Jeden

724 29 6
                                        

- No, panowie! - krzyknął rozweselony Stephan Leyhe, który pakował ostatnie walizki do autobusu - Wyjeżdżamy! Przed nami cały sezon!

- Ha, ha. Norwedzy już czekają w hotelu! - zaśmiał się Geiger, wymachując telefonem w ręku.

- Skąd wiesz? Daniel napisał? - spytałem, podając koledze ostatnią torbę.

- Panowie, to nie czas na takie rozmowy - na parkingu zjawił się Werner Schuster - pogadacie o tym w hotelu, na miejscu.

Wsiedliśmy do autokaru. Zająłem miejsce na samym końcu przy oknie, gdzie spokojnie będę mógł pospać. Do Oberstdorfu mamy prawie cztery godziny jazdy, nie licząc przerw i korków. Położyłem głowę na szybie i zamknąłem oczy. Nie dane było mi się zdrzemnąć, gdyż obok mnie usiadł Karl. A było, tak pięknie. Od razu poczułem jego rękę na moim ramieniu.

- Nie od Daniela. Forfang napisał na grupie - uśmiechnął się z triumfem, pokazując rząd białych zębów.

- Fajnie, świetnie - powiedziałem i włożyłem słuchawki do uszu.

Niecałe pięć godzin później byliśmy już na miejscu. W progu pięknego hotelu stała obsługa, miło witając się z trenerem. Wyciągnąłem rzeczy z bagażnika i mijając wszystkich, poszedłem do recepcji.

- Dobry wieczór - powiedziała niska blondynka. Automatycznie wyjrzałem za okno. Faktycznie, już wieczór.

- Panie Wellinger? - spojrzałem w jej stronę - pańskie klucze. Pokój 115.

- Ah, klar. Danke - powiedziałem, zapominając jaki mam numer pokoju. Głupio było pytać, więc zwyczajnie odszedłem. Już w holu ujrzałem kilku chłopaków, na oko 16-17 latków, którzy biegali po korytarzu i rzucali jakimiś tekstami. Nagle jeden wpadł na mnie, przez co z ręki wypadła mi torba.

- Scheiße! - zaklnąłem, masując obolałe ramię.

- Ja... Bardzo pana przepraszam! - usłyszałem głos na dole. Spojrzałem w stronę chłopaka, który siedział na wykładzinie, nerwowo drapiąc się po głowie. Podniósł się, a wraz z nim moją torbę. Wcisnął mi ją do ręki i uciekł do pokoju 98. Nagle poczułem mocne uderzenie w plecy. Odwrociłem głowę i zeskanowałem wzrokiem stojącego obok Geigera.

- Pokój 115? Witaj, współlokatorze! Dzieciaki, co? Trener mówił, że to wycieczka z Berlina z liceum. Będą tylko 4 dni. Damy radę! - krzyknął i zniknął za rogiem.

- Co się stało? - spytał mnie Markus, który zauważył, że nadal masuję swoje ramię. Machnąłem ręką i poszedłem za Karlem. Ciekawe, co jeszcze przyniesie ten dzień...

Witam, na nowym opowiadaniu! Mam nadzieję, że będziecie się tu dobrze bawić! Pozdrawiam, autorka :)

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Witam, na nowym opowiadaniu! Mam nadzieję, że będziecie się tu dobrze bawić! Pozdrawiam, autorka :)

Heterochromic / Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz