7

551 32 0
                                    

CZYTASZ=KOMENTUJESZ/GWIAZDKUJESZ 




O 20 do domu wszedł Alan, kiwając krótko głową do pani Corleone. Tuż za nim weszła blond włosa kobieta. Niepewnie rozejrzała się po pomieszczeniu, zatrzymując wzrok na Lauren, która siedziała na ziemi, przed krzesłem na którym siedziała pani domu. 

- Mama!- Zawołała Lauren, uśmiechając się szeroko. Jednak nie ruszyła się, czekając aż pani Corleone skończy jej robić warkoczyka. 

- Cześć skarbie.- Ann Irwin uśmiechnęła się lekko.- Dzień dobry. 

- Dzień dobry pani Irwin.- Pani Corleone szybko dokończyła robić Lauren warkocza i wstała. Lauren od razu wstała i pobiegła do matki. Przytuliła ją mocno. Kobieta uśmiechnęła się, całując ją w głowę. 

- Tęskniłam.- Lauren nie chciała odsunąć się od matki, chociaż wiedziała że pani Corleone stoi za nimi. 

- Gdzie Ash i Harry?- Ann rozejrzała się ponownie, nigdzie nie widząc swoich synów. 

- Ashton rozmawia z moim mężem, a Harry śpi.- Pani Corleone cały czas się uśmiechała. I to nie był wymuszony uśmiech jak u jej męża, ale naturalny i pełen optymizmu. 

- Z tego co wiem, to też mam z nim porozmawiać.- Ann była bardzo niepewna w stosunku do Pani Corleone. Czuła się przy niej gorsza i bardzo zaniedbana. Miała na sobie tylko stare, sprane jeansy i rozciągnięty, szary sweterek. Patrząc na kobietę naprzeciwko niej czuła jak coś w środku niej się zaciska. 

- Jeśli pani nie jest na to gotowa, lub jest pani zmęczona to nie musi pani rozmawiać.- Pani Corleone szczerze martwiła się tą kobietą. I chociaż nie powie tego na głos to patrząc na Ann widziała swoją własną matkę jeszcze kilka lat wcześniej. Bardzo ją to bolało. 

- Muszę porozmawiać.- Ann okręciła głową. Lauren, która do tego czasu przysłuchiwała się kobietą odsunęła się i usiadła na kanapie, na której nie było jej widać. 

- Jestem tego samego zdania.- Pan Corleone stał na schodach i patrzył na kobiety. 

- Gdzie Ashton?- Zapytała jego żona, patrząc na niego i marszcząc nos. 

- Dawno wyszedł. Siedzi w ogrodzi.- Corleone pokazał gestem ręki by Ann szła za nim. Jego żona znowu patrzyła i pokręciła głową gdy oboje znikli jej z oczu. 






--------------------------------------------------------------------- 

Skończyły mi się rozdziały do przodu XD :'' 


Dzień dobry/Dobranoc <3 

M. <3 


P.S. ZAPRASZAM WAS DO CZYTANIA INNYCH MOICH OPOWIADAŃ! 

Syn mafiiWhere stories live. Discover now