21. Na zawsze Twój

259 14 0
                                    

Ona

Potem zostawiłam cię samego z twoją mamą. Nie muszę się obawiać, że przesadzę, jeśli powiem, że nigdy nie widziałam cię tak szczęśliwego. Wiesz, Justin... Chciałam, byś w takim szczęściu przeżył resztę swoich dni. Chciałam, byś kiedyś poczuł smak prawdziwego życia. Byś robił tak zwyczajne rzeczy, poznał tak drobne radości, jak zdanie pierwszego roku studiów, zabawa wśród tysięcy ludzi na festiwalu noworocznym, adopcja psa ze schroniska. Przed snem wyobrażałam sobie, jak spędziłbyś wakacje. Za dnia pracowałbyś w barze w hotelu na Dominikanie, a wieczorami wychodziłbyś na spacer po mieście lub biegłbyś boso wzdłuż brzegu na plaży. Za zarobione pieniądze wykupiłbyś sobie karnet na siłownię, używaną gitarę i czapkę z daszkiem i naprawdę nic więcej nie byłoby ci potrzebne do szczęścia.

Nie miałam pojęcia, ile mogłaby zająć ci taka odmiana siebie i własnego życia. Wiedziałam, że z Bogiem wszystko jest możliwe. Poprowadziłby cię, gdybyś tylko Mu pozwolił. Bałam się jednak, że nigdy Mu nie pozwolisz. Że umysłem zostaniesz tutaj na zawsze, gdziekolwiek byś się nie znalazł. W domu, który byś kupił na przedmieściach Nashville. Czy na plaży na Dominikanie. Czy w więzieniu. Myślałbyś o sobie jako o tym, który zniszczył wszystko. Również siebie samego.

Kiedy wróciłeś do sypialni ze łzami szczęścia na twarzy, byłam prawie pewna, że się uda. Jaka szkoda, że cała przyszłość nie zależała od tego jednego dnia. Cała przyszłość miała zależeć od dnia, który nastanie niedługo...

Wstałam i podeszłam do ciebie z otwartymi ramionami, a ty pozwoliłeś im przyciągnąć się bliżej. Zamknęłam cię w swoich objęciach i poczułam twoje dłonie przylgnięte do moich łopatek.

- Tak się cieszę, że ją odnalazłeś.

Pociągnąłeś nosem jeszcze raz i roześmiałeś się tak smutno, jakbyś śmiał się z własnych łez. Otarłeś je kciukami.

- Jesteśmy podobni, prawda?

- Tak, Justin - przyznałam ci rację. - Jak dwie krople wody.

W tej z pozoru spokojnej chwili, miałam ochotę krzyczeć ze strachu, że to ostatni raz, kiedy tak szeroko się śmiejesz. Wiedziałam, że szansa, że wszystko potoczy się idealnie jest jak wygrana w totka. Bałam, że zostaniesz tu na zawsze albo uwolnisz się z tego piekła, by znaleźć kolejne.

Taki anioł jak ty zasługuje na niebo. I chciałam, byś je miał tutaj na ziemi, jak i później.

Miałam nadzieję, że ten ,,zły Justin" właśnie się ulotnił. Miałam nadzieję, że nie wróci. Czy on zawsze już będzie z tobą?

Tulę tego prawdziwego Justina, który nie wstydził się być człowiekiem.

- Jestem twoja, Justin. - mówię. Cokolwiek by się nie stało.

Nie jesteś zdziwiony takim wyznaniem.

- A ja jestem twój.

*

Koniec musiał kiedyś nadejść. Wiedział to każdy. Nikt nie wiedział za to, która chwila wyznaczy ten koniec i czym on dokładnie będzie.

Należało go trochę przyspieszyć.

Dziewczynki w gangu zaczęły dostawać listy. Pierwszy napisała Jane i przekazała dalej. Kolejny wyszedł spod innej dziewczęcej dłoni, ale z całą pewnością jego treść i cel pozostały te same.

Wkrótce liczba listów zaczęła się powiększać. Różniły się charakterem pisma, a czasem nawet językiem, w jakim zostały napisane. Dziewczynki czytały otrzymany list, przepisywały go i przekazywały koleżankom.

The Cellar | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz