Epilog

89 6 0
                                    

Lavenna ze zdenerwowaniem przypatrywała się swoim przyjaciołom, obawiając się ich reakcji, związanej z poznaniem prawdy. Pierwsza odezwała się Lily, a jej głos, jak na okoliczności, brzmiał całkiem spokojnie. Lavenna nie wiedziała, czy to dobrze, czy źle.

- Więc to ty jesteś córką Historii? - spytała. - Historii Revenshield?

- Tak - przyznała cicho.

- Dlaczego nigdy nic nam nie powiedziałaś? - wtrącił się Oliver.

Lavenna obrzuciła go spojrzeniem pozbawionym jakiejkolwiek wesołości.

- Sama przez dłuższy czas o tym nie wiedziałam - przyznała szczerze, co Masonowie skwitowali zgodnym kiwnięciem głowami.

Przez chwilę pomieszczenie, w którym wszyscy się znajdowali, wypełniła głucha cisza. Którą przerwały dopiero ponure słowa Jaena. 

- Więc - podjął wypowiedź - jesteś księżniczką Lavenną Revenshield, córką Króla i zmarłej Historii Revenshield, twój brat to Olyrius, który w tym momencie jest w Instytucie, a chłopak, którego wcześniej widzieliśmy, to Daysenon Revenshield, którego wcześniej znałaś jako Daisyę Barry'ego, czyż nie?

Lavenna przytaknęła.

- Tak się przedstawia prawda - oświadczyła. 

Jaen westchnął krótko, po czym skierował swoje spojrzenie w stronę pozostałych.

- Słyszeliście? Nasza przyjaciółka, jednocześnie najsilniejsza Rycerka Mroku naszego pokolenia, jest zaginioną córką Króla, której należy się Tron w stolicy. Powiedziałbym, że nie chcę w to uwierzyć. W końcu to wszystko brzmi trochę jak takie naciągactwo, jednak nie mam zamiaru sprzeczać się z mądrzejszymi ode mnie, za których uważam przełożonych Zabójców i Breyne'a. Zgodzę się więc, ale ani trochę mi się to nie podoba. - Urwał na moment, zlustrował kolejno każdą osobę siedzącą w pokoju i dopiero wtedy kontynuował: - Nasze życia tak czy siak zależą od niej. Lavenna jest tą, której musimy zaufać. Ale czy słusznie?

Lavenna nie odzywała się, próbując w jakiś sposób pojąć, do czego Jaen zmierza. Nigdy nie rozumiała toku myślenia tego chłopaka, jednak znała go już od dłuższego czasu. Wiedziała, że on był niezwykle inteligentną osobą, która zamiast od razu wyskakiwać z wnioskami, wolała dłużej się zastanowić. 

Z zamyślenia wyrwało ją oskarżycielskie pytanie Lily.

- Jaki sens ma analizowanie sytuacji, Jaen? - uniosła się. - Co próbujesz powiedzieć?

- A to, Lily, że nie wszyscy chcą umrzeć za kogoś, z kim nigdy nie byli dostatecznie blisko. Nawet ty nigdy do końca nie poznałaś Riley Wenhamm, a teraz dowiadujemy się, że dziewczyna, którą uważaliśmy za zwykłą towarzyszkę broni, jest tak na prawdę kimś zupełnie innym. Córą Króla. Nie sądzisz, że to dziwne? - zapytał.

Kilkoro przyjaciół zgodnie mu przytaknęło, czemu Lavenna ani trochę się nie dziwiła.

- Jaki jest twój cel, księżniczko? - spytał ponuro Jaen. - Co chcesz zrobić? 

Lavenna nie wahała się z odpowiedzią ani chwili.

- Zmierzam zabić każdego, kto stanie mi na drodze do zwycięstwa. Zamierzam zabić Wyklętego, ponownie zapieczętować portale i uniemożliwić Treavorowi ucieczkę ze świata demonów. Odbiję Kandę i zemszczę się na wszystkich, którzy kiedykolwiek sprawili mu ból! To jest moja przysięga!

Jaen w zrozumieniu potaknął, po czym znów zabrał głos.

- W takim razie, jeśli to co mówisz jest szczere, to masz moją pomoc - powiedział. - Myślę, że nie tylko moją. My wszyscy będziemy ci wierni, księżniczko, pod warunkiem, że dotrzymasz złożonej przez siebie w tym momencie przysięgi. Jeżeli to co mówisz to prawda, podążę za tobą aż do momentu mojej śmierci! - oświadczył stanowczo.

- My wszyscy! - powiedziała Lily, a wszyscy pozostali głośno przytaknęli. 

Lavenna uśmiechnęła się do każdego z nich.

Chyba od miesięcy nie czuła się aż tak dobrze w towarzystwie przyjaciół. 

Czarna ZabójczyniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz