Rozdział IX

1.9K 113 11
                                    

     Bał się, tak przeraźliwie się bał. Nie wiedział, co lew zrobi. Odsunął się nieco na łóżku, zwiększając przestrzeń między nimi. Nie chciał, aby ktokolwiek był teraz tak blisko niego. Patrzył w oczy Kovu, gdy nagle zaskomlał i skulił się od bólu jaki rozszedł się niespodziewanie po całym jego ciele. Łzy popłynęły ciurkiem po jego policzkach. Jeśli miałby być szczery, to wolał już by być nieprzytomnym. Nie czułby wtedy tego bólu, rozchodzącego się coraz bardziej z każdą sekundą.

     Nie wiedział zbytnio co się stało, kiedy Ali nagle się skulił i zaczął wydawać z siebie dźwięki katowanego zwierzęcia. Patrzył na niego jak się męczy i nie mógł nic zrobić, co doprowadzało go do szaleństwa. Zerwał się z miejsca i wyszedł z pokoju, kierując się do kuchni. Na blacie miał pozostawione przez lekarza Frosta silne leki przeciwbólowe. Do tego wziął szklankę z wodą i wrócił do swojego małego wilka. Kucnął ponownie przy łóżku i wyciągnął rękę z tabletką oraz wodą w jego stronę. Ali chwilę się zastanawiał czy powinien to przyjąć, co widział w jego oczach, jednak odebrał i połknął lek. Kovu ulżyło. Nie chciał aby Ali się tak strasznie męczył. Widok jak bardzo cierpi sprawiał, że on sam czuł ból. Co prawda nie fizyczny jak Ali, ale psychiczny.

     - Spokojnie. To lek przeciwbólowy. Za trzydzieści minut powinno pomóc - powiedział łagodnie i odebrał pustą szklankę od wilka, stawiając ją na stoliczku nocnym. Spojrzał ponownie na chłopaka. - Jak się czujesz? Co dokładnie cię boli? - Nie zdziwił się zbytnio, kiedy nie usłyszał odpowiedzi z ust omegi, jednak nie powstrzymał uczucia kłucia w sercu. - Posłuchaj... - wziął głębszy oddech, zbierając jeszcze myśli. - Przepraszam, że cię tak potraktowałem. Dopiero kiedy odszedłeś, dojrzałem, jak piękną istotę prawie nie umyślnie skrzywdziłem, a potem wywaliłem za drzwi. Przepraszam cię naprawdę. Czuję się potwornie, że przeze mnie doszło do tego wszystkiego, że zostałeś zraniony, że moje bety z-z... - nie był już w stanie dalej mówić. Wiedział, że to wszystko była jego wina. Gdy Ali przyszedł wtedy do niego do domu porozmawiać, powinien go wysłuchać, a nie wyrzucać za drzwi. Nie doszłoby wtedy do tego wszystkiego. Czuł jak po jego policzkach nagle spływają łzy, jednak nie przejął się tym w najmniejszym stopniu. Przy Alim czuł, że może to robić, chciał to robić. Pokazać mu, że też jest słaby, tak jak on. 

     Ali patrzył na lwa w niemałym szoku. Nie wiedział, że ten się o to obwinia. Sam wilk nie miał mu niczego za złe, nawet w najmniejszym stopniu. Wszystkie te słowa poruszyły jego spragnioną miłości omegę oraz samo serce do tego stopnia, że przybliżył się do śniadego mężczyzny i z mocno bijącym sercem, oraz trzęsącymi się ze strachu dłońmi, objął go delikatnie. 

     - N-nie płacz... prosz-szę... - szepnął w jego włosy.

     Nie potrafił w to uwierzyć. Zrobił mu tyle złego, a ten tak po prostu mu wybacza? Przytula go właśnie? Poczuł jak jego alfa nagle dochodzi do głosu, ale nie w drapieżny i czysto seksualny sposób, ale mówi mu w głowie, że to jest właśnie jego partner, którego szukał. Poczuł nagle, że to właśnie Ali jest tą właściwą osobą na drodze jego życia, z którą chce być już na wieki. Bardzo delikatnie również przytulił wilczka do siebie, a na jego twarzy zagościł lekki uśmiech. Był szczęśliwy.

     Było to dla niego dziwne. Był pewien, że dotyk Kovu wywoła w jego umyśle burze i obronę, jednak nic takiego się nie stało. Jakby to, co robił, było najnormalniejszym zachowaniem, w jego życiu. Mimo, że jego twarz pozostała nie wzruszona, to cieszył się w środku, na tą bliskość z lwem. Już po pierwszym spotkaniu wiedział, że to ten, który jest mu przeznaczony.
     Trwali w uścisku przez kolejne kilka minut, jednak Ali czuł się coraz słabiej. Jego ręce, obejmujące Kovu zsunęły się z ramion mężczyzny i poleciały bezwładnie w dół. Oczy natomiast stały się tak ciężkie, że nie utrzymał ich otwartych. Po kilku sekundach zasnął w objęciach złotowłosego lwa.

This night | omegaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz