🌊13

1.4K 171 103
                                    

- I nie rób nic głupiego, żebym nie musiał po ciebie jechać aż do Busan - tata poklepał mnie po karku, stojąc przy otwartych drzwiach samochodu. Poprawiłem jeszcze bluzę, bo porankami było chłodnawo więc ją założyłem i chwyciłem za torbę.
- No i moja żona kazała mi ciebie odprowadzić pod sam autobus, ale wiem, że siara się z ojcem pokazywać - popatrzyłem na niego rozśmieszony.
- Po prostu powiedz, że ci się nie chce - uśmiechnąłem się delikatnie, a mężczyzna roześmiał się.
- Masz mnie - w oczach widziałem delikatny smutek - Idź już, Donghyuck pewnie nie może się doczekać.
- Zapewne dopiero wyszedł z domu - spojrzałem jeszcze przez szybę samochodu czy aby na pewno wszystko wziąłem i spojrzałem ostatni raz w tym tygodniu na rodzica.

 Tygodniowa wycieczka nad morze - wszyscy na to czekali. Nie trzeba się uczyć, spędzasz czas z znajomymi, zwiedzasz. Jest to nasza zapewne ostatnia wycieczka szkolna, tym bardziej każdy chciał na nią jechać. Nawet jeśli z klasą rozmawiamy tylko formalnie i wtedy, kiedy musimy, czuję się z nimi zżyty.
Wstawanie o siódmej rano nie jest przyjemne, nawet jeśli wie się, że wreszcie się odpocznie. Będziemy jechali autokarem z pięć godzin jak nie więcej - tak czytałem w necie. Nigdy nie byłem w Busan, więc ta wycieczka przejdzie do historii. Na pewno będzie super!
- Hej Renjunnie! Wziąłeś wszystko? - Chenle siedzący na torbach mruknął cicho do mnie z lekkim uśmiechem. Również się uśmiechnąłem.
- Chyba ta-ak - położyłem torbę koło niego. Obiecałem sobie zagadać do Chenle, albo chociaż spędzać z nim więcej czasu. Tydzień to dużo, aby zacząć coś z nim kręcić, prawda? 
- Cześć Renjun! - Haechan przybiegł zdyszany, stając przede mną.
- Co się stało? Od kiedy ty biegasz? - zaśmiałem się cicho.
- Zo... Zobaczyłem autokar na ulicy i... myślałem, że to wy - wydukał.
- Głupi jesteś, zagadywałbym kierowcę dopóki byś nie przyszedł - poklepałem go po ramieniu.
- Pozwolę ci za te słowa siedzieć przy oknie.
- Dziękuję! - pisnąłem cicho z wielkim uśmiechem, prawie podskakując w miejscu. 
Nie długo czekaliśmy na wejście do autokaru pod bacznym wzrokiem naszej wychowawczyni. Na głowie miała okulary przeciwsłoneczne i sama wyglądała, jakby była uczniem, a nie nauczycielem pilnującym. Jej też należy się odpoczynek, dużo dla nas robi. Haechan do środka wszedł o wiele szybciej niż ja, więc liczę na to, że zajmie fajne miejsca. No wiecie, nie za bardzo z tyłu, bo tam zawsze leci głośna muzyka, ani nie z przodu gdzie siedzą nauczyciele. Środek jest idealny.
- Bubusiu twoja kolej - wskazała na mnie, a ja uradowany wrzuciłem torbę do bagażnika i po chwili zacząłem wspinać się po schodkach. Nie widziałem dzisiaj jeszcze Jeno, może się rozmyślił i nie jedzie? Jest mi to zdecydowanie na rękę, mógł się nawet cały połamać, mam to gdzieś.
- Tu jestem Injun! - głos mojego kumpla wyparł gdzieś dalej niż początek, więc zacząłem wchodzić w głąb. Minąłem fotele gdzie siedział Chenle z jakimś pierwszoklasistą, a zaraz za nim siedział Donghyuck z uśmiechem. Również się uśmiechnąłem i przecisnąłem na miejsce koło okna.
- Mam dużo żelków i batonów - pisnął uradowany.
- Czy pani nie zabroniła jeść w czasie drogi? - mruknąłem, wzrokiem żegnając szkołę i uczniów w środku.
- Kto by się tam słuchał nauczycieli - machnął ręką - Nic nam po tym nie będzie!

 - Kto by się tam słuchał nauczycieli - machnął ręką - Nic nam po tym nie będzie!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
You're not my Crush ➫ NoRenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz