9.

79 7 0
                                    

Jest 2 w nocy a my nadal gadamy na różne tematy.

-Okey, ja mam już dość i idę spać- rozejrzałam się po pokoju i dotarło do mnie, że nie mam gdzie spać, chociaż w sumie mogę spać w koszu, który stoi w kącie pokoju.

-Emm, to ja idę do koszyka.

Spojrzałam na niego krótko, po czym położyłam się pod kocem.

-ym.. - Niall chciał coś powiedzieć ale mu przerwałam.

-Nie obchodzi mnie to, idę spać, jutro mi powiesz- już nie chciałam go słuchać.

-Nie, to jest ważne, bo ja cię kocham?

Kocham? Co on sobie myśli? Że rzucę mu się na szyję? Bo niby jest taki zajebisty?

-Nie.

-To znaczy nie wiem, sama co o tym sądzić, jest to tak głupie.

-Ale miłość jest głupia taka była, jest i będzie nie zmienisz tego.

I tu akurat musiałam mu przyznać rację, ale ja nie mogę się tak po prostu zgodzić.

-Daj mi to przemyśleć okey? Muszę się nad tym zastanowić, jutro już ci powiem- nakryłam się bardziej kocem i zaczęłam popadać w sen.

Zdążyłam jeszcze tylko usłyszeć ciche "okey, dobranoc" a dalej tylko ciemność.

***

Obudziłam się i od razu zaczęłam szukać telefonu, gdy już po chwili macania poduszek, znalazłam go, sprawdziłam godzinę.

-Piąta trzydzieści dwa, ja pierdole- mrukłam sama do siebie.

Wpatrywałam się w cały pokój, rozmyślają nad tym co powinnam mu powiedzieć, nie wiem czego tak na prawdę chcę, może on nie jest taki zły? Powinnam spróbować? Jest tak dużo pytań, a tak mało odpowiedzi.

Daj mu szansę, najwyżej ją spieprzy i z nim zerwiesz.
Daj mu szansę.
Dam mu szansę.
Dam mu szansę??

Dlaczego życie jest tak bardzo skąplikowane? Zresztą ja przejmuje się tym czy mnie kocha Niall a ja jego, a inni właśnie chcą skończyć swoje życie, bo mają już dość i nie wiedzą jaką decyzję podjąć.

Zgodzę się, może coś z tego wyjdzie.

Tak sobie myślałam i nawet nie wiem w jakim momęcie ale usnęłam.

-Obudź się- ktoś mną tyrpie.

-Daj mi spokój, odjeb się ode mnie.

I już po otworzeniu oczu  widzę szczęśliwą twarz Niall'a.

-Znowu ty? Czego chcesz?- warkłam udając złą i obracając się do niego tyłem.

-Co ci nie pasuje? No nie obrażaj się- Położył swoją dłoń na moim ramieniu.

-Dobra, nie jestem zła, tylko udaje- zaśmiałam się.

-Wiesz ty co? Nie rób tak więcej, bo naprawdę pomyślałem, że jesteś na mnie zła.

-Mniejsza z tym. Po co mnie budzisz?

-Czy chcesz coś zjeść?- nie wiem czy chciał zmienić temat czy po prostu odpowiedział, ale ja zawszę lubię jeść.

-Tak chcę- odpowiedziałam krótko-Tylko po to mnie budziłeś?

-No, nie do końca, nie wiem co jest między nami, ale coś napewno i chciałbym abyś powiedziała mi co ty o tym sądzisz?-Miał trochę zmieszany wyraz twarzy.

-Sam mi powiedz, ja nie mam pojęcia co o tym sądzić, nie wiem czego ja chcę a co dopiero czego ty chcesz- spojrzałam na niego.

-To co? Czemu to takie skąplikowane?

-Miłość taka jest- przypomniałam mu słowa, które sam wczoraj wypowiedział.

-No właśnie, miłość- poruszył znacząco brwiami.

-Weź, zachowujesz się jak jakiś dzieciak.

-Twój dzieciak- uśmiechnął się od ucha do ucha.

Jaki on jest po prostu głupi.

____________________________________

Hej

Wiem rozdział krótki, ale brak weny.
Do zobaczenia

Ps. Zostaw gwiazdkę

Never leave me again.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz