Rozdział IV

2.1K 116 30
                                    

     Kolacja minęła im w bardzo miłej atmosferze. Dużo rozmawiali, śmiali się oraz napawali się swoim wzajemnym towarzystwem. Po godzinie butelka czerwonego niegdyś wina, była już pusta. Kovu czuł to miłe uczucie, kiedy wypije się trochę alkoholu i jest wręcz miło na sercu, natomiast Ali nie był przyzwyczajony do tego typu używek, jeśli w ogóle do jakichś. Patrzył na swojego rozmówcę maślany wzrokiem, czując się w pełni rozluźnionym.

     - Kovuuu... Jaki jest twój ulubiony kolor? - powiedział młodszy uśmiechając się radośnie, a w jego oczach igrały iskierki pożądania, o czym nie zdawał sobie najmniejszego pojęcia.

     - Hm... od paru dni, jest to chyba kolor biały- odpowiedział starszy i wpatrzył się w te kuszące iskry w jego oczach. Podobało mu się, że wilk ewidentnie się rozluźnił i przestał tak krępować wszystkim. Przez te kilka dni, miał wrażenie, że nieco peszył młodszego.

     Po dłuższej chwili, podczas której rozmawiali, wstał od stołu i okrążając go, podszedł powoli do Aliego, łapiąc go za rękę, na co młodszy zareagował dość ostrym rumieńcem oraz zamglonym wzrokiem zapatrzonym na towarzysza. Wilk nie rozumiał zbytnio o co może chodzić, ale nie chciał, aby ten miły kontakt się skończył.

     - Może pójdziemy już spać? - zaproponował lew z lekkim rozbawieniem szłyszalnym w głosie. Rzadko miał okazję aby obserwować kogoś pod wpływem, nawet takim lekkim.

     - Tylko jeśli będziesz spać ze mną - odpowiedział z maślanym uśmiechem i rumieńcem na policzkach, o których nie miał pojęcia. Nie wiedział też czemu mu to zaproponował.

     Kovu w żadnym wypadku nie spodziewał się takich słów z jego ust, patrząc na to, że jeśli chciał się do niego zbliżyć fizycznie, ten jakby uciekał, ale nie chciał mu powiedzieć dlaczego tak się dzieję. Mimo wszystko uśmiechnął się miło na tą propozycję i kiwnął głową na znak, że z wielką przyjemnością się zgadza. Podniósł Aliego na ręce i tak z nim, ruszył w kierunku swojej sypialni, w której od tych kilku dni spał młody wilk. Posadził go w pomieszczeniu na łożu i zapatrzył dość pożądliwym wzrokiem na ciało młodszego. Ten jakby to wyczuwając zarumienił się i spojrzał mu w oczy z niemym zaproszeniem do czegoś więcej niż tylko pójścia spać.
     Złotowłosy jakby tylko na to czekał, jego podchody i polowania w końcu odniosły skutek. Stanął przed nieco zdezorientowanym mężczyzną w lekkim rozkroku i zaczął powoli rozpinać swoją koszulę, przy okazji przejeżdżając dłońmi po swoim torsie oraz brzuchu, doskonale widząc, jak to działa na młodszego. Po chwili stał już bez koszuli i zaczął podchodzić do niego niczym drapieżnik do ofiary. Gdy był już wystarczająco blisko, pochylił się nad wilkiem i powoli przysunął swoją twarz do jego. Nie widząc oporów, musnął jego usta swoimi i zdziwił się, kiedy poczuł jak ten odwzajemnia ten gest w nieco, co prawda, niezdarny sposób, ale bardzo go to rozczuliło.

     Pocałunek z chwili na chwilę zyskiwał na namiętności, Kovu przyłożył dłoń do aksamitnej skóry na policzku Aliego. Po chwili musnął swoim językiem usta drugiego, na co zareagował tak jak się spodziewał i otworzył swoje usta, pozwalając starszemu na pełną penetrację ich wnętrza. Jeździł po zębach, policzkach, podniebieniu, zachęcał jego język do wspólnej rywalizacji o dominację, którą oczywiście wygrał, jednak po dłuższej chwili oderwał się w końcu od tych słodkich ust, dając im chwilę, aby zaczerpnąć powietrza. Patrzył w te czarne oczy, pełne pragnień, pożądania i czegoś jeszcze, na co uśmiechnął się pod nosem. Powoli położył ich na łożu i zawisł nad mniejszym ciałem. Poczuł, że ten się nieco spiął, więc chcąc go rozluźnić pocałował go ponownie, głaszcząc po twarzy.

     Myślał, że odleci. Nigdy nikt się tak z nim nie obnosił... tak... delikatnie. Obawiał się tego, do czego ewidentnie zmierzali, ale było już za późno aby się wycofać. Podniecenie było już zbyt wielkie, żeby teraz nie dać się jemu pochłonąć w zupełności. Spiął się, gdy ten ich położył, nie wiedział tak na prawdę czego mógł się spodziewać po mężczyźnie, którego znał tak krótki czas, jednak wraz z pocałunkiem wszystkie myśli odeszły na dalszy plan, a on dał dojść do głosu swojemu instynktowi. Oddając pocałunki, niepewnie podniósł dłoń, którą wplątał w jego krótkie, jednak bardzo miękkie włosy. Nie minęła chwila, a zaczął z coraz większą ochotą odpowiadać na pocałunki, a jego palce zacisnęły się na złocistych włosach. Gdy Kovu wjechał mu kolanem między nogi, jęknął mu przeciągle w usta. Sam był w szoku, że potrafi wydusić z siebie takie dźwięki, więc otworzył szeroko oczy i wpatrzył się teraz w twarz mężczyzny, który nawet nie wiedział kiedy oderwał się od jego ust. Myślał, że zrobił coś źle, jednak uśmiech na twarzy starszego skutecznie sprawił, że takie myśli wyleciały z jego głowy. Następny taki dźwięk wydobył się z jego gardła już po sekundzie, gdyż Kovu postanowił zabawić się trochę delikatnością wilka, kładąc dłoń na jego kroczu i nieco zaciskając ją.

     Wyczuł, że Ali jest bardzo podniecony, o czym nie mówił tylko bardzo napięty materiał czarnych spodni, ale też zapach jego feromonów, który zaczął wydzielać w wielkiej ilości. Przez chwilę miał dziwne myśli, że tak intensywnie pachnął tylko omegi, ale może się teraz mylił, a zapachy odczuwał intensywniej, ze względu na to, że jest bardzo pobudzony? Od dawna nie miał nikogo w łóżku, a jeszcze kogoś tak ślicznego i wręcz niewinnego jak Ali... nie potrafił się opanować. Zaczął całować jego szyję, przy okazji rozpinając bardzo powoli koszulę i muskając tą delikatną skórę opuszkami swoich palców, co przyniosło różne skutki. Ali niekiedy się śmiał jeśli były to rejony obojczyków, boków lub pępka, ale wzdychał z coraz większych pożądaniem, gdy palce Kovu przejeżdżały przez jego sutki, blisko linii spodni lub w górnych okolicach brzucha.

     Gdy ściągnął z niego ten przeszkadzający materiał, spojrzał na twarde brodawki i nie mogąc się powstrzymać, polizał jedną z nich, co zaowocowało przeciągłym mrukiem ze strony białowłosego. Po chwili przygryzł ją, na co usłyszał jęk inny od tych, które były dotychczas. Sprawił on, że nie potrafił się już powstrzymywać ani minuty dłużej. Zaczął pocałunkami schodzić w dół, aż doszedł do linii spodni i dość agresywnymi ruchami rąk zaczął je rozpinać, chcąc się dostać do tego, co kryło się pod nimi. Z zamroczenia wyrwał go przerażony krzyk mężczyzny.

     - Kovu przestań! - nie rozumiał co się stało. Było tak dobrze, czuł się bezpiecznie w jego ramionach, czuł coś, czego nie czuł nigdy wcześniej, jednak im wszystkim chodziło tylko o jedno, a to były jedynie złudzenia, żeby dobrać się do niego. Czuł jak w jego serce powoli wbija się igła. Patrzył na niego ze strachem w oczach, wpół siedząc, tuląc uszy, a z jego oczu nagle poleciały pojedyncze, słone krople.

     Patrzył na niego, nie rozumiejąc co tak do końca widzi. Mgła zeszła zupełnie. Wpatrywał się w przeszklone i nieufne oczy, które jeszcze przed chwilą patrzyły takim pożądaniem oraz zaufaniem. Przeklną na siebie w myślach za to, że dał się porwać swojemu pieprzonemu pożądaniu! Jebany penis, myślał za niego i mógł skrzywdzić tak kruchą istotkę, jaką był Ali. Podniósł się powoli do góry, zawisając nad chłopakiem, na co ten skulił się jeszcze bardziej, ogon podwijając pod siebie, a uszy stulił praktycznie przyciskając je do głowy. Widział, że ten się teraz bał, jednak pomimo tego, że powinien teraz się odsunął i dać mu odetchnąć, jakoś tak nie potrafił. Czuł, że jeśli to zrobi, to ten ucieknie i nigdy więcej nie będzie miał już okazji go zobaczyć, a co dopiero przeprosić. Wziął głęboki oddech i patrząc na spływającą łzę, po jego policzku, odruchowo wyciągnął rękę, aby ją zetrzeć, jednak trafił na powietrze, kiedy to młody wilk odsunął się. Poczuł niemal fizyczny ból, jakby ktoś go waśnie kopnął. Nie chciał mu zrobić krzywdy.

     - Przepraszam... nie wiem co we mnie wstąpiło, nie chciałem cię skrzywdzić, przepraszam... aniołku... - sam prawie uronił jedną łzę, kiedy to podczas każdego swojego słowa widział coraz bardziej wykrzywiającą się od powstrzymywanego płaczu twarz. Nie chciał więcej naruszać jego przestrzeni osobistej. Westchnął cicho i podniósł się powoli, patrząc na niego uważnie ze smutkiem na twarzy. - Połóż się spać, jeszcze raz przepraszam, bardzo... - powiedział na zakończenie i wyszedł przygarbiony, wolnym krokiem z sypialni.

     Dopiero teraz, kiedy został sam w pokoju, zaniósł się zduszonym szlochem. Mimo wszystko, to nie chciał teraz zostawać sam. Zawsze zostawał osamotniony po gwałtach, nikt się nim nie przejmował, zawsze był po prostu omegą. Nikim. Skulił się na łóżku, chcąc zapaść się pod ziemie. Owszem przestraszył się go i to strasznie, jednak to było silniejsze od niego. Zbyt wiele złych doświadczeń i wspomnień miał. Gdyby nie to, to musiał przyznać nawet sam przed sobą, że było to dość... podniecające... kiedy Kovu chciał się tak dostać do jego męskości. Nie widział innego wyjścia niż to jedno, które właśnie przyszło mu do głowy. Musiał tylko trochę poczekać.

~*~

     Obudził się następnego dnia niewyspany. Nie mógł zasnąć przez pół nocy, męczony wyrzutami sumienia. Usiadł na krańcu łóżka w pokoju gościnnym, w którym spał odkąd zatrzymał Aliego u siebie po incydencie ze schodami. Wstał powoli, przecierając twarz i oczy dłońmi, chcąc się nieco bardziej rozbudzić. Postanowił na sam początek zajrzeć do wilka czy jeszcze śpi, czy już nie, po prostu sprawdzić jak ten się czuję. Szedł powoli w kierunku swojej sypialni układając sobie plan rozmowy jaką przeprowadzi z chłopakiem, kiedy wejdzie do środka i okaże się, że ten nie śpi. Chciał go jeszcze raz przeprosić z największą skruchą jaką potrafił z siebie wykrzesać, oraz wynagrodzić mu jakoś swoje gówniarskie zachowanie. Wchodząc do środka myślał, że zemdleje.

This night | omegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz