Rozdział 30: Smocze łzy

52 3 0
                                    

– Jesteś pewien, że to dobry pomysł? – zapytała Yun Yun. – Nie lepiej byłoby go po prostu wykraść?

Shandian podniósł kącik ust. Nie pamiętał, czy mówił swojej żonie o tym, że raz już wykradł Miecz Bohaterów. Jakby na to nie spojrzeć jego ostatnia wizyta w Jadeiotowym Pałacu nie należała do najbardziej honorowych.

– Powiedzmy, że staram się uczyć na błędach – odrzekł, mimo to zawahał się, zanim chwycił kołatkę.

Zastukał trzy razy. W pałacu powinna być przynajmniej Żmija i Modliszka, nikt jednak nie przychodził.

– Czyli będziemy po prostu czekać, bo mamy w końcu mnóstwo czasu – powiedziała Yun Yun. – Pewnie nawet nikogo tam nie ma.

Shandian spojrzał na nią z ukosa. Ostatnio małżonka miała do niego coraz mniej cierpliwości. Czy pobyt w zaklętej szabli mógł ją zmienić? Yun Yun nie opowiadała za wiele o tym, co działo się, gdy jej dusza była uwięziona. Jeśli o czymś wspominała, to o okropnej, niekończącej się bezradności.

Dało się usłyszeć podnoszony rygiel. Brama lekko uchyliła się, a przez szparę wyjrzał ptak. Nie był to posłaniec, raczej zwykła gęś z obsługi pałacu.

– Mistrzów Jadeitowego Pałacu nie ma, wszelkie wizyty odwołane – Gęś zmierzyła ich wzrokiem. – Kupić też nic nie chcemy.

Stroje pary elektrycznych magów może nie wskazywały na arystokratyczne pochodzenie, ale Shandian i tak Shandian nie przywykł do bycia mylonym z akwizytorem. Przełknął jednak cisnącą się na usta ripostę.

– Nie przyszliśmy niczego sprzedawać. Nazywam się Shandian, a ta piękna osoba obok mnie to moja żona, Yun Yun.

– Shandian, skąd znam to imię... – zastanowiła się gęś. – Zaraz, czy to nie ty spaliłeś świętą brzoskwinię?

– Ostrzegałam – cichy głos Yun Yun ukuł jak szpilka.

Myszoskoczek uśmiechnął się niepewnie. Dlaczego droga prawości zawsze okazywała się trudniejsza? Zapomniał o tym drzewie, rzeczywiście mógł wtedy wymyślić inny sposób na odwrócenie uwagi.

–Mam też dobre uczynki na swoim koncie. Pomogłem chociażby Smoczemu Wojownikowi. I Tygrysicy. Zresztą, nadal jej pomagam.

– Tak, wspominali coś o tym – powiedziała gęś, podejrzliwie mrużąc oczy. – Ale nie ma ich tu, tak jak zresztą pozostałych. Czego więc chcesz?

Pożyczyć najcenniejszą broń z waszego zbioru – cisnęło się Shandianowi na usta. Mógł wcześniej przygotować jakiś plan na tę rozmowę, ale ostatnio coraz rzadziej miał czas na przemyślanie czegokolwiek.

– Chcę prosić o przysługę. A właściwie przekazać prośbę. Tygrysica znalazła na północy artefakt, który należy zniszczyć. Można zaś to zrobić tylko z pomocą...

– ...miecza Bohaterów, tak ostrego, że przetnie wszystko? – zapytała gęś.

– Widzę, że w Jadeitowym Pałacu nawet szeregowi pracownicy są tuzami intelektu – powiedział Shandian. Brzydził się sobą. Zamiast ukraść miecz, zabierze go dzięki manipulacji, cóż za orzeźwiająca odmiana!

Gęś przyłożyła pióro pod dziób, coś wyraźnie rozważając.

– Czy ty przypadkiem go nie ukradłeś ostatnim razem?

Myszoskoczek znów uśmiechnął się niepewnie. Yun Yun tylko przewróciła oczami.

– Właściwie to tak – odrzekł Shandian. – Ale jestem pewny, że teraz by mi się to nie udało. Słyszałem, że gęsi to doskonali i czujni strażnicy, poza tym, tak jak mówiłem wcześniej, wcale nie zamierzam go ukraść, a jedynie przekazać Tygrysicy.

Kung fu panda - Armia dziesięciu tysięcy demonówOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz