Rozdział 6: Drugi zwój

136 13 3
                                    


Gwiazdy rzucały blady poblask na papierowe okna w pokoju Po. W kątach pomieszczenia niepodzielnie królowały sterty przyrządów treningowych, które bliżej środka pokoju musiały ustąpić przed dzikimi hordami ubrań i bielizny. Te zaś toczyły zażarte boje o przestrzeń z brudnymi półmiskami i pałeczkami. Jedynie jedna półeczka – ta z figurkami mistrzów, w tym nowo wystruganą postacią Tygrysicy – lśniła czystością, niczym cesarski pałac nad barbarzyńskimi ziemiami spowitymi mgłą wojny.

Shifu niejednokrotnie nalegał, by panda wreszcie zrobił porządek w swoim królestwie, jednak w mniemaniu Smoczego Wojownika bałagan czynił pokoik bardziej przytulnym. Jeżeli Po przyszłoby kiedyś zamieszkać w Jadeitowym Pałacu, najpewniej także by go zagracił, żeby choć trochę oswoić tamtejsze chłodne sale i korytarze.

Panda nie zmrużył oka, odkąd sokoły opuściły Dolinę Spokoju. Proponował Sunowi nocleg, ale ten nie skorzystał z oferowanej gościny. Zamiast tego zostawił w karczmie w miasteczku jednego z wojaków, by mistrzowie mogli poinformować go o dniu wyruszenia na cesarski dwór, sam zaś odleciał z resztą świty do Jinzhou. Nie było to zbyt grzeczne, ale ani Shifu, ani panda, nie chcieli czynić z tego powodu żadnych wyrzutów. Spotkanie i tak przebiegło w wystarczająco nieuprzejmej atmosferze.

Po jednak, nauczony ostatnimi doświadczeniami z Shandianem, zauważył, że może lepiej będzie poobserwować, czy pozostały w miasteczku wojak nie planuje zrobić w nocy czegoś nieoczekiwanego. Shifu poparł ten pomysł. Na razie na czatach stanęli Żuraw i Modliszka, potem mieli ich zastąpić Małpa oraz Żmija. Wszyscy uznali, że nie ma sensu angażować Po, który pewnie zbudziłby połowę wioski. Smoczy Wojownik poczuł się lekko urażony, ale przyznał pozostałym rację.

Oczywiście niedawna wizyta sokołów nie była jedyną rzeczą, która nie pozwalała Po zasnąć. Martwiło go, że Tygryska nadal nie wracała. Może potraktował ją za ostro? Zdziwiła go ta myśl. Mówił przecież o Tygrysicy, największej wojowniczce z potężnej piątki, zawsze gotowej do walki, zawsze twardej niczym hartowana stal.

Usłyszał skrzypnięcie drzwi i cicho rzucone przekleństwo. Po wyskoczył z łóżka i wybiegł na korytarz. Zobaczył ją, gdy wchodziła do swojego pokoiku.

– Tygrysico – powiedział. – Już zaczynałem się o ciebie martwić.

– Niepotrzebnie. –Spuściła wzrok, jakby przez tę krótka chwilę bała się mu spojrzeć w oczy. – Byłam niedaleko.

– Chcesz może porozmawiać?

– Nie – odrzekła. W rozmowie z kimkolwiek innym na tym by skończyła, jednak teraz dodała – Jest już późno, Po.

Weszła do pokoju, nie zamykając za sobą drzwi. Gdy panda poszedł za nią, siedziała już na pryczy – jedynym meblu w pomieszczeniu. Wyglądała na bardzo znużoną.

– Chcę tylko powiedzieć, że przepraszam – rzucił Smoczy Wojownik. – Może powiedziałem parę słów za dużo.

– Nie masz za co przepraszać.

No tak, ona nigdy by mnie nie obwiniała, pomyślał panda.

– A teraz, czy mógłbyś wreszcie zrozumieć, że ktoś może nie mieć ochoty na rozmowę? – powiedziała zniecierpliwiona.

– Mogę. Ale wiem też, że nie zawsze mamy ochotę na coś, co może być dla nas dobre.

– Cytujesz teraz jakiegoś mistrza?

– Mistrza lamparta – wytłumaczył zmieszany. – Powiedział te słowa, gdy próbował nauczyć swojego ucznia podwójnego salta w tył w pełnym opancerzeniu. Poza tym to samo mówił mi mój tata, gdy nie chciałem zjeść zupy brokułowej. Znaczy mój pierwszy tata. Znaczy drugi. Pan ping.

Kung fu panda - Armia dziesięciu tysięcy demonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz