Prolog

6.7K 306 137
                                    

Nowe, trzecie opowiadanie...W tym będzie trochę moich ukrytych przemyśleń, żarcików i bardzo dużo bezpośrednich  akcji, jak i słów. W nowym opowiadaniu skupie się głównie na jednym paringu, a drugi występuje tylko cząstkowo, ale myślę, że to nawet lepiej, zresztą sami się przekonacie. 

Jak zwykle dziękuje za okładkę, już po raz trzeci osobie, której dedykuje ten prolog ;)

Miłego czytania  ♥




 - To mam, tamto też....Dokumenty! Nie mogę ich zapomnieć. Co jeszcze...Co jeszcze.

Krzątałem się po moim przytulnym mieszkanku już dobre dwadzieścia minut, mrucząc do siebie i sprawdzając, czy na pewno wszystko spakowałem. Jeszcze tylko odłączyć telefon i schować, a no i ostatnie poprawki w lustrze. Włosy muszą być idealnie ułożone, kolczyki, bez których się nie ruszam też na miejscu. Koszula...Idealnie wyprasowana. Czyli wszystko chyba mam.

Dzięki idealnie zaplanowanemu poranku, co do minuty miałem czas na wszystko. Wziąłem swoje rzeczy, w jednej trzymając telefon, a drugą próbując zamknąć drzwi, ale oczywiście głupi kot musiał mi w tym jak zwykle przeszkadzać.

 Wziąłem swoje rzeczy, w jednej trzymając telefon, a drugą próbując zamknąć drzwi, ale oczywiście głupi kot musiał mi w tym jak zwykle przeszkadzać

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


- Kowalsky! – Ygh, co za kocur. To się generalnie czyta Kowalski, ale to jakieś zagraniczne imię i nie do końca jestem w stanie to wymówić.

Udało mi się w końcu przegonić tego nieznośnego kota, ale i tak nie mogę na niego narzekać, bo nie wyobrażam sobie już bez niego ani jednego dnia.

Udało mi się w końcu przegonić tego nieznośnego kota, ale i tak nie mogę na niego narzekać, bo nie wyobrażam sobie już bez niego ani jednego dnia

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Szedłem po schodkach kamienicy, w której mieszkam, znajdując się od razu na chodniku. Miałem mieszkanko trochę w stylu Carrie Bradshaw, nawet kamienica , w której mieszkałem tak wyglądała. Lubiłem trochę takie rzeczy w amerykańskim stylu. Kierowałem się w stronę mojej ulubionej kawiarni, swoją drogą bardzo przytulna w stylu retro. Wszyscy teraz gonią za nowoczesnymi wnętrzami. Wszystko co nowe, inne i dziwne uważają za godne uwagi. Ja też trochę to lubiłem, ale zdecydowanie byłem zauroczony w mojej retro kawiarni, która była jedyna w swoim rodzaju, w tak wielkim mieście, jak Seul. Idealna na randki...Na które nigdy nie chodzę. Miłość nie jest dla mnie, zwyczajnie nie mam na to czasu, a poza tym z tego, co widzę to jest ta przyjemność bardzo kłopotliwa. Oczywiście to nie jest tak, że nikt się mną nie interesuje. Wręcz przeciwnie, mam wiele adoratorek i adoratorów, chociaż zdecydowanie gustuje w tych drugich. Podobają mi się dobrze zbudowani, przystojni i zabawni mężczyźni. Niestety każdy jakiego spotkałem pragnął związku, co było jednoznaczne z uwiązaniem od tej osoby, a to nie wchodziło w grę. Była też druga grupa typowych napaleńców, którzy by tylko chcieli włożyć, a i nie zapominajmy o tych najgorszych – mianowicie ,,tatusiach". Co to za idiotyzm? Jakaś niezadbana parówa, a nie facet, dodatkowo z małym fiutkiem, na którego widok parsknął bym śmiechem, a ten zapewne, by się obraził. Jaki to ma sens? To nie jest tak, że mam jakieś wygórowane wymagania, ale nad zwyczajniej w świecie trafiałem na same tłuste schaby z małymi penisami i nieogolonymi jajami. Czy to naprawdę, aż tak wiele? Normalny facet z dużym interesem i dobrą techniką, nie szukający stałego związku. Tylko tego oczekuję.

 Tylko tego oczekuję

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.


Wpadłem do kawiarni, od razu otrzymując szeroki uśmiech od mojego przyjaciela Yoongiego, który był tutaj baristą, ale po godzinach potrafił być też barmanem, bo w końcu to jego lokal, więc kto mu zabroni? Poza tym chyba nikt by nie śmiał, bo Yoongi wygląda nieco groźnie, ale ja wiem, że w środku niezły z niego romantyk.

Dostałem moje stałe zamówienie, czyli americano ze świeżo zmielonych ziaren. Uwielbiałem tą kawę, nie tylko dlatego, że nie miała w sobie mleka, które źle wpływało na moją cerę. Lubiłem ją za aromat, smak...O cholera!

-Jimin, już idziesz?

-Mam rozmowę o pracę za jakieś trzydzieści minut!

-Powodzenia! – Usłyszałem jeszcze wybiegając z kawiarni. Pędem znalazłem się na najbliższej stacji metra i z prędkością światła wsiadłem do tej podziemnej tuby.

Gdy podziemny pociąg zatrzymał się na odpowiedniej stacji, skorzystałem z tego, że jestem drobny i prześlizgnąłem się pomiędzy tą hołotą, sprawnie wychodząc na powierzchnię. Nerwowe spojrzenie na zegarek. Ufff, zdążę. Mam jeszcze piętnaście minut, a praktycznie jestem pod budynkiem wytwórni Big Hit Entertainment , w której mam zamiar starać się o pracę menadżera. Jeżeli udałoby mi się wywrzeć dobre wrażenie, to może przydzielą mnie na początek do jakiejś grupy trainee. Będę miał okazję wykazać się w tym, w czym jestem najlepszy. Kiedyś uda mi się kierować jakąś gwiazdą, ale na pewno nie na początku, chociaż przyznam, że jestem dobrej myśli.

Wszedłem pewnie do budynku, kierując się prosto do recepcji, gdzie siedziała przyjaźnie wyglądająca Koreanka w średnim wieku.

-Dzień dobry, jestem umówiony w sprawie pracy z panem Bangiem Si-Hyukiem.

-Pan Park Jimin?

-Zgadza się.

-Windą na 4 piętro, gabinet numer 12.

-Dziękuje. – Pożegnałem się z recepcjonistką i udałem w stronę windy.

Stałem naprzeciwko drzwi z numerem dwanaście, lekko się stresując. Już miałem naciskać klamkę, a drzwi przede mną otworzyły się z hukiem.

-Odsuń się, bo nie mam zamiaru tu tak sterczeć! – Jakiś wysoki chłopak...Nie poprawka - Największa gwiazda tej wytwórni, niejaki Jungkook właśnie na mnie krzyczał.

-Czego się wydzierasz!? Wystarczy przeprosić osiłku! – Mam gdzieś kim on jest i tak nie będę z nim pracować. Co za buc, a podczas wywiadów wydaje się być taki milutki...

-Czy ty wiesz, kim ja jestem, mały?

-Sam jesteś mały, a raczej twój mózg taki jest. Mam gdzieś kim jesteś i...

-Pan Park? – Wcześniej ukryty za plecami tego buca pojawił się prezes Bang. Znałem go ze zdjęć, zamieszczonych w Internecie.

-Tak, to ja.

-Zapraszam. Jeongguk idź zając się tym, czym powinieneś. Nie odstraszaj więcej pracowników, bardzo proszę. Już i tak mam przez ciebie problemy. – Chłopak zdawał się nieco uspokoić. Nic więcej nie mówiąc udał się w sobie tylko znanym kierunku.

-Proszę usiąść. Przepraszam za niego...Jest trochę nerwowy...Artyści...

-Nic się nie stało. Proszę, to jest moje CV. – Prezes wziął moje papiery i zaczął przeglądać.

-Panie Park...Mimo młodego wieku, jestem zaskoczony pańskim doświadczeniem i wynikami. Myślę, że mam pewną propozycję dla pana.

-Jaką propozycję? – Starałem się ukrywać emocję, ale te słowa mogły oznaczać tylko jedno...Mam pracą w tej wytwórni!

-Co prawda w ogłoszeniu była mowa o menadżerze trainee, ale przyznam, że pańska waleczność i cięty język przyda mi się w innym celu...Powiem wprost... Czy jest pan na tyle odważny i silny, by ujarzmić Jeona Jeongguka?

-Jego?!

-Wiem, że to właściwie niewykonalne, ale on musi mieć osobistego menadżera, który nie będzie płakał przez niego po kątach, dawał się pomiatać i wykorzystywać, a przede wszystkim będzie o niego dbał w całości. Będzie szefem, przyjacielem i podporą dla Jeona, w trudnych momentach...Czy jest pan w stanie podjąć się, tak trudnego zadania? Nie każe odpowiadać teraz, ale...

-Zgadzam się...Zrobię wszystko co w mojej mocy, by zapewnić mu to, czego potrzebuje.

Mam nadzieję, że nie będę tego żałował...

Secret Love  JIKOOK/KOOKMINOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz