Rozdział VIII

1.7K 108 5
                                    

     Kovu otworzył pospiesznie drzwi, nawet nie myśląc czy mógł by być to kto inny niż lekarz, i nie mylił się. W progu stał doktor Frost. Jak zawsze opanowany, co było dość dużym kontrastem w porównaniu do alfy. Nie tracąc czasu na witanie, złapał starszego lwa za rękę i pociągnął do sypialni, w której leżał Ali. Wchodził do środka z gulą w gardle i szybko bijącym sercem. Bał się, że mogło być już za późno. Na szczęście widział, że młody wilk spał. Poznał to po tym, że klatka, mimo iż pod kołdrą unosiła mu się nieznacznie. Podejrzewał, że ten mógł nawet nie zasnąć, tylko stracić przytomność. Może to i lepiej. Przynajmniej nie będzie się stresować, kiedy Frost będzie opatrywać jego rany. Westchnął ciężko i spojrzał na lekarza, który podszedł powoli do leżącego.

     - Co się stało? - spytał po chwili najstarszy, gdy przestał przyglądać się wilkowi.

     - Ch-chyba jego czas rui nadszedł. Czułem bardzo mocny zapach rozpalający wszystkie zmysły, jednak nie poddałem się temu, zbyt się o niego bojąc. Co innego moje bety... złapali go i... - tu urwał. To słowo nie potrafiło mu przejść przez gardło. Po prostu nie. Spojrzał na Aliego pełnym bólu wzrokiem.

     - Czyli został zgwałcony... i sądząc po obrażeniach, również dotkliwie pobity - tu zrobił krótką przerwę. - Najlepiej będzie, jeśli wyjdziesz. Zajmij czymś swoje myśli. Ja się nim zajmę najlepiej jak tylko potrafię - powiedział spokojnie z lekkim uśmiechem na ustach, choć w środku niego aż wrzało. Zapach tego wilka był może slaby, ale nadal bardzo działał na zmysły. Był jednak doświadczonym lwem, więc potrafił się hamować, nie to co młode osobniki. Do tego ta omega jak zdążył już zauważyć był kimś ważnym dla jego alfy, więc tym bardziej nie dotknie go pod żadnym innym względem, jak jedynie pod kątem opatrywania.

     Kovu bez zbędnych słów opuścił pomieszczenie, choć było mu niezwykle ciężko. Nie chciał zostawiać swojego aniołka, ale ufał Frostowi, wiedział, że nie da się ponieść. Sam również wyczuwał ten zapach wilka, jednak przez te wszystkie nerwy, nie był nawet wstanie na nie reagować. Po wyjściu z sypialni ruszył do kuchni, potem przeszedł jednak do salonu, następnie do sypialni gościnnej. Nie wiedział czym mógłby zająć swój umysł. Po kolejnych minutach, które dłużyły mu się niemiłosiernie, postanowił, że popracuje. Dobrze, że wczoraj przyniósł do domu parę papierów, którymi musiał się zająć, a były to głównie sprawy rachunkowe. Podejrzewał, że będzie poprawiać potem swoje własne błędy, ale przynajmniej czymś teraz zajmie głowę.

~ * ~

     Minęły trzy godziny, zanim Frost wyszedł z jego sypialni. Od razu zostawił pracę i podbiegł zdenerwowany do lekarza. Miał nadzieję, że wszystko jest w porządku z Alim. Patrzył na starszego lwa niecierpliwym wzrokiem. Musiał się dowiedzieć czy z omegą wszystko dobrze. Był wściekły na siebie, że nie uchronił go przed tym wszystkim.

     - Spokojnie. Wszystko jest w porządku. Opatrzyłem rany, te zewnętrzne jak i wewnętrzne... - widząc pytający wzrok swojej alfy, zrozumiał, że dość dziwnie to mogło zabrzmieć, więc dopowiedział. - W sensie rany wewnętrzne w jego odbycie. Usunąłem nasienie z jego wnętrza i nasmarowałem maścią, która przyspieszy gojenie, jednak to nie powstrzyma bólu, kiedy się już wybudzi. Tutaj masz tą maść. Jak już się ocknie, to powiedz mu, że musi jej używać, chyba, że chce aby ból się przedłużał oraz... - tu się zatrzymał. Nie wiedział czy Kovu jest w stanie przyjąć do siebie takie rewelacje.

     - Oraz? - Kovu nie wiedział czemu Frost przerwał i patrzył teraz na niego jak na dziecko, nie wiedząc co powiedzieć dalej. Był niespokojny i martwił się, co w połączeniu z irytacją, która wzrastała z milczeniem lekarza, była niebezpieczna.

This night | omegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz