🎓15

1.2K 178 71
                                    

Pora o wszystkim zapomnieć z wycieczki. Przez cały weekend zastanawiałem się nad tym wszystkim  - czy nie zostawić szkoły, co z znajomymi, jak to wszystko wytłumaczyć. Informacja na szczęście nie dotarła jeszcze do moich rodziców, pociesza mnie to w jakimś stopniu. Nie chcieliby usłyszeć, że ich syn nie będzie miał swoich dzieci, bo woli facetów. Pewnie marzą o wnuczkach i prawnuczkach, tym bardziej,  kiedy jestem ich jedynym dzieckiem. Przepraszam mamo i tato, że was zawiodłem.
Postanowiłem, zacząć od początku. Wszystko krok po kroku, kończąc to co zacząłem, będę mógł zacząć jeszcze raz.
Wchodząc do sali, nie spodziewałem się widoku mojej wychowawczyni przy biurku, ale lepiej dla mnie.
Krok pierwszy. Pozbycie się Jeno.
Nie mogę spokojnie spojrzeć mu w oczy. Pocałował mnie, potem przytulał. Wyśpiewałem mu wszystko, wie o mnie prawie tyle co Haechan. Całe ognisko spędziłem z nim, nie przejmując się Jisungiem, problemami. Przez weekend zrozumiałem, że jest to mój wróg, a nie przyjaciel i powinienem go odrzucić.
- Czy mogę wrócić do Hae... Donghyucka? - mój głos był prawie błagalny, jeśli pani Choi odrzuci moją prośbę, znaczy to, że nie ma serca.
- Oj Bubusiu, dlaczego miałabym zmieniać ci miejsce? - nie spojrzała na mnie nadal patrząc w papiery. No tak, dla niej wycieczka również się skończyła.
- Nie dogaduje się z Jeno - mruknąłem cicho.
- Odkąd z nim siedzisz, Donghyuckkie skupia się bardziej na lekcji - czyli jednak jest to kobieta bez serca, a ja się nawet pomodliłem do wszystkich Bogów jakich znam.
- Jeno też chce się przesiąść.
- Co chce? - do środka wszedł wymieniony chłopak z lekkim uśmiechem na twarzy.
- Chcesz się ze mną rozsiąść, prawda? - spiorunowałem go wzrokiem, próbując przesłać mu myśli, że jeśli powie inaczej to po nim.
- Żartujesz? Bardzo przyjemnie się z tobą siedzi - ruszył do naszej wspólnej ławki, trzymając dłońmi za szelki plecaka.
- Widzisz? Mój Skarbek ciebie lubi, też się z nim pogódź - pomrugałem parę razy i zirytowany z hukiem usiadłem na swoim miejscu.
Plan się nie powiódł.
- Tak w ogóle to cześć Renjun - Jeno cicho się odezwał, spoglądając na mnie.
Nie odpowiedziałem rozpakowując się z grymasem na twarzy.
- Renjun - szturchnął mnie lekko - Odpowiedz mi.
- Przestań mi przeszkadzać - syknąłem zirytowany, a chłopak lekko się uśmiechnął.
- Po prostu chce się przywitać - znowu lekko mnie dźgnął palcem - Odpowiedz mi, odpowiedz mi, odpowie...
- Cześć Jeno - spiorunowałem go wzrokiem, a on wesoło pomachał mi przed twarzą. Wytrącony z równowagi pomrugałem parę razy kręcąc głową i odwróciłem się do tablicy.
Do środka wszedł i Chenle, a ja wytężyłem umysł czy z nim też coś mam zrobić. A tak.
Krok drugi. Friendzone Chenle. 

Przez cały weekend starałem się zaprzestać myślenia o Delfinku w ten sposób. Chenle nie będzie moim chłopakiem a tym bardziej nie będziemy mieli dwójki psów i rybki. Jisung lubi Chenle, Chenle lubi Jisunga. Nie ma tam mnie, więc powinienem traktować go jak innych w tej klasie. No, może trochę lepiej.

- Hej Chenle - uśmiechnąłem się w jego stronę lekko machając. Chłopak miał telefon w dłoniach i nawet na mnie nie patrzył. Pewnie piszę z Jisungiem. Życzę wam szczęścia, obyście każdego wieczoru wychodzili na długie spacery pod osłoną gwiazd, oglądali razem filmy i byli wiecznie uśmiechnięci, pijąc razem kakao.

- Wszystko okej? - Jeno nie dawał za wygraną ciągle mnie zaczepiając, więc ściskając mocniej szczękę odwróciłem się do niego.

- Możesz dać mi spokój? Od kiedy jesteś taki miły? - prychnąłem, a chłopak wreszcie się uciszył z lekkim grymasem na twarzy. Ups.

Skoro plan drugi jest w realizacji, mogę zająć się trzecim. 
Plan trzeci. Rozmowa z Haechanem.

Przez cały weekend do nikogo się nie odzywałem. Donghyuck spamił mi wiadomościami, zdjęciami na Snow a nawet wysilił się i napisał smsa, a nie na Kakao. Muszę go przeprosić, za to, że go ignorowałem. Porozmawiam z nim co u Minhyunga, u jego psa i jego rodziców. Może zdradzę mu moją taktykę planów?

You're not my Crush ➫ NoRenOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz