Rozdział I

6.4K 227 33
                                    

     Była pewna piękna kraina, o której krążyły tylko legendy. Świat ludzkich istot opowiadało, że jest to kraina niezwykle piękna, zielona oraz magiczna. Żyją w niej bowiem stworzenia niby znane, a jakby z innego świata. Wilki, lisy, lwy, koty, sarny... niby znane ze świata doczesnego, jednak w owej krainie miały one postaci ludzkie, ze zwierzęcymi cechami. Według legend, posiadali oni ogony, uszy i nieraz rogi gatunków, którymi były, a przy tym zachowywały anatomię człowieka. Zapewne większość teraz myśli, że żyją w jaskiniach, jednak nie. Ich domami, są takie miejsca jak nasze. Zwykle budynki, pałace... Stworzenia te żyły w krainie zwanej Dero, która słynęła z dobroci, braku kłótni, czy przemocy.
     Niby absurdalne, ale co w legendach jest prawdziwe? Jednak ta legenda różni się od innych. Jest w niej bowiem więcej prawdy, niż mogłoby się wydawać. Magiczna kraina Dero, jest bowiem tylko małą cząstką świata, na którym żyją stworzenia podobne do tych z legend, a co najśmieszniejsze, to to, że stworzenia te nie są zmyślone. Zwierzęta w postaciach ludzkich są jak najbardziej realne. Jest jednak pewna nieścisłość odnośnie krainy. Trzeba przyznać, że jest cudowna, zielona i magiczna, ale nie prawdą jest to że nikt nie zna tam przemocy czy kłamstw.
Wszyscy pewnie teraz pytają skąd wiadomo co jest prawdą, a co kłamstwem...? Cóż... Jest ktoś, kto opowiedział nam swoją historię z życia w Dero.

~

Jestem Ali, wilk. Mój status to omega, czyli najniższy z możliwych. Bety i alfy mogły ze mną robić, co tylko chciały, a ja nie mogłem nic na to powiedzieć. Moja historia zaczyna się jednak nieco dalej niż moje dzieciństwo.

~

     Chłopak wyszedł z sypialni, którą dzielił z żoną, wprost do przedsionka pomiędzy kuchnią, jadalnią, a salonem. Wszystkie pomieszczenia były bogato strojone, czyste, jednak Ali dalej nie był do tego wszystkiego przyzwyczajony. Pięć lat temu uratował alfię swojej watahy życie i w ten sposób stał się jej mężem, zaczynając życie jako swego rodzaju elita. Nie rozumiał czemu zadziało się to w taki, a nie inny sposób, jednak nie narzekał. Nienawidził swojego życia, które prowadził przed wprowadzeniem się do tego domu. Od tej pory, nikt, nawet ci, którzy darzyli go szczerą nienawiścią i niechęcią, nie śmieli tknąć męża alfy.
     Przeciągnął się, chcąc rozciągnąć swoje zastałe mięśnie po nocy i ruszył ku jadalni. Gdy tam wszedł, ujrzał swoją żonę, pijącą poranną kawę i czytającą gazetę. Poszedł do niej z lekkim, nieco smutnym uśmiechem, jednak ta odpowiedziała mu radosnym. Usiadł na krześle obok niej i spojrzał w taflę swojego napoju, który najwyraźniej mu przygotowała.

     - Nie masz dzisiaj chyba najlepszego humoru. Zdradź mi, co cię dręczy -powiedziała, a jej uśmiech dobroci, nadal nie opuszczał jej twarzy.

     - Nie zaprzątaj sobie głowy moim złym humorem.

     - Nie mogę się nie przejmować. Jesteś mym mężem i mimo, że nie darzymy się miłością, to jesteś moim najbliższym przyjacielem, jakiego kiedykolwiek miałam. Nie chce patrzeć jak cierpisz.

     - Ty również jesteś moją przyjaciółką, jednak... Od zawsze marzyłem o miłości... przepraszam -długowłosy zwiesił głowę. Było mu głupio przez to, że pragnie miłości, w dodatku innego mężczyzny, kiedy żyje z kobietą, która uratowała go po tym, kiedy on uczynił to samo dla niej.

     - To nic złego. Rozumiem, przecież wiem o twoich pragnieniach - jej uśmiech zmienił się w bardzo czuły. Chciała mu nim dodać otuchy, gdyż nie chciała by ten był smutny.

This night | omegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz