Rozdział dziewiętnasty

1.2K 138 28
                                    


Harry nie zdawał sobie sprawy z tego, jak długo trwał pocałunek.

Louis wymawiał cicho jego imię, przesuwając dłońmi po jego ciele i przyciągając go do siebie.

Nagle znajomy głos zakłócił tę harmonię.

– Lou, jesteś tam?

Briana. Styles zdrętwiał, a potem wyrwał się z objęć alfy.

– Lepiej idź – powiedział przez zaciśnięte zęby. Czuł się tak, jakby rozdarto go na pół.

Tomlinson skrzywił się, ale nie sprawiał wrażenia kogoś, komu się spieszy. Jakby nie robiło na nim wrażenia, że Briana omal nie zastała ich w objęciach.

– Jutro musimy porozmawiać – rzekł stanowczo.

– Jutro wieczorem przychodzi Liam. Będziemy szukać nowego cumowiska. Wynoszę się stąd razem z łodzią.

– Louis! – Briana weszła na pokład i łódź się zakołysała.

– Już idę – zawołał zniecierpliwionym głosem.

Jak on może tak nieelegancko odnosić się do żony tuż po ślubie, pomyślał Harry.

– Nie wiesz, co dla ciebie dobre – powiedział do niego Louis.

– Nie wiedziałbym, zostając tutaj.

– Spotkajmy się jutro – ponowił prośbę.

Briana stanęła w wejściu. Była wyraźnie niezadowolona.

– Wołam cię i wołam – powiedziała ostro do Tomlinsona – Nie słyszałeś?

Louis wszedł na pokład, obdarzając kobietę jednym ze swoich czarujących uśmiechów. Zaraz po tym oboje zniknęli z pola widzenia Harry'ego.

Chłopak czuł, jak pod powiekami gromadzą mu się piekące łzy, ale nie pozwolił im popłynąć. Nie, nie będę go opłakiwać, postanowił. Nie jest tego wart.

Długo leżał skulony w sypialni; o dziesiątej wypuścił psy, po czym wrócił do łóżka. Nie mógł zasnąć. O świcie wstał, wypił kilka filiżanek mocnej herbaty i pojechał do biura. Kiedy przyszła reszta pracowników, Harry miał już za sobą ze dwie godziny pracy.

Matka powiedziała mu kiedyś, że praca jest panaceum na wszystko, toteż przez następne kilka dni Styles nie myślał o niczym innym. Zaczynał pracę z samego rana i wracał na łódź późnym wieczorem. Liam próbował go namówić, żeby wziął wolne na szukanie cumowiska, ale się nie zgodził. W końcu tygodnia jeden z dyrektorów zaproponował mu w zastępstwie wyjazd do Glasgow na firmową konferencję. Sam nie chciał zostawiać chorej żony. Brunet skwapliwie skorzystał z okazji. Napięcie spowodowane stałym unikaniem Louisa zaczęło się już dawać we znaki. Światło w jego sypialni paliło się często do późnej nocy i Harry czuł się chory na samą myśl, że Tomlinson trzyma Brianę w ramionach. Torturowanie się w ten sposób było czystym szaleństwem. Postanowił się przeprowadzić zaraz po powrocie z Glasgow. Konferencja zaczynała się dopiero w poniedziałek po południu, ale Harry zdecydował się lecieć w sobotę rano i spędzić weekend na zwiedzaniu miasta.

Właśnie odwrócił się, żeby podnieść z chodnika spakowaną walizkę, gdy zobaczył, że obok niego stoi Louis.

– Wyjeżdżasz? – zapytał.

Sprawiał wrażenie bardzo zmęczonego. Pod oczami miał głębokie cienie, a przez białka przebiegały cienkie czerwone nitki. Oto cena miłosnych nocy, pomyślał gorzko Styles.

W pułapce [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz