Cały tydzień zachowywałem się jak cień człowieka. Byłem obecny, ale nawet nikt nie wiedział, że jestem w pomieszczeniu. Czasem nawet Donghyuck urywał w pół opowieści, bo myślał, że usnąłem.
Zwiedzaliśmy przez ten czas wiele ciekawych miejsc, ale i tak ta wycieczka zalicza się do nieudanych. Jisung i Chenle zawsze wszędzie byli razem, tyle dobrze, że chociaż Jeno mnie unikał i na mnie nie wpadał. Ani razu chyba go nie widziałem, a jeśli nawet to gdzieś daleko. Haechan w końcu dowiedział się całej sytuacji (i to nie ode mnie!), przez co chciał być depresyjny ze mną. Wybiłem mu to z głowy, słowami, że Mark na pewno nie chciałby być z kimś takim, jednak on się wypierał, że z Markiem chce się tylko przyjaźnić. Oczywiście przytaknąłem mu, ale słuchając jego opowieści i widząc błysk w jego oczach, wiem lepiej jak to się skończy. "Och, Minhyung dzisiaj wziął mnie na plażę, było chłodno więc dał mi swoją bluzę!", "Mark pokazał mi swoje teksty, wiesz, że rapuje jak sprząta?" lub "Chciał mnie wziąć na rejs statkiem pirackim, ale mam chorobę morską, więc poszliśmy na latarnię, gdzie wyszło na jaw, że Minhyunggie ma lęk wysokości". Nie jestem o to wszystko zazdrosny, cieszę się jego szczęściem, serio. Na mnie też przyjdzie czas i będę mu o wszystkim opowiadać. Nie będzie pewnie to z Chenle, ale może w szkole średniej kogoś sobie znajdę? Przeżyję z nim swój pierwszy prawdziwy pocałunek, bo ten z Jeno nigdy nie będzie się liczył.
Dzisiaj jest nasz ostatni dzień w Busan. Kolejne ognisko tym razem pożegnalne, gdzie zapowiedziane jest milion integracyjnych zabaw. A wiecie w ilu będę brał udział? Równe zero!W południe wyszliśmy na plażę - jak to powiedziała pani Choi - pożegnać się z morzem. Pewnie większość osób przyjedzie tu dopiero na delegacje albo opcjonalnie w wakacje ze znajomymi za parę lat. Nasi rodzice pracują bardzo ciężko abyśmy mogli się uczyć, więc wątpię, że znajdą czas aby tu wrócić. Co do mnie - może kiedyś znów tu przyjadę, kto wie? Zawsze to miejsce będzie kojarzyło mi się z głupim Jeno i koszem od Chenle, ale może za te parę lat będzie to dla mnie zabawne? Tego też nie wiem.
- Dzisiaj Mark ma dla mnie niespodziankę - Haechan jak zwykle mówi o chłopaku z Kanady.
- Jaką i kiedy? - mruknąłem ciężej oddychając, bo od piętnastu minut zasuwam po piasku.
- Nie wiem jaką - cicho się zaśmiał - I wieczorem, mam się ubrać ciepło, stresuje się!
Przytaknąłem lekko. Chciałem poruszyć temat tego, że miał mi upiec pianki, ale nie chce mu psuć humoru.
- Kiedy przyznasz się, że go lubisz? - Donghyuck zaczął udawać kaszel zatrzymując się.
- Lubię go jak ciebie - mruknął - Znaczy... Ciebie bardziej!
- Tak tak, tłumacz się - zaśmiałem się - Tylko mi potem nie mów jak bardzo go kochasz.
- Nie kocham go! - krzyknął, a ja pomachałem twierdząco głową - Jesteś głupi, przestaje się z tobą kumplować.
- Zobaczymy za parę godzin! - krzyknąłem za nim, ponieważ Haechan przyśpieszył. Zacząłem iść sam swoim tempem, bo pewnie i tak zaraz mój przyjaciel zwolni, bo zacznie być samotny. Zawsze udaje obrażonego na trzy minuty i po chwili wraca jakby nic się nie stało.Kiedy tak patrzyłem na plecy Donghyucka, nagle potknąłem się o coś i wylądowałem na piasku. Wokół usłyszałem śmiechy, więc od razu podniosłem się do siadu. Czy ktoś naprawdę podłożył mi nogę? Czy Jeno jednak rozmyślił się z omijania mnie szerokim łukiem?
Rozglądnąłem się po ludziach dookoła jednak nigdzie nie zauważyłem czupryny chłopaka. Rozpoznałabym ją z odległości kilometra przysięgam.
- Nic ci nie jest Injun? - Haechan wystawił rękę, a ja chwyciłem ją i się podniosłem. Zirytowany zacząłem otrzepywać spodnie z piachu.
- Potknąłem się o swoje nogi? - mruknąłem, bo nic innego nie wpadło mi do głowy. Skoro nie Jeno, to kto inny mógł to zrobić i czemu? Nikt nie rozmawiał na mój temat przez ten tydzień.
- Nie wiem, nie patrzyłem na ciebie, przepraszam - zaczęliśmy znowu podążać za grupą - Może powinienem z tobą zostać?
- Co?
- No na ognisku, widzę, że nadal nie jest z tobą okej Renjun - westchnął cicho.
- Jest stabilnie, idź z Minhyungiem - ścisnąłem usta w cienką linię.
- Znam cię na tyle dobrze, że wiem kiedy nie jest spoko - patrzyłem na swoje buty, jednak mogę łatwo wywnioskować, że chłopak przewrócił oczami.
- Dam sobie radę sam, a Mark już cię zaprosił.
- Ale przecież mogę odmówić - przewrócił oczami - Nie chce cię znowu zostawiać samego.
- Powiedziałem, że sobie poradzę - syknąłem ściskając zęby zdenerwowany.
- A może pójdziesz z nami? - wypuściłem głośniej powietrze.
- I co, mam wam się przyglądać jak się obściskujecie? Nie będę piątym kołem u wozu.
- Nigdy nie będziesz nawet trzecim kołem u roweru! Naprawdę możesz z nami iść.
- Nie pójdę - zaprzeczyłem - A ty masz iść i dobrze się bawić Ciołku.
- N-no dobrze - Haechan się poddał, przez co lekko się uśmiechnąłem. Huang Renjun zawsze wygrywa!
CZYTASZ
You're not my Crush ➫ NoRen
FanfictionGimnazjalne pierwsze miłości zawsze są urocze i wstydliwe. Renjun, po uszy zakochany w młodszym o rok Chenle, nie widzi nikogo innego poza nim. Szkoda, że Delfini chłopak nie zauważa Renjuna. Kiedy do klasy przepisuje się Nowy Uczeń - problematycz...