Następnego ranka miał nadzieję uniknąć spotkania z Louisem. Dlaczego Tomlinson tak utrudniał mu życie, dlaczego nie chciał przyjąć „nie" za ostateczną odpowiedź?
Harry czuł się jak w pułapce, nie będąc przygotowanym na taki obrót spraw.
Postanowił zrobić cotygodniowe zakupy i odwiedzić przy okazji rodziców. Pomyślał, że psy się ucieszą z takiej wyprawy. Idąc, bacznie uważał, żeby nie spojrzeć w stronę domu. Wpuścił psy do samochodu, usiadł za kierownicą i przekręcił kluczyk w stacyjce. Samochód nie zareagował. Spróbował jeszcze raz i jeszcze raz. Bez powodzenia. Zdesperowany wysiadł i podniósł maskę, mimo że nie miał pojęcia, czego tam szuka. Nie zauważył żadnych zwisających przewodów, wszystko wydawało się być w najlepszym porządku.
– Coś się stało?
Aż podskoczył na dźwięk wysokiego głosu, który dobiegł zza jego pleców. Obrócił się i spojrzał prosto w oczy Louisowi. Rozdrażniło go to, że serce podeszło mu do gardła.
– Nic, z czym nie mógłbym sobie poradzić. Dziękuję za zainteresowanie – odparł zimno, szukając ratunku w złości.
Louis był tego dnia w wytartych dżinsach i żółtej bawełnianej koszulce, która podkreślała jego sylwetkę. Spojrzenie miał jasne i czyste, jakby zbudził się wiele godzin temu.
– Na mechanice samochodowej też się znasz, co? Feministka bez skazy. Czy w ogóle jest coś, czego nie potrafisz?
Odwrócił się i z powrotem schronił w czterech ścianach domu.
Harry pożałował swego niezrównoważonego zachowania. Wciąż nie miał zielonego pojęcia, co robić, a przekreślił szansę pomocy. Przypomniał sobie ojca, który borykał się z takim samym problemem. Z całej siły oparł się na masce, rozbujał samochód i wskoczył do środka, żeby przekręcić kluczyk.
Czuł się idiotycznie, miał bowiem świadomość, że Louis najprawdopodobniej obserwuje go przez okno. W dodatku silnik i tym razem nie zaskoczył. Bezradnie walnął pięściami w kierownicę.
– Nadal kłopoty? – Louis jednak się pojawił.
– Co to może być? – jęknął Harry.
– Przekręć kluczyk, muszę posłuchać.
Styles niechętnie wykonał polecenie.
– Rozrusznik.
– Tyle to i ja wiem.
– Pewnie się zablokował.
– Już bujałem samochód.
– Wiem, widziałem – powiedział to z ironicznym uśmiechem.
– Sam spróbuj.
Wyraźnie nie wymagało to od niego wysiłku, ale skutku też nie przyniosło.
– Dokąd jedziesz?
– Po zakupy.
– Podwiozę cię.
Harry zignorował propozycję.
– Potem wybierałem się na cały dzień do rodziców.
– Nie ma powodu, żebyś zmieniał plany. Jestem do twojej dyspozycji.
– Nie musisz poświęcać mi swojego czasu – odpowiedział Styles z kwaśną miną.
– Rzeczywiście, nie muszę – odparł obojętnie Louis – Po prostu chcę. Poczekaj chwilę, przebiorę się i pojedziemy.
– A psy? – Harry nie sądził, żeby mężczyznę ucieszyli tacy pasażerowie w eleganckim BMW.
– Na pewno będą grzeczne. Położę koc na tylnym siedzeniu.
CZYTASZ
W pułapce [LARRY STYLINSON]
FanfictionKiedy Louis Tomlinson, nowy właściciel przystani, nakazuje eksmisję wszystkim cumującym w niej łodziom, Harry Styles postanawia wypowiedzieć mu wojnę, gdyż nie ma zamiaru się stamtąd ruszać. Louis także nie zamierza ustąpić. Czy stać ich będzie na u...