryczną deskę? No bo wiecie, chyba nie wypada pokazać się autem w szkole mając siedemnaście lat. Oi głupie przepisy...

Weszliśmy do środka domu. Ja i Ana porzuciłyśmy torby w przedpokoju, żeby trochę pozwiedzać ten wielki dom. Wszystkie pomieszczenia są jasne i wielkie. Jest kuchnia, salon, garaż, pięć łazienek, dwadzieścia pokoi w tym jeden Lucasa... Tutaj jest jak w raju! Boże, jak mi się tu podoba!

Weszłam do mojego pokoju, a Ana do swojego obok. Aż się dziwię, że brat się zgodził na to tak szybko. W moim pokoju była wielka szafa, dwa okna, łóżko i kanapa rogówka rogówka, szafki i półki plus duże biórko. Zaczłam się rozpakowywać. Książki (lubię czytać) dałam na półkę...
Ściany są ładnego koloru, bo bardzo jasnego, co dawało piękny jaśniutki efekt. Aha, zapomniałam! W tym pokoju są jeszcze i dwa fotele! Na moim łóżku były poduszki miękkie poduszki i prześcieradło. To i kołdra były jasno fioletowe. Gorszego koloru się kurwa nie dało wybrać.

Zaniosłam kosmetyki do łazienki i wracając weszłam do pokoju Any Light. Taki sam ten pokój, tyle, że łóżko miało niebieskie kolory. Gdy ona się wypakowała poszłyśmy do salonu. Łał - telewizor, kanapy i fotele, stoły. Super! Hmm... Dobre miejace na mojego laptopa i tableta!

Około godziny 14:00 Ana i ja postanowiłyśmy udać się do bazy naszego gangu, bo ją przenieśliśmy. Jak już wspominałam należy do niego jakieś 200 osób. Sporo, co nie? Weszłyśmy do garażu. Zdecydowałyśmy się na BMV v4. Usiadłam na miejscu kierowcy, a Ana obok mnie. Ruszyłam z piskiem opon i już po pięciu minutach byłyśmy na miejscu. Nasza baza jest wielka. No nic dziwnego, skoro tu tyle osób mieszka. Każdy ma swój pokój, nawet ja (bo jestem bossem) i Ana, choć nocujemy tu raz na ruski rok, chyba, że mamy dość ważną i czasochłonną akcję. W podziemiach jest sala do ćwiczeń, a na podwórku tor do wyścigów, i sala tortur.  Najbardziej lubię strzelnicę i pływalnię.

Weszłyśmy z buta do środka. W całym budynku unosił się zapach spalonej gumy, nie wiem czemu. Nagle przed nami ukazały się sylwetki wszystkich Śmierciożerców.

–  Lia i Ana! –  ucieszyli się na nasz widok.

– Witajcie! –  przywitałyśmy się z radością.

Wszyscy zaczęli nasz przytulać. Nie widzieliśmy się tylko tydzień. Jest dopiero sobota, więc przed poniedziałkową szkołą trochę sobie potrenujemy.

– Co powiecie na trening? – to był w sumie rozkaz.

– Okej! – wszyscy się zgodzili.

–  To wy idźcie się przebrać na sportowo, a ja z Aną przygotujemy wszystko. – nakazałam.

Kiwnęli głowami i rozeszli się. Jak to dobrze, że mam na sobie czarne legginsy 3/4, czarny sportowy stanik i buty z pumy. Związałam jedynie włosy w kucyka i udałyśmy się do podziemii.

Mamy dwieście bierzni i tyle samo strzelbic z bronią palną, i nie było łatwo tego pomieścić, więc ta sala jest taka wielka. Po chwili zjawiła się reszta. Ja i Ana kazałyśmy im się ustawić w szeregu.

–  Słuchajcie! Fajnie, że się tu wszyscy przeprowadzili, ale musimy potrenować! –  zaczęłam.

Chyba ludzie się ucieszyli.

–  Najpierw idziecie na strzelnicę i macie sto strzałów. Na to daję wam dziesięć minut, do dzieła!

Wszyscy wzięli pistolety i zaczęli strzelać. Nawet nie musiałam mówić, aby nie strzelali do kolegów.

Ja i Ana również zabrałyśmy się za strzelanie. Dobrze mi szło, w końcu jestem najlepsza! Po dziesięciu minutach skończył się czas.

– Uwaga, koniec! – wrzasnęłam.

Ja miałam oczywiście 100/100, z resztą Ana tak samo ( to w końcu moja prawa ręka),  a reszta około siedemdziesięciu. To i tak dobrze. A to co...? Podeszłam do Jareda i... Kurwa, on ma tylko 69/100. No no, ciekawa liczba. Myślałam, że zemdleję ze śmiechu. Jared nie jest typowym gangsterem, ale ma karierę sportowca w kieszeni. Umięśniony... Chyba seks z nim musi być bajeczny. Ale przyznam się bez bicia - jeszcze nigdy TEGO nie robiłam.

Na treningu biegliśmy jeszcze przez równą godzinę na bierzni i godzinę boksowaliśmy worki. Następne ja i Ana wróciłyśmy do chaty.

Weszłam do łazienki. Wzięłam prysznic, rozczesałam włosy i przebrałam się w czarny croptop plus dżinsowe szorty. Opadłam ciężko na lóżko. Napierdzielała mnie głowa. I w tym pieprzonym momencie przyszedł do mnie sms. Od Clarka, takiego mojego kuzyna.

Clark:
Jak się masz? Słyszałem, że się wyprowadziłaś.

Mam go głęboko w dupie. Nie odpisałam, to skończony dupek i pedał. On lubi tylko siebie. Przez niego pomyślałam o nowej szkole, nazywam ją budynkiem piekieł. Na parkingu będę miała stałe miejsce, wiem to na pewno.

____________________________________

Hejo 😘 Jak mi idzie korekta? Planuję skończyć do końca wakacji jak coś 😎

Queen Of Killing | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz