Rozdział osiemnasty

1.1K 133 40
                                    

Szykujta dupska, już jutro dwa ostatnie rozdziały :D





Nigdy nie przeżył tak długiego tygodnia, jak ten, który nastąpił. Codziennie wypatrywał powrotu Louisa. Wiedział, że głupio robi zostając, ale wewnętrzny głos nie pozwolił mu na przeprowadzkę, zanim nie spotka Tomlinsona po raz ostatni. Wiedział, że nie zazna chwili spokoju, jeśli nie zrobi mu awantury, jeśli nie powie, co o nim myśli, i nie stwierdzi na własne oczy, że ożenił się z Brianą.

W sobotę wieczorem dom nadal świecił pustkami. W niedzielę po południu Harry'ego odwiedził Liam. Od ich ostatniego spotkania starannie go unikał, toteż chłopak był zaskoczony jego wizytą.

– Słyszałem od znajomego, że Tomlinson wyjechał – powiedział – Pomyślałem, że może masz ochotę na towarzystwo.

Styles zastanawiał się, czy Liam wie o małżeństwie Louisa i o podróży poślubnej.

– Chyba rzeczywiście czuję się trochę samotnie – odparł. Było to gigantyczne kłamstwo. Samotność doskwierała mu gorzej niż rozbitkowi na bezludnej wyspie – Wejdź, zrobię ci herbaty.

– Kiedy on wraca?

– Nie mam pojęcia.

– Nie powiedział ci? – spytał, marszcząc brwi na dźwięk ostrego tonu głosu Harry'ego.

– Nie widzę powodu, dla którego miałby mi mówić.

– Wydawało mi się, że ostatnio byliście dość blisko ze sobą.

– Nigdy nie byliśmy aż tak blisko – wziął czajnik i pochylił się nad zlewem.

Liam chwycił go za ramiona i obrócił ku sobie.

– Ale coś się stało, prawda? Przez cały tydzień chodzisz po biurze jak nieprzytomny, wyglądasz jak cień. Jesteś chory, czy to przez tego łobuza? Co on ci zrobił?

Harry oswobodził się z obejmujących go ramion.

– Wolałbym o tym nie rozmawiać.

– Zakochałeś się w nim?

– Coś w tym rodzaju.

– Powiedz, tak czy nie?

– On ma kogoś innego – wydusił z siebie chłopak.

– O to tylko chodzi? Mój Boże, Haz, podejrzewałem gorsze rzeczy. Myślałem, że jesteś w ciąży, albo że stało się coś innego. Prawdę mówiąc, od początku wiedziałem, że Tomlinson nie jest mężczyzną dla ciebie. Nie martw się, szybko o nim zapomnisz.

Harry bez słowa zaczął napełniać czajnik wodą. Liam nie miał najmniejszego pojęcia, jak boleśnie zranił go Louis.

– Powinieneś się stąd przenieść.

– Chyba tak – odparł, wzruszając ramionami.

– Zawsze możesz sprzedać łódź i kupić dom.

– Nie – odszedł od zlewu i wyjął dwa kubki – Nie chcę. Łódź jest tania, łatwo ją utrzymać. To doskonałe miejsce do mieszkania.

– Wobec tego poszukajmy nowego cumowiska. Chodźmy od razu.

– Nie teraz, proszę – brunet uśmiechnął się blado, chcąc złagodzić odmowę – Nie jestem w nastroju.

– Wobec tego jutro wieczorem. Dobrze?

– Zobaczymy.

Wypili herbatę i zabrali psy na spacer. Liam próbował wyciągnąć z niego coś na temat Louisa, ale chłopak się nie odzywał. Tylko z grzeczności zaproponował gościowi jeszcze jedną herbatę. Ku jego rozczarowaniu Payne przyjął propozycję. Kiedy odprowadzał go do samochodu, zobaczył na podjeździe BMW Louisa.

W pułapce [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz