8. Justin będzie zawsze obok ciebie

384 15 4
                                    

Ona

Moje mięśnie naprężyły się. Twoje zaś pozostały rozluźnione. W przeciwieństwie do mnie, byłeś odprężony. Ja jednak od chwili, kiedy dotarły do mnie twoje słowa, nie potrafiłam już czerpać jakiekolwiek przyjemności z tego, co robiliśmy. Nie odczuwałam już tego spokoju, co towarzyszył mi jeszcze kilka sekund temu.

Nadal nie byłam pewna. Czy ty właśnie poprosiłeś mnie, bym powiedziała, że cię kocham?

A raczej rozkazałeś?

Tak. Mój porywacz właśnie rozkazał mi powiedzieć, że go kocham.

Opcje są trzy.

1) Mój lider się we mnie zabujał.

2) Mój lider oszalał.

3) Ja oszalałam.

Oczywiście nie wierzyłam w żadną z opcji, do których wniosku doszłam w ciągu zaledwie kilku sekund.

I rzeczywiście - powód był inny.

- Słucham? - spytałam, by zaoszczędzić nieco na czasie, bym mogła wymyślić jakąś sensowną odpowiedź.

- Jane... - szepnąłeś. Miałeś zamknięte oczy. Twoja twarz była tuż przy mojej. - Powiedz, że mnie kochasz.

Pomyślałam: dobra, Jane, usłyszałaś już to trzy razy. Teraz już wiesz, że twój słuch cię nie mylił.

Z przerażeniem stwierdziłam, że nazwałam samą siebie Jane. Nie byłam żadną Jane. I nigdy nie zamierzałam być. Byłam po prostu sobą. Dziewczyną, nieakceptowaną przez otoczenie. Dziewczyną, która nigdy nie miała chłopaka i nie ma również przyjaciółki od serca, z którą mogłaby się wymieniać ciuchami i chodzić na zakupy, jak każda normalna nastolatka. Dziewczyną, która nie miała ani iPhone'a, ani kolorowych tipsów. Która nosiła chińskie podróbki butów Converse. Która często siedziała sama w ławce. Obok której nikt ze znajomych nigdy nie chciał usiąść w schoolbusie.

I nie byłam na pewno dziewczyną, która miałaby do kogokolwiek należeć, którą ze względu na jej urodę porywają i przetrzymują w zamknięciu faceci, która miałaby być fotografowana, pożądana, manifestowana, chciana, kochana.

Kochana? Nie. To słowo nie pasowało ani do mnie, ani do tego miejsca.

Nie.

Ja i to miejsce z każdą chwilą mieliśmy coraz więcej wspólnego.

Ja i ty.

Mieliśmy coraz więcej wspólnego.

Ale wiesz co, Justin? Nie, nie byłam taką dziewczyną. Ale nie byłam również dziewczyną, która zawsze malowała się do szkoły lub do sklepu. Która piszczała na widok najprzystojniejszych chłopaków w szkole. Która codziennie zmieniała swoją ikonkę na Facebook'u i spamowała zdjęciami swojego jedzenia na Instagramie, z uciechą przyglądając się rosnącej liczbie lajków.

Czułam, że na tym świecie nie ma dla mnie miejsca. Bo nie pasowałam do nich, a teraz nie pasowałam do Piwnicy. Ogarniały mnie wątpliwości, czy w ogóle na świecie jest gdziekolwiek dla mnie miejsce. Myślałam, co ja tu robię? Czy Ashley albo Tina, szkolne piękności, nie nadawałyby się bardziej do tego miejsca? Czyż nie byłyby zachwycone całą uwagą, która byłaby na nich skupiona?

Nie. Sądzę, że i dla nich to miejsce to byłby koszmar.

- Jane!

Zadrżałam. Zamyśliłam się tak bardzo, że zapomniałam o tobie i o całym bożym świecie.

- Śmiesz mi się sprzeciwiać?

Boże. Jak ja nienawidziłam, jak byłeś taki. Lubiłam cię o wiele bardziej, gdy zachowywałeś się jak normalny człowiek, ale wiedziałam dobrze, że nie mogłam tego od ciebie wymagać.

The Cellar | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz