Zastanawialiście się kiedykolwiek, jakim cudem znaleźliście się w niezręcznej dla was sytuacji? Dokładnie tak się czułem, kiedy starałem się przepchać przez tłum łokciami, aby móc odszukać moją przyjaciółkę, Tarę. Była ona najbardziej pokręconą osobą, jaką znałem. Może i to dziwne, ale gdyby tylko chciała, mogłaby konkurować nawet z samą Reginą, co w sumie bardzo mnie przeraża. Ale hej! Jesteśmy przyjaciółmi!
Po kilku następnych minutach, podczas których kilku ochroniarzy zdążyło krzywo na mnie spojrzeć, nareszcie ją odnalazłem, choć gdy tylko do mnie podeszła, pożałowałem tego.— Chodźmy za kulisy! — krzyknęła prosto do mojego ucha, przez co zakręciło mi się w głowie.
Choć uważałem, że to idiotyczny pomysł, wiedziałem, że nie wybiję go dziewczynie z głowy, więc po prostu z nią poszedłem. Po następnej serii bolesnych przepychanek między wrzeszczącymi fanami zespołu, który za chwilę miał zacząć grę.
— White Eskimo? Co to w ogóle za nazwa? — myślałem, kiedy podekscytowana Tara wręczała mi bilety parę dni prędzej.
Jakimś cudem udało nam się przecisnąć przez tych wszystkich ludzi, podeszliśmy do ochroniarzy i zaczęliśmy z nimi argumentować, że jesteśmy członkami zespołu. Chociaż właściwie to Tara z nimi rozmawiała: ja tylko stałem z boku i czasem chichotałem z jej idiotyzmu.
— No, już. Zapraszam pana — rozłożyła nagle ręce i się uśmiechnęła.
Jak ona to zrobiła? — przeszło mi przez myśl, wchodząc do garderoby zespołu i rozglądając się dookoła.— Idę się rozejrzeć, może uda mi się wpaść na Josh'a! — pisnęła i tamtego wieczoru widziałem ją po raz ostatni.
Po jej zniknięciu nie wiedziałem, co mam ze sobą zrobić. Zostać i czekać na nią? Wykluczone, to mogłoby zająć wieki!
Stwierdziłem, że nie jestem jej potrzebny i że po prostu wrócę do domu. Udałem się w kierunku wyjścia i właśnie wtedy zaczepił mnie ochroniarz.— Chyba nie powinieneś tu być — chrząknął, mierząc mnie wzrokiem od stóp do głów.
Stres, jaki poczułem, był nie do opisania.
Kiedy już miałem przepraszać, on pociągnął mnie w stronę przeciwną do wyjścia.— Autokar jest tam, a koncert kończy się za półtora godziny. Tylko nie rób niczego głupiego, nie będę się za ciebie tłumaczył —wręczył mi klucze i wypchnął na zewnątrz.
Co to kurwa miało być? Spojrzałem na klucze i na autokar. Moja ciekawość wygrała z rozumem i już po chwili znalazłem się w środku. Pierwszym, o czym pomyślałem, był syf, jaki tu panował. Zatkałem nos, ponieważ przeszkadzał mi zapach dymu. Rozejrzałem się po czymś, co najwyraźniej stanowiło tymczasowy dom na czas trasy dla zespołu. Puste butelki, pety... i prezerwatywy. Czy ten ochroniarz coś mi zasugerował, zaprowadzając mnie tutaj? Nie, na pewno nie.
— Pieprzyć to — mruknąłem, odwróciłem się w stronę drzwi i to właśnie wtedy do autobusu wszedł najpiękniejszy mężczyzna, jakiego kiedykolwiek spotkałem.
Był prawdziwym dziełem sztuki. Zdawał się być pod każdym względem idealny. Piękne, brązowe włosy delikatnie opadały mu na czoło, twarz przepięknie podkreślały wyraźnie wystające kości policzkowe, a jego twarz...
Z przemyśleń wyrwało mnie chrząknięcie mojego obiektu westchnień:
— Show się jeszcze nie zaczęło, a ty już tutaj? Te groupies robią się coraz bardziej natrętne — mruknął, zabrał to, po co przyszedł i bez słowa mnie opuścił, zostawiając w totalnym szoku.
CZYTASZ
Groupie
FanfictionMoże jednak to co piszą o mnie media nie jest prawdą? - mówi Harry, po czym nachyla się i całuje mnie. Czyli historia miłości, na którą wpływa ma reputacja Harry'ego, kreowana przez media.