Szturm

22 2 0
                                    


W tym samym czasie, w którym Wiktor wszedł do centrum handlowego, Anna, pracująca w dziale kultura portalu PLN.pl, dostała od naczelnego kwiaty. Wręczył je z celebrą, zarządził nawet przerwę w pracy, zaprosił wszystkich na środek i przemówił:

– Proszę o uwagę! – Miał wysoki głos, ściśnięty ciasno w krtani. – Zebraliśmy się tutaj, bo okazja jest wyjątkowa. Anno, zapraszam na środek.

Oklaski i zazdrosne spojrzenia współpracowników. Wszyscy wiedzieli, że stara Marianna idzie na emeryturę i wybiorą kogoś na jej miejsce. Ale ta ruda szmata?

Anna zaczerwieniła się i wyszła z tłumu w stronę naczelnego. To nie był rumieniec zawstydzenia, raczej wypełzająca spod bluzki na twarz wściekłość. Jej emocje zawsze szybko gościły na twarzy, dlatego każdy mógł wybrać odpowiedni moment, aby uciec i nie dać się rozszarpać. Naczelny przełknął ślinę. Uciekł przed jej spojrzeniem i rzucił:

– Anno, to dla mnie zaszczyt mianować cię nową redaktor naszego działu kulturalnego! – Pracownicy redakcji klaskali prawie po każdym zdaniu szefa. Zupełnie jakby chcieli odwdzięczyć się za niespodziewaną chwilę odpoczynku.

Anna zaaplikowała na twarz nieszczery, ale promienny uśmiech i z podniesioną głową stanęła u jego boku. Czuła, że wszyscy praktykanci obmacują ją wzrokiem. Jej rude włosy były obiektem uwielbienia wśród męskiej części redakcji, a twarz o zgrabnym nosie i symetrycznie rozłożonych piegach, wprawiała w zazdrość koleżanki w każdym wieku. Była erotycznie ruda, a piegowata tak uroczo, jak księżniczka Disneya.

Naczelny uścisnął jej dłoń, ale poczuła, że oprócz tego, chciałby ją przytulić. Położyć rękę na jej plecach i prawdopodobnie rozpłaszczyć lekko jej biust na swojej klatce piersiowej. Chciałby zademonstrować, jak bliski jest dla niej, kiedy jest jej jedynym przełożonym.

Był naczelnym od dwóch lat, krążyły plotki, że to stanowisko i mieszkanie w centrum załatwiła mu wpływowa matka. Anna w PLN-ie pracowała znacznie dłużej.

Nie będę twoim pierwszym samodzielnym sukcesem – parsknęła w myślach Anna.

– Pogratulujmy Annie gromkimi brawami – zakomenderował naczelny.

Właściwie był wysoki i przystojny, ale jego sterylny sposób bycia sprawiał, że wszyscy traktowali go jak cenną lalkę, która oprócz korzyści finansowych, nie miała do zaoferowania redakcji absolutnie nic.

– Porozmawiamy później? U ciebie w gabinecie? – zapytała Anna, kiedy naczelny zakończył już ten cyrk, a wszyscy wrócili do siebie.

Miała w dupie to, jak on to zrozumie, nie mogła odpowiadać za jego myśli. Wiedziała natomiast, że musi wykorzystać awans do załatwienia jednej z kluczowych teraz spraw. A on jej przecież nie odmówi.

– Okej, za piętnaście minut? – zaproponował, ale w oczach nie miał już podniecenia. Patrzył na nią wzrokiem przestraszonego chłopca.

– Idealnie, akurat zdążę wyrzucić te kwiaty – przytaknęła Anna.

Po kwadransie weszła do jego gabinetu. Oczywiście zgodnie z polityką firmy, drzwi były otwarte na oścież. Te wytyczne miały służyć budowaniu szczerych i otwartych relacji, ale utrudniały też pokątne uprawianie seksu z przełożonymi i podwładnymi.

Anna uśmiechnęła się i stanęła w progu. Naczelny czekał na nią z zapartym tchem. Przecież od pierwszego dnia tutaj walił sobie w toalecie i pokoju ksero, myśląc o niej. A jednocześnie ona była tą osobą, której nigdy nie umiał zaskoczy, przegadać, pokonać.

KILKA CIOSÓWWhere stories live. Discover now