Wrażliwość

6 2 0
                                    


            Pod sufitem w przedpokoju rozrastał się grzyb, a podłoga lepiła się po nieudolnej próbie zmycia wielu warstw brudu. Przedpokój był szczerą wizytówką tego mieszkania. W kuchni królowała nieczyszczona od lat lodówka i piekarnik, który mógł wybuchnąć przy każdej próbie uruchomienia. Lustro w łazience zachlapane było setkami plam z pasty do zębów. Sypialnie śmierdziały potem, kurzem i spermą. Tak mieszkał Rudy.

Był syfiarzem, wolnym strzelcem i szczęśliwym człowiekiem, więc mógł sobie pozwolić na takie życie. Inaczej było z Adamem, który właśnie dzisiaj wprowadzał się do starego znajomego. Skorzystał z okazji, bo współlokator Rudego akurat wyjechał na stypendium gdzieśtam, tyle wiedział Rudy.

W zwolnionym pokoju mieściło się właściwie tylko łóżko i biurko, przechadzanie się było wykluczone. Pomieszczenie było tak wąskie, że Adam mógł jednocześnie dotknąć rękami przeciwległych ścian. Kiedy wszedł tam po raz pierwszy, poczuł się jak w wąskim korytarzu wiodącym do obskurnego burdelu.

Tak się złożyło, że Rudy był jedynym znajomym Adama, który był skłonny ot tak przyjąć go pod swój dach.

– Ale tylko na jakiś czas – zastrzegł kategorycznie Rudy. – Bo zacznę się przejmować i co będzie?

Rudy był dziwakiem i cholerykiem, miał kolekcję patyczaków i powoli uzależniał się od masturbacji, czego w najmniejszym stopniu nie ukrywał. Mówił nawet, że czytał dobrą powieść, w której jeden z bohaterów miał podobne problemy, a ich rozwiązywanie tylko wszystko pogorszyło. Rudy postanowił zatem, że nie będzie odejmował sobie przyjemności w imię jakiejś chorej i niepotrzebnej nikomu czystości.

– Ty teraz też zaczniesz regularnie jeździć na ręcznym – zapowiedział Adamowi tonem eksperta.

Dziewczyna wyrzuciła Adama z domu. Zdarza się. Zdaniem Adama nie powinno to mieć miejsca, ale ona nie chciała słuchać. Pewnego dnia po prostu zaczęła się drzeć i obiecała, że jeżeli nie da jej przestrzeni i nie wyniesie się na tydzień, to ona zrobi krzywdę jemu albo sobie.

– Adam, zrozum – cedziła przez zęby. – Jak mam czuć się bezpieczna i dopieszczona, kiedy ciągle odbijam się od ściany? Wszystko co dzieje się dookoła to dla ciebie problem, może ja też jestem teraz problemem?

– Ale mam szansę na ten wywiad, załatwię to – obiecywał.

– Nie załatwiłeś tego sam, prawda? – powiedziała ironicznie.

– Dobrze że ty zawsze wszystko załatwiasz na własną rękę.

– Boże, Adam – kręciła głową. – Jesteś...

... żenujący. Użyła tego słowa w stosunku do Adama już setny raz w tamtym tygodniu. Właściwie to Adam chwilami odnosił wrażenie, że ona jest z nim tylko po to, żeby się dowartościować. A zrozumieć go nie zamierza.

– Ona ma cię w dupie – stwierdził Rudy. Pomógł Adamowi wnieść walizkę do mikroskopijnego pokoju i usiadł na jego łóżku. – Popatrz na mnie. I powiedz, dlaczego z nią jesteś?

– Bo miłość – bąknął Adam. – Poza tym, mam szansę jej coś udowodnić, bo ktoś załatwił mi wywiad z celebrytą. Pokażę jej.

Kiedy był w dołku, był słabym mówcą. W tamtej chwili pikował w mrok, pęd zatykał mu usta. Chciał wreszcie dotknąć dna, żeby zwolnić i odpocząć.

– Adaś, ludzie jak się kochają, to się nie zżerają, nie podpalają się i nie łamią sobie kości nawzajem! – Mówiąc to, Rudy popijał piwo, prawdopodobnie niepierwsze tego dnia. Była piętnasta. – Co z tego masz? Wsparcie? Zrozumienie? Gówno...

– Pokażę jej na co mnie stać. Teraz mam okazję – powtarzał Adam jak mantrę.

Nie umiał wytłumaczyć Rudemu, że jego związek był tak naprawdę szczęśliwy. Kiedy Adam odnosił średnie, a nawet malutkie sukcesy, kiedy mógł ją wspierać, wtedy wszystko było słodkie. Ona chciała go wtedy przytulać, całować i ruchać bez opamiętania, chociaż ze sporymi pokładami czułości. Zdarzało się nawet, że kiedy pisał jeden ze swoich artykułów i był z siebie zadowolony, ona schodziła pod biurko i umilała mu pracę ustami. Dlatego właśnie Adam wierzył, że jest kochany.

Nie umiał jednak zahamować swoich upadków. Następowały nagle i były bardzo różne. Od zwykłego gorszego popołudnia do totalnego paraliżu na kilka dni. Nie odpisywał wtedy na maile, nie umiał porozumieć się nawet z kasjerką. I nie myślał o nikim, nie nazywał nikogo w myślach. ONA!, on, oni. Wszyscy ludzie tworzyli masę ciał i słów, które chciały go stłamsić, przydusić, wyrwać jelito.

Poczuł, że to wraca. On musi wyjść, on musi zniknąć.

– Proszę, idź, dzięki za walizkę – szepnął.

Rudy nie wyczuwał, kiedy Adam tak właściwie świruje. Dlatego tylko uśmiechnął się i powiedział:

– Już chce ci się walić? Proszę bardzo. Wiesz co? Podeślę ci nawet jeden dobry link.

Rudy był fanatycznym miłośnikiem kobiet i pornografii, co dobrze komponowało się z masturbacją. Zawsze nazywał aktorów porno zwyrodniałymi skurwysynami, ale jednocześnie ochoczo przyglądał się jak ich członki intensywnie penetrują drobne kobiety. Zresztą, dla niego nie było ważne jak kobieta wygląda, dosłownie w każdym obrazie, sylwetce i wadze mógł znaleźć coś interesującego. Był przy tym obrzydliwie szczery.

Adam, ukryty gdzieś pod swoimi żebrami, pomachał tylko głową, żeby wreszcie go wygonić

– Ta kurwa cię zniszczy – powiedział, wychodząc.

Adam wyciągnął się na swoim nowym łóżku. Będzie tutaj gnił przez minimum tydzień. Ma kilka dni na przygotowanie się do wywiadu z Wiktorem Cyrkusem.

On mnie zmiażdży, pomyślał Adam. Będzie wodził mnie za nos, na pewno jest ironicznym gnojem. Człowiek, który pisze dla takich artystów, musi byś śliski i obyty. Tym obyciem zbije wszystkie argumenty, rozgniecie pytania i doprawi żartami ze sposobu mówienia Adama.

Przesiadując między swoimi flakami, mógł tylko czekać, aż otworzy się okienko transferowe. Wtedy szybko przeskoczy do jakiejś lepszej rzeczywistości.

Włączył laptop, a na ekranie wyświetliła się wiadomość od Rudego. Długi link, a na miniaturce ktoś się ruchał. Zignorował to.

Nieobecnym wzrokiem wpatrywał się w monitor, klikał w kolejne okna, zamykał reklamy. Na samą myśl o wpisaniu w wyszukiwarce Wiktor Cyrkus, przechodził go dreszcz, paraliżował strach. Praca była daleko, jak Korea Północna; była niebezpieczna, miała naprawdę nuklearną siłę rażenia, tak jak Korea. Tak?

Tak! – krzyknął Adam gdzieś zza swojego płuca.

https://www.facebook.com/machnikowski.pisze

KILKA CIOSÓWWhere stories live. Discover now