Próba

96 6 0
                                    



Ludzie gadają. Mówią, żeby nie robić innym tego, co tobie niemiłe; żeby nie krakać i nie krzyczeć WILK!, bo to wszystko przynosi pecha.

I problem w tym, że zespół Inni Obcy, taki punkowy i nabierający rozpędu, miał w swoim repertuarze piosenkę Dostałem wpierdol. Jedna ze zwrotek zaczynała się tak:

Dostałem wpierdol
On zadał cios
Nos rozklepany
I sztos

W zespole śpiewał Tomasz. Na próbach co prawda starał się oszczędzać gardło i bardziej mówił do mikrofonu, niż śpiewał, ale na koncertach krzyczał i zawodził tak, że naprawdę brzmiał, jakby dostawał po mordzie; rzucał się po scenie, jak kraczący kruk, a do tego krzyczał w stronę publiczności, że oni też zarobią po ryjach.

Pewnego dnia przyszła na Tomka kryska w postaci wysokiego gościa w skórze, który bez pukania i z hukiem wszedł na salę prób. Wszystko to w samą porę, bo trafił na piosenkę Dostałem wpierdol. I nagle, bez wyjaśnień, wymierzył Tomaszowi celny i szybki cios prosto w nos. Wokalista padł na podrabiany perski dywan.

Oprawca w czarnej skórze dmuchnął w pięść, jakby chciał wyczarować gołąbka. Popatrzył w obce oczy pozostałych muzyków i całą sytuację podsumował kaszlnięciem. Po tej intensywnej minucie wyszedł i zostawił Tomasza na pastwę tych naprawdę obcych Innych Obcych.

Cholera, wykrwawię się – pomyślał Tomek.

Od jakiegoś czasu Inni Obcy nie byli już zespołem dobrych znajomych, którzy od liceum gwałcą pięciolinię. Skład zmienił się gwałtownie kilka tygodni wcześniej. Wszystko skończyło się wyzwiskami: Ty złodzieju, ty łakoma świnio!

Błędy i nieścisłości w kontraktach płytowych były nieistotne, dopóki grali pro publico bono. Zmieniło się to, kiedy doszło do wypłaty pierwszych znaczących honorariów. Byli członkowie zespołu doszli do wniosku, że Tomek ich okradł. Zgarnął najwięcej, był więc chujem i do tego kawalerem. Reszta zespołu miała zadowolić się ochłapami, a do wykarmienia były przecież żony i dzieci. Tomasz milczeniem przyznał się do winy. I został sam.

Ludzie, którzy przyglądali się leżącemu na dywanie Tomkowi, byli zatrudnieni przez wytwórnię. To Tomek mówił im, jakie nuty mają powtarzać i kiedy przychodzić do roboty. Jasne było, że rozkwaszony nos wokalisty to nie ich problem.

– Dajcie lodu, czegoś takiego – poprosił Tomek, jako zleceniodawca basisty.

Basista wykonał polecenie, poszedł na zaplecze, znalazł tam lodówko-zamrażarkę, a w niej zamrożone mięso. Podał je Tomkowi i przewrócił oczami.

– Kto to był? Dzwonić gdzieś? – zapytał wynajęty perkusista. Bez rozkazu nie miał zamiaru odblokowywać telefonu.

– Nie – zabronił Tomasz. Przycisnął mięso do karku i usiadł na krześle. – To tylko Wiktor.

– Tylko? – parsknął gitarzysta, który najmniej ze wszystkich muzyków lubił pracę dla Tomka i Innych Obcych.

Oryginalny skład odszedł dosłownie tydzień przed startem trasy koncertowej. Najemnicy mieli odegrać swoje na kilku próbach, później puknąć kilkanaście koncertów i tyle. A tu jacyś ludzie w skórach i okładanie drących się wokalistów. Wszystko się pierdoli.

Była dopiero piętnasta, ale gitarzysta poczuł w powietrzu zapach krwi jeszcze wyraźniej, stwierdził więc, że warto zadać najważniejsze pytanie:

– Chcesz pewnie odpocząć? Może skończymy wcześniej?

Kurwa – pomyślał Tomek. – Fajrantu chcą, bo majster się połamał.

Na głos dodał:

– Tak, zbierajcie sprzęt. Ja ogarnę się na zapleczu.

Nie trzeba było ich prosić dwa razy. Najszybciej uciekł perkusista, zabrał tylko pałeczki. Ci dwaj od gitar pozwijali kable, ułożyli nuty, rzucili w stronę Tomka nieszczere „zdrowiej, do zobaczenia jutro" i też poszli.

W samotności nawiedziły Tomka myśli, które nie mogły ochłodzić krwi krążącej w jego mózgu i sikającej z nosa.

Kontrakty pisane na kolanie – huczało mu w głowie. – Muzyka robiona na trzy-czte-ry, teksty... TEKSTY AKURAT SPŁACIŁEM! Wszystko jedno, przy takim podejściu to i tak musiało w końcu runąć.

Wiktor jest idiotą i niedowartościowanym gnojem – podsumował mózg Tomka.

Wreszcie wstał, zakręciło mu się w głowie, odłożył mięso do zlewu. Musiał dojechać do szpitala jak najszybciej, żeby zdążyć pozbierać się przed powrotem Klary, żony, z urlopu. Klara nie lubiła punka i całej tej anarchii.

https://www.facebook.com/machnikowski.pisze

KILKA CIOSÓWWhere stories live. Discover now