Prolog

1.1K 39 0
                                    

Wchodząc do autokaru, pierwszym, co zauważyłem, był jeden wielki bałagan.
Po ziemi walały się butelki najpewniej niedawno wypitego alkoholu, a w powietrzu unosił się zapach papierosów i Bóg wie, czego jeszcze.
Pokręciłem tylko głową i usiadłem na jednej ze sof, która wydawała mi się najczystsza.
— To jest jakiś żart — pomyślałem, z oburzeniem prychając.
To Tara mnie w to wkręciła. Myślała, że nazywaniem się "groupie" dobrze poznałaby zespół, na którego koncert jakimś cudem wyciągnęła mnie z domu.
— Gdzie ona, do cholery, jest? — westchnąłem, wstając w kierunku drzwi. Musiałem jak najszybciej ją znaleźć, żeby mnie stąd zabrała.

Groupie Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz