Sześć

324 17 4
                                    

~ Viktor ~

Czułem się dobrze w towarzystwie Andreasa i Karla. Dlaczego? Bo czułem się lubiany. Traktowali mnie jak dobrego kolegę, choć ze strony Wellingera można wyczuć inne zamiary. W każdym razie nie były one złe. Kiedy przychodziłem na stołówkę w jego towarzystwie i siadałem przy jego stole, nikt mi nie dokuczał. Było tak jak być powinno. Nawet w pokoju, który dzieliłem z Mathiasem i Julianem było naprawdę fajnie. Przestali mnie wyzywać, dręczyć czy poniżać. Zostałem nawet przeproszony za podbite oko i wrzucenie do basenu, ale i tak uważam, że gdyby nie Andreas w życiu bym się tego nie doczekał.
W pewnym sensie odpowiadało mi to, że wszyscy z mojej klasy się go bali.

Właśnie ubierałem bluzę z flagą Niemiec, którą dostałem od (można już tak powiedzieć, choć jeszcze nieoficjalnie) mojego chłopaka, gdy nagle ktoś zapukał do drzwi. Jak otworzyłem, nikogo nie było. Była tylko przyklejona od zewnętrznej strony karteczka.

"Czekam na stołówce :*"

Ruszyłem na śniadanie. Gdy już tam byłem, stolik Andiego był pusty. Wziąłem tacę i nałożyłem sobie miskę z mlekiem i paczkę płatków kukurydzianych. Usiadłem przy pustym meblu z zamiarem poczekania na blondyna. Chciałem wstać, bo skapnąłem się, że zapomniałem łyżki, gdy nagle ktoś objął mnie od tyłu i zakrył oczy.

- Andreas? - spytałem, choć miałem wątpliwości czy to Niemiec. Poczułem czyjeś włosy na mojej szyi. To nie mógł być on. On nie ma takich długich.

- Niee - usłyszałem odpowiedź z dziwnym akcentem.

- Karl? - spytałem drżącym głosem. Nagle poczułem jego usta na mojej szyi. Oczy wciąż miałem zasłonięte.

- Nie, kochanie - skąd ten akcent?

- Ugh - mruknąłem. Z każdym muśnięciem jego warg byłem bardziej przerażony.

~ Andreas ~

Po ubraniu i się i doprowadzeniu do stanu używalności wyszedłem po Viktora na śniadanie. Za mną ruszył Karl, z którym zacząłem się coraz lepiej dogadywać. Zapukałem do jego pokoju i spokojnie wyczekiwałem. Nagle zobaczyłem karteczkę na drzwiach.

"Czekam na stołówce :*"

Uśmiechnąłem się pod nosem i poszedłem w tamtym kierunku. Gdy tam doszedłem Viktor już był. Siedział z opuszczoną głową i wolno jadł swoje płatki. Chwyciłem bułkę z serem i usiadłem naprzeciwko. Spojrzał na mnie, a ja natychmiast dostrzegłem parę malinek na jego szyi.

- Co do cholery? - spytałem. W oczach mojego (choć sam już nie wiem czyjego) chłopaka dostrzegłem żal i przerażenie.

- Nie mogłem go powstrzymać! Wiem, że mi nie uwierzysz, więc lepiej jak już pójdę - wstał i odkładając miskę minął mnie i tak samo zdziwionego Geigera i zniknął z pola widzenia.

- Co się stało? - spytał rudzielec.

- Żebym to ja wiedział - obejrzałem się po stołówce, w której oprócz nas siedzieli tylko Norwedzy. To wszystko jest jakieś podejrzane.

Możecie być dumni, zebrałam się na odwagę i napisałam list do Andreasa

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Możecie być dumni, zebrałam się na odwagę i napisałam list do Andreasa. Jeszcze dziś go wysłałam. Trzymajcie kciuki, żeby przeczytał! :)

Heterochromic / Andreas Wellinger Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz