CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ
Gdy podjechali pod dom Ashtona, chłopak spiął się, widząc swoje rodzeństwo siedzące na schodkach przed domem.
- Dziękuję i do widzenia.- Powiedział szybko i już chciał wyjść, ale Corleone zatrzymał go, łapiąc za ramie.
- Co się dzieje?- Na jego twarzy nie było widać ani krzty ciekawości. Wręcz przeciwnie. Zdawać się mogło, że ma to wszystko gdzieś.
- Nic proszę pana.- Ashton pokręcił głową, spoglądając w szybie na swoje rodzeństwo. Już myślał, gdzie je zabrać by były bezpieczne i było im ciepło w nocy.
- Nie kłam- Corleone podniósł lekko głos. Zdenerwowało go trochę, że chłopak nie chce mu powiedzieć i musi go naciskać. Nie lubił jak tak z nim postępowano. Ash westchnął i spuścił głowę.
- Nasz ojciec wrócił z pracy.
- I?- Corleone uniósł brew i czekał na dalsze rozwinięcie.
- I jest z kolegami, a mamy jeszcze nie ma. Dlatego Lauren i Harry siedzą przed domem.- Ashton czuł jak robią mu się czerwone uszy, od zdenerwowania i wstydu jaki teraz czuł przed mężczyzną.
- Coś wam robią?- Może przez sekundę przez twarz mężczyzny przemknęło coś na wzór złości, ale Ash nie mógł tego zobaczyć, wpatrując się w swoje kolana.
- Tylko czasami. Ale gdy ojciec nie jest jeszcze taki pijany da się z nim dogadać. Wtedy nie dotykają ich.- Ash szybko popatrzył przez okno na swoje rodzeństwo. Bał się o nie nawet jeżeli siedział w samochodzie, kawałek dalej.
- Ciebie dotykają?- Mężczyzna nawet nie zorientował się, że ścisnął ramię chłopaka trochę mocniej. Za to Ash to poczuł, nie bardzo wiedząc czemu tak zrobił.
- Niektórzy.- Chciał zabrać rękę z uścisku, bo zaczynał czuć jak końce palców mu drętwieją. Jednak nie dał rady, do momentu gdy Corleone puścił go i wysiadł szybko z samochodu.
- Nie ruszaj się jasne.- Nie czekając na odpowiedz zatrzasnął drzwi i ruszył w stronę rodzeństwa chłopaka. Ash patrzył przez okno jak Corleone mówi coś do Lauren, a ta tylko kiwa głową. Widział jak Lauren bierze Harry'ego na ręce i idzie w stronę samochodu. Ashton otworzył drzwi gdy byli już obok i zabrał Harry'ego od siostry.
- Robbie was zawiezie do mnie, a ja i Alan załatwimy tą... posiadówkę.- Corleone posadził Lauren na swoim wcześniejszym miejscu i zapiął jej pasy. Popatrzył na Harry'ego czy ten też jest zapięty i chciał zamknąć drzwi.
- Dziękuję!- Ash szybko zawołał, zanim mężczyzna kiwnął lekko głową i zatrzasnął drzwi. Samochód ruszył z lekkim piskiem opon, zostawiając pana Corleone i Alana na trawniku przed domem Irwinów.
- Ashton...- Ash popatrzył na Lauren i uśmiechnął się lekko.
- Wszystko dobrze.- Pokiwał głową, przytulając Harry'ego, który jak zawsze się nie odzywał. Chciał brzmieć przekonująco, by nie musieć tłumaczyć, że sam nie wie co się teraz będzie działo.
---------------------------------------------------------------------
Szybki rozdział bo mam jeszcze trochę czasu
Dzień dobry/Dobranoc <3
M. <3
P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ
YOU ARE READING
Syn mafii
FanfictionGdzie Ashton nigdy nie sądził, że coś takiego się może zdarzyć... Gdzie marzył tylko o normalnej rodzinie... Gdzie stał się kimś innym...