Dziesięć

206 11 0
                                    

~Viktor~

Czekaliśmy pod salą, do której wprowadzili Andreasa. Siedzieliśmy tu już dobre dziesięć minut, gdy lekarz wyszedł.

- Wybudziliśmy go. Jest po operacji nastawienia złamanego obojczyka i czuje się lepiej. Który z panów to Richard Freitag? - spytał.

- To ja - odpowiedział Richi i wszedł do sali. Zająłem jego krzesło i głośno westchnąłem.

~Richard~

Zaskoczony, że to ze mną chciał się zobaczyć Andreas wszedłem do sali, którą wskazał mi lekarz. Ubrałem zielony fartuch i usiadłem przy łóżku, na którym leżał mój przyjaciel. Wyglądał nieźle, jak na człowieka po takim upadku. Miał trochę siniaków na twarzy i zabandażowany tors.

- Jak się czujesz? - spytałem.

- Dobrze... Pewnie się zastanawiasz, dlaczego cię tu zwołałem?

- Szczerze mówiąc, umieram z ciekawości - zaśmiałem się i spojrzałem na leżącego obok mężczyznę koło respiratora - Ups.

Chłopak również się uśmiechnął.

- Jest tu Viktor, prawda?

- Tak, jest. Siedzi na korytarzu. A co?

- Musisz mu powiedzieć, że ze mną wszystko ok. Nie wpuszczaj go tu. Nie może mnie zobaczyć w takim stanie, rozumiesz? Jutro wyjeżdża i nie chcę, żeby mnie takim zapamiętał...

- Dość, Andreas - wstałem - Twoja prośba jest nierealna. To twój chłopak do cholery! Biedny, siedzi tu odkąd cię przywieziono i się zamartwia...

Gdy zobaczyłem, że do blondyna dotarło o co mnie prosił, zmniejszyłem odległość między naszymi twarzami i szepnąłem:

- On ciebie potrzebuje, Andreas. Nie schrzań tego.

~Andreas~

Richard miał rację. Jestem beznadziejnym chłopakiem. Spytałem go, czy może zaprosić tu mojego chłopaka. Pokiwał głową, że tak i wyszedł. Za chwilę w drzwiach stanął on. Mój aniołek. Zauważyłem łzy w jego cudownych oczach. Czułem się z tym okropnie, że przeze mnie płakał. Jestem żałosny.

- Hej, bohaterze - powiedział i zajął wcześniejsze miejsce Freitaga - Jak tam?

- Okej - jedynie to potrafiłem z siebie wydusić. On był taki dobry. Posłał mi delikatny uśmiech i złapał mnie za rękę.

- Kamil wygrał... Podobno. Nie martw się, dla mnie jesteś najlepszy.

Poczułem pieczenie pod powiekami i wolną ręką starłem łzy.

- Jutro wyjeżdżasz - bardziej stwierdziłem, niż spytałem.

- Andreas, spójrz na mnie - wykonałem jego polecenie - Nigdzie się nie wybieram, dopóki ty tu jesteś. Powiem rodzicom, że wycieczka się przedłużyła lub... No, coś wymyślę.

Nie wierzyłem do końca czy do dobry pomysł, lecz nie protestowałem. Parę minut później do sali weszła pielęgniarka mówiąc, że jest już późno i muszę odpoczywać. Viktor wyszedł żegnając się krótkim buziakiem, a ja zostałem sam. No może, nie całkiem skoro obok leżał wpółprzytomny facet. Wziąłem telefon z szafki i zrobiłem sobie zdjęcie, wystawiając je na Instagrama. Poinformowałem kibiców, że już wszystko w porządku i poczytałem kilka komentarzy. Teraz jest dobrze... Lepiej.

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Heterochromic / Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz