Rozdział szesnasty

1.2K 133 84
                                    


Jeszcze dość długo płynęli naprzód, szukając miejsca do nawrotu. Harry miał okazję podziwiać zręczność Louisa w manewrowaniu łodzią. Mniej więcej na wysokości miejsca, w którym urządzili sobie piknik, silnik kaszlnął i zgasł.

– Paliwo? – spytał Tomlinson z ponurą miną, spoglądając na wskaźnik.

– Nie sądzę.

– Nie sądzisz?

– Jestem pewien, że nie – odparł Harry, starając się, by w jego głosie zabrzmiała pewność, której w istocie nie było.

– Czy coś takiego już ci się kiedyś zdarzyło?

– Nigdy.

– Lepiej przycumujmy, sprawdzę.

Silnik znajdował się pod pokładem na rufie. Mężczyzna podniósł klapę i zszedł do luku. Harry bezradnie przypatrywał się jego metodycznym oględzinom. Miał nadzieję, że Louisowi uda się usunąć uszkodzenie.

– Silnik w porządku – powiedział po dłuższej chwili – Musiało się coś zablokować.

Spędził pod pokładem jeszcze kilka minut; w końcu wydostał się na górę.

– Jak sprawdzasz poziom paliwa?

Styles w milczeniu podał mu długi pręt. Louis zanurzył go w zbiorniku, po czym wyciągnął. Jego spojrzenie mówiło wszystko.

– Masz zapasowy kanister?

Brunet pokręcił głową. Czuł się jak kompletny idiota. Pragnął natychmiast rozpłynąć się w kanale bez najmniejszego śladu. Dlaczego ostatnio nie sprawdzał poziomu paliwa? Nie mógł sobie tego darować.

– Nie wiadomo gdzie jesteśmy – głos Louisa zabrzmiał jak smagnięcie biczem – Diabli wiedzą, jak daleko stąd do najbliższej stacji benzynowej. Ale jednego jestem pewien, panie Styles. Nie będę włóczył się po okolicy o tej porze. Prześpimy się na łodzi i rano zrobimy z tym porządek.

Harry'ego ogarnął popłoch.

– Ale...

– Żadnych „ale" – uciął – Jak na inteligentną omegę okazałeś nadzwyczajną głupotę. Kiedy ostatnio tankowałeś?

– Przed miesiącami – przyznał niechętnie – Nigdy nie wypływam daleko. Paliwo zawsze starcza na bardzo długo.

– Po prostu pech, że akurat teraz musiało się skończyć, tak? A czy wiesz, że po takim zdarzeniu silnik Diesla trzeba najpierw oczyścić, a dopiero potem można go uruchomić?

– Przykro mi – odparł chłopak.

Nigdy w życiu nie czuł się tak głupio.

– Zupełnie słusznie, masz powody.

Tomlinson był zły. Umył ręce, wytarł i opadł na jeden z foteli. Oczami duszy Harry widział już, jaka noc go czeka.

– Napijesz się? – zaoferował.

– Szkockiej? Chętnie – Louis wypił połowę podanego drinka i odstawił szklankę.

– Jesteś głodny? Może zrobię kolację?

Styles zawsze był dumny z umiejętności panowania nad każdą sytuacją. Teraz czuł się całkiem niezdolny do myślenia.

– Nie, dziękuję.

– Może powinniśmy zatrzymać przepływającą łódź i poprosić o trochę paliwa, albo nawet o odholowanie do najbliższej przystani...

– Która jest co najmniej dziesięć kilometrów stąd – dokończył Tomlinson – A o tej porze nikogo już tam nie będzie. Rano znajdziemy stację benzynową, na pewno mamy do niej bliżej, niż do przystani.

W pułapce [LARRY STYLINSON]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz