Rozdział 37

75 6 0
                                    

  – Nie ma czasu! – poganiałam chłopaków.

Zaczęliśmy się szykować dwie godziny przed akcją, aby naprawdę dobrze się przygotować i tego nie zjebać, bo gang Czaszki jest serio mocny i jest nawet w stanie z nami rywalizować.

Musimy być lepsi, musimy!!

Razem z Aną byłyśmy już gotowe. Ubrane w (wiadomo) strój naszego gangu. Włosy miałyśmy związane w wysokiego kucyka, makijaż był oooostry.

Za ramiona zażuciłam dwa długie skurzane pasy, na których znajdowały się miejsca na noże. I faktycznie ostrza tam trafiły. Jeśli chodzi o pistolety do były przypięte przy paska. O i jeszcze katana, której prawdopodobnie nie użyję.

Tak, mamy nowe kostiumy. Tak, jak ubieram się na akcje ja ubierają się także inni.

Do akcji została nam godzina. Chciałam ją dobrze wykorzystac, czyli ustalić co i jak. Dlatego zeszliśmy do podziemii, bo to taka nasza mała baza. W tej głównej bywamy raczej żadko, ale tamci dadzą sobie z Nickiem radę.

Wszyscy usiedli na czarnych skurzanych kanapach, a ja stałam nad nimi, aby każdy dobrze mnie słyszał.

Akcja MUSI przejść bezproblemowo, bo jak nie... Będzie bum.

– Dobra dzieci! – rozpoczęłam monolog. – Na dzisiejszej akcji musi być perfecto!

– Wiemy. – powiedzieli wszyscy w tym samym momencie.

Ana spojrzała na mnie pytającym wzrokiem. Jest moją prawą ręką, jedną z dwóch, i chyba powinna stać tu obok mnie z uśmiechem (lub obojętnie jaką miną).

– Okey, stawaj. – uśmiechnęłam się do niej.

Dziewczyna szybko zerwała się z kanapy i stanęła obok mnie. Tak, jak za starych czasów. Tak, jak powinno być.

– Słuchać mnie! – wrzasnęłam, aż Ashton podskoczył. – Na sam początek śledzący będą pilnować, aby nam nikt nie przeszkadzał.

Fakt, podzieliliśmy nas na niewielkie oddziały, nożowników, śledzących, gazowników i strzelców. W głownej bazie teź coś takiego istnieje, ale tam jest więcej osób. Tu w każdej ,,sekcji" jest nas niewiele, ale jesteśmy. W każdym momencie możemy wezwać posiłki.

– Później nożownicy, czyli ja oraz Ana wchodzimy do budynku i dźgamy kogo się da. – szturchnęła lekko Anę. – Musimy tam wejść dokładnie o 17:08.

Ana kiwnęła głową, co znaczyło, że zrozumiała. Bardzo satysfakcjonujący fakt, aczkolwiek samo zrozumienie tutaj nie wystarczy.

– O 17:11 wchodzi oddział I i zaraz za nimi oddział II. – kontynuowałam. – Godzina 17:28 wchodzi oddział III, a zaraz za nini reszta ludzi. Zrozumiałe?

– Tak! – uślyszałam wszystkich.

Spojrzałam na zegar, który wisiał na ścianie naszej miniaturowej bazy. Okazało się, że do misji zostało jakieś pół godziny. Reszta więc poszła na górę, a ja usiadłam na kanapie.

– Lia... – przysiadła się do mnie zmartwiona Ana.

– Nie Ana, ty... Ty możesz iść. – westchnęłam.

Dziewczyna spojrzała na mnie jak na nienormalną i puknęła się cztery razy palcem w czoło.

– Lianna! – wściekła się. – Ja przecież widzę, że coś nie tak i nie rób ze mnie głupiej!

Doceniałam to, że się o mnie martwiła. Przecież niedawno ja wywaliłam ją z domu, a ona nawet się nie gdziewa.

– No można tak powiedzieć... – jęknęłam. – Mam po prostu wyrzuty sumienia, że tak cię potraktowałam...

Poczułam, jak Ana mnie objęła.

– Nie martw się. – szepnęła. – Ja ci wybaczam. To co? Przyjaciółki? – wysunęła mały palec.

Ja doskonale wiem, skąd się to u nas wzięło. Gdy byłyśmy małe wymyślałyśmy różne badziewia, w tym powitania i tak dalej...

– Przyjaciółki. – splotłam mój mały palec z tym jej.

Z oczu zaczęły wypływać mi łzy. Szybko je otarłam rękawem, aby chłopcy niczego nie podejrzewali.

– Lianna Black i Anabell Light! – usłyszałam głos Lucasa. – Musimy iść!

Razem z moją przyjaciółką wstałyśmy z kanapy i z wielkim uśmiechem na twarzy poszłyśmy na górę.

Pogodziłyśmy się...

Queen Of Killing | ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz