18. Zajęło mi to chwilę

248 12 0
                                    

Już jesteśmy coraz bliżej końca. Udanego weekendu!

On

- Poczekaj.

Sięgam po jej dłoń i odciągam od klamki. W jednej chwili zaczynam żałować, że zdecydowałem się nie zrywać kontaktu z Emily. Studia? Wychodzenie na całe dnie z Piwnicy? Jak mogłem wpaść na tak durny pomysł?

Emily patrzy na mnie. Jej brwi są zmarszczone - jest wyraźnie zdziwiona (może wkurzona?). Nie odwracam wzroku, kiedy nasze spojrzenia się spotykają, i jej rysy łagodnieją. Patrzymy się przez siebie na chwilę i wtedy rozumiem, dlaczego to robiłem. Może i zwariowałem, może mnie pogięło, ale dla tej dziewczyny zrobiłbym wiele... O ile nie wszystko.

Ale to nie miało być tak! Wszystko potoczyło się tak szybko... Nowe znajomości, nowy świat. To tak wiele. Za wiele. Za daleko od cichej, bezpiecznej Piwnicy. To po prostu nie był mój świat.

To wiedziałem od dawna. A teraz nagle znajduję się na klatce schodowej przed mieszkaniem Jane. Zaraz pewnie ktoś wyjdzie i nakryje ją z wytatuowanym chłopakiem i Bóg wie, co sobie pomyśli. Bóg wie, jak to wszystko się skończy. Ale jej matka jest w posiadaniu ważnych informacji. Jej matka zna moją matkę. Albo jej matka jest moją matką.

- Em, co jeśli... Co jeśli jesteśmy rodzeństwem?

Wygląda na zszokowaną.

- Co?

- Pomyśl o tym. Dlaczego oboje znamy tę kołysankę, choć napisała ją twoja mama? To ma sens. Mogła zostać porwana, zgwałcona przez mojego ojca. Efektem tego byłem ja. A potem uciekła i założyła normalną rodzinę. Urodził się twój brat, potem ty i twoja siostra. - nadal nie wiedziałem, co się stało z jej ojcem.

- Justin... Nie gadaj bzdur, błagam cię. To niemożliwe. Nie jesteśmy nawet podobni. - tu się waha. - W dodatku gdyby moja mama cokolwiek wiedziała, dałaby znać policji od razu po moim zniknięciu.

- Racja... - zgadzam się, nieco uspokojony. Za późno, by się wycofywać. Nie mam zupełnie nic, więc nie ryzykuję.

Ona

Patrzymy na siebie porozumiewawczo. Twój wzrok daje mi pozwolenie na otwarcie drzwi.

Tak też robię. Wyciągam rękę i naciskam klamkę. Moja druga dłoń wędruje jakoś do tyłu, prowadzona jakimś nieznanym mi impulsem, i nie muszę patrzeć za siebie by znaleźć twoją. Pamiętam dokładnie, jaka była twoja skóra w dotyku. Od wewnątrz twoja dłoń była gładka, poza koniuszkami palców, które były nieco twardsze. Oplatam twoje palce moimi i pociągam cię za sobą, kiedy przekraczam próg domu.

Mama jest w kuchni (z korytarza widać salon, a za nim kuchnię). Jest już po 19 i szykuje mi kolację. Na szczęście jeszcze nie włożyła swojego wieczorowego szlafroka. Musiała dopiero wrócić ze sklepu, bo miała na sobie ciuchy, które zazwyczaj zakładała, by wyskoczyć po zakupy. Sekundę zajmuje mi zerknięcie na nią i przestudiowanie tego wszystkiego. Jest odwrócona, widzę większą, ale nie otyłą, sylwetkę i tył jej głowy - krótko przycięte włosy (prawie do ramion), które pod warstwą ciemniejszej farby mają podobny odcień blondu do mojego.

Wyczuwa, że stoję w drzwiach i się odwraca. Jej uśmiech szybko schodzi z twarzy, gdy widzi, że nie jestem sama.

- Hej, mamo... Mamy gościa.

Mama nie odpowiada, tylko przenosi wzrok na ciebie i znowu na mnie. Chyba wyczuwa, że nie jesteś zwykłym kolegą. No i te tatuaże... Pomijając fakt, że jesteś nieprzeciętnie umięśniony.

- Boże drogi. - udaje jej się powiedzieć. I to wszystko. Wzdycham i zamykam za tobą drzwi. Stoisz w miejscu i wodzisz za mną wzrokiem. Zastanawiam się teraz, czy czułeś się niezręcznie czy po prostu nie wiedziałeś, jak się zachować. Mama już wygląda na przerażoną i spodziewa się najgorszych scenariuszy i, niestety, ja też. Dlatego pytam na wszelki wypadek:

The Cellar | JBOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz