Dwanaście

204 14 0
                                    

Gdy dotarłem do Berlina cały podekscytowany, zacząłem się rozglądać po mieście. Mimo ustawienia GPSa nie wiedziałem jak dojechać. Minąłem Alexanderplatz, gdzie niedaleko dostrzegłem Lunapark. Od razu wpadłem na pomysł, że go tu zabiorę na naszą pierwszą randkę. Zatrzymałem Skodę i ruszyłem do kasy po bilety. Nie obyło się bez podpisania kilku autografów i zrobieniu zdjęć z hotkami. Odkąd media tak nazywają moich fanów, jakoś weszło mi to w nawyk. Wróciłem do samochodu, gdy zobaczyłem, że cały jest w obrzydliwym napisie zrobionym czerwonym sprayem.

"Zabij się, zrobisz nam przysługę".

Co jest do cholery? Najpierw wiązania w nartach, teraz to... Nie zwracałem na to uwagi, ale chyba powinienem. Nie wiem czemu w głowie pojawił mi się obraz szyi Viktora ze stołówki. Te malinki były wszędzie. Wyjąłem butelkę wody z bagażnika i paczkę chusteczek. Próbowałem pozbyć się napisu, lecz na próżno. Cały się rozmazał po czarnym lakierze. Nagle mój telefon zawibrował. Odebrałem od razu, gdy zobaczyłem numer licealisty na wyświetlaczu.

- Hej, Andreas. Kiedy będziesz? - spytał słodkim tonem. Kochałem ten głos.

- Hej... Yyy, tak. Niedługo będę - natychmiast się rozłączyłem. Nie chciałem psuć tego dnia swoimi problemami. Wyjechałem z podjazdu.

Po przepytaniu kilku osób o drogę, dotarłem na miejsce. Zaparkowałem jak najdalej jego ulicy, żeby nie zauważył napisów. Do parku rozrywki będziemy zmuszeni pojechać metrem. Sprawdziłem fryzurę w lusterku i zamknąłem auto. Ruszyłem w kierunku domu nr 75. Ulica była w stylu jak w przedwojennej Anglii. Domek obok domku. Ulica prawie pusta, mieszkania opuszczone. Sprawdziłem godzinę. 14:41. Ludzie jeszcze w pracy. Tak myślę. Gdy dostrzegłem swój cel, natychmiast tam poszedłem i delikatnie zapukałem w drewno. Gdy nikt nie otworzył nacisnąłem dzwonek z napisem "Müller". A więc to tak ma na nazwisko... Pospolicie.

- Już idę! - usłyszałem za drzwiami, które zaraz potem się otworzyły - Hej! - krzyknął i mnie przytulił tak, że prawie zpadłem ze schodów.

- Hej, kociaku.

- Chodź, wejdź - powiedział i wciągnął mnie do środka - Nie przestrasz się mojej babci. Śpi w salonie.

- Twojej babci? Nie miałeś być sam w domu? - spytałem zdziwiony.

- Babcia to taki domownik, który całymi dniami śpi lub czyta. Jestem sam - zaśmiał się i zaprowadził mnie do swojego pokoju na górze.

Pokój był urządzony skromnie. Na ścianach wisiały plakaty piłkarzy i parę z moją twarzą. Obok łóżka leżała piłka do kosza, a na nim leżał wielki pluszowy miś. Na biurku było mnóstwo podręczników i książek psychologicznych. Po lewej stronie od szafy miał wejście na balkon. Na parapecie stała pusta puszka po piwie i opakowanie od czekolady Milki.

- Pijesz? - spytałem. Chłopak podszedł do mnie i stanął na palcach, żeby być twarzą w twarz, po czym musnął moje wargi swoimi.

- Nie będziemy gadać o moim alkoholiźmie, co nie? - zaśmiał się. Wplotłem palce w jego włosy i przyciągnąłem bliżej siebie. Z włosów moje ręce zaczęły schodzić coraz niżej. Wsunąłem dłonie w tylne kieszenie jego jeansów. Wyczułem mały kwadratowy kartonik. Wyciągnąłem go.

- Papierosy?

Viktor wyrwał mi opakowanie z ręki i znowu mnie pocałował. Skończyło się na tym, że wylądowaliśmy w łóżku. Muszę z nim o tym porozmawiać. Nie teraz. Ale muszę.

Hej! Z góry dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze! To naprawdę motywuje do pracy! Zapraszam też na mój profil, gdzie znajdziecie nową książkę pt

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Hej! Z góry dziękuję za wszystkie gwiazdki i komentarze! To naprawdę motywuje do pracy! Zapraszam też na mój profil, gdzie znajdziecie nową książkę pt. "Shoty z telemarkiem", gdzie możecie zamawiać shoty krótsze lub dłuższe o dowolnych skoczkach! Dzięki za uwagę! Autorka xx

Heterochromic / Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz