4. W drodze

120 6 0
                                    

Alya POV


No cóż. Chloe leży w szpitalu. Sabrina rozpacza, a reszta się skrycie cieszy. Ponoć w mieście pojawił się nowy złoczyńca. Tylko czekać na walkę Biedronki i Czarnego kota z nim. Tym no... Narratorem. Ale będzie materiał. Piątek jest. Aaaa! Muszę zagęścić ruchy. Nino zaraz po mnie przyjdzie. Tylko, którą koszulę ubrać? Czerwoną, czy niebieską? Niebieska w kratkę. Gdy skończyłam usiadłam na łóżku czekając na Nino pukającego do drzwi.

Nino POV

Głęboki wdech. Przełknąłem ślinę i zapukałem do drzwi domu Alyi. Po chwili dziewczyna uśmiechnięta od ucha do ucha otworzyła drzwi i przytuliła mnie.

-Mówiłeś, że przyjdziesz z Adrienem. Gdzie go wywiało?-Alya zamknęła drzwi i ruszyliśmy w kierunku Paryskiego domu kultury.-Nie mów mi, że nie przyjdzie.-A co z naszym planem?

-Chyba sam się rozwija, bo Adrien przyjdzie z Marinette.-Dziewczyna wytrzeszczyła się na mnie na co zaśmiałem się cicho.-Oby coś z tego wyszło, bo to smutne, że Marinette tak cierpi z miłości. Jak myślisz? Będzie się jąkać?

-Na sto procent!

Marinette POV

O mój boże! AAAA! Uspokój się Marinette. Wdech. Wydech. Wdech i wydech. Już.

-W spiętych, czy rozpuszczonych?-Pytałam się sama siebie siedząc przed lustrem.

-Ale co?-Tikki nie wiedziała o co mi chodzi. W sumie nie dziwię się jej. Tikki nie ma problemów. Szczęściara.

-Włosy. Jak myślisz?-Kwami zastanowiła się chwilę po czym odrzekła.

-Rozpuszczone.-Zgodziłam się z jej propozycją. Wzięłam szczotkę i rozczesałam włosy, by były jak najbardziej ok. Gdy skończyłam przygotowywać się do wyjścia zeszłam na dół do salonu. Mama i tata powiedzieli, że wyglądam prześlicznie, ale mam nadzieję, że nie zbłaźnię się przed Adrienem, bo to będzie katastrofa. Dzisiaj powiem Adrienowi co do niego czuję. Ćwiczyłam co mu powiem wiele razy. Do jego zdjęć. Uda się! Na pewno. Rozległo się pukanie do drzwi. Zeszłam na parter przy okazji żegnając się z rodzicami, którzy życzyli mi miłej zabawy. Podeszłam do drzwi i drżącą ręką otworzyłam je. Pukającym był sam Adrien.

-Gotowa.-Zapytał. Nogi zaczęły mi drżeć. Wyszłam zamykając za sobą drzwi. Na ulicy stał samochód pana Agresta, który prowadził umięśniony ochroniarz.

-Tak.-Oddychaj Marinette. Wdech i wydech, i tak dalej. Adrien otworzył drzwi pojazdu. Wsiadłam. Zapięłam pas. Zamknęłam oczy uspakajając się. Teraz albo nigdy. Adrien usiadł obok mnie. Chłopak miał na sobie garnitur, a ja... jeansy, jeansowa kurtka, a pod nią koszulka z napisem "El Paris". Boże, ale się zbłaźniłam.

-Do twarzy ci w rozpuszczonych włosach.-On... pochwalił... moją... fryzurę.

-Adrien.-Muszę mu powiedzieć prawdę.-No, bo ja się w sobie... znaczy tobie... tak tobie, bo nie mogę w sobie...-Co ja wyprawiam?-Znaczy się. Ja się... Zakochałam się... w tobie.-Chłopak spojrzał na mnie zdziwiony. Ehh. Koniec. Finito. Enter.-Tak wiem głupio to...-Nie zdążyłam dokończyć, ponieważ Adrien przytulił mnie.

-Chciałem powiedzieć tobie, że też się zakochałem w tobie, ale ty mnie uprzedziłaś.-To najpiękniejszy dzień w moim życiu. Aż się boję, że to sen i zaraz się obudzę. Uszczypałam się. To nie sen. To mój szczęśliwy dzień.




Fabuła w życiu, miłości i w boju||MiraculumOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz