Nino POV
Zbliżał się konkurs na najlepszy film. Postanowiłem znowu wcielić się w rolę reżysera. Na lekcji wychowawczej wyszedłem na środek klasy... za zgodą pani Bustier oczywiście. Zacząłem opowiadać co i jak planuję.
-W głównych rolach osadzimy Marinette i Adriena.-Oni są kluczem do sukcesu.-Fabuła. Będzie biegało o to, że zrobimy coś na podobieństwo... hmm... Jamesa Bonda. W każdym Bondzie był czarny charakter i w tej roli widzę Emanuela.-Chłopak uśmiechnął się. Widzę, że rola jak na razie każdemu odpowiada. Za kamerą stanie Alya. Nathaniel zrobi jakieś graficzne czary, a Max zajmie się efektami specjalnymi.-W końcu Chloe wstała nagle i zaczęła nadawać.
-A ja?-Zamachała rzęsami robiąc "słodkie oczka".-Chyba nie dasz mi podrzędnej roli?
-Nie spokojnie.-Poprawiłem okulary.-Chloe. Ty będziesz grała przeciwniczkę Emanuela. Carycę, którą chce zniszczyć Klaus, czyli nasz Emanuel.-W tym momencie coś mi się przypomniało.-Nathaniel. Twoje nazwisko. Kurtzberg. Brzmi ono dość niemiecko. To przypadek?
-Nie.-W głowie rozbłysłą lampka.
-Umiesz po niemiecku?
-Taak.-On jeszcze nic nie podejrzewa.-A co?
-Będziesz grał lokaja Klausa.-Rudzielec spojrzał na mnie zdziwiony.-Twoja rola będzie ważna, bo będziesz podwójnym agentem, który ujawni się na koniec.-Przez resztę lekcji gadałem dalej co i jak.
Parę tygodni później
Dekoracje były gotowe i Aktorzy też. Usiadłem na przeciw planu jednej z kolejnych scen. Sceny konfrontacji Bonada z Klausem Schermanem.
-Na miejsca! Kamera! Akcja!-Zaczęło się.
-Wiesz, że cię pokonam!-Adrien był bardzo przekonywujący, ale on jako Kot mierzy się z wieloma wariatami... na przykład... Narratorem.
-Zabawne.-Emanuel zaczął swoją kwestię, do której dodał mroczny śmiech co dodało uroku scenie.-To ja trzymam w dłoni rewolwer, a ty masz tylko długopis. Caryca jest martwa i nikt nie stanie mi na przeszkodzie wystrzelenia bomby. NAWET TY!-Pistolet był na kapiszony. Win "wystrzelił" trzy razy w kierunku młodszego z Agrestów. Adrien upadł realistycznie, a Mari wpadła do klasy ze spojrzeniem zaciętym w bólu i żalu. Jak w scenariuszu.-A teraz na poważnie.-Coś mi tu nie gra. Tak nie było w scenariuszu.
-Cięcie!-Wstałem podchodząc do Emmanuel.-Mniej improwizuj.-Wyszeptałem mu na ucho. On wybuchł śmiechem. Wut?
-Wy głupcy. Nudzi mnie ta gra. Odkryjmy wszystkie karty.-Kazałem Alyi włączyć kamerę mając nadzieję, że brązowo włosy wie co robi.-Jokerem jestem ja, Mari to dama, Adrien As, a Rudy Lis Nathaniel to Walet, a JA-Co on bredzi?-No cóż. Wright!... Pora to zakończyć... Rozpocznij narrację!-Na naszych oczach stał się on najgroźniejszym przeciwnikiem Biedronki i Czarnego Kota.
-Wszyscy wiać!-Adrien Nakazał odwrót, ale drzwi klasy zamurowały się z powodu mocy Emanuela.-Dlaczego to robisz? Emanuelu?
-Bo lubię. Lubie słuchać wrzasków, oglądać łzy.-To zdanie dało mi do zrozumienia, że kumplowałem się z terrorystą psychopatą. Kim i Ivan chcieli się na niego rzucić, ale ten używając swojej szpady obezwładnił ich przy okazji raniąc.
-Na co czekacie?-Nathaniel wyjął spod koszuli naszyjnik podobny do ogona lisa.-Trixx. Do ataku!-Za nim obudzili się Mari i Adrien. No ładnie. Kamera wciąż nagrywała.
-Nikt z tond nie wyjdzie.-Rzucił szpadą w kierunku tłumu rozsianego po klasie. Oręż trafił Alix po czym wrócił do nadawcy. Różowo włosa cierpiała ściskając swoje przebite na wylot ramię.
-Teraz po tobie.-Nath zdjął flet ze swoich pleców i natarł na psychopatę, którego uważałem za przyjaciela.
Emanuel POV
HA! Nareszcie koniec tej maskarady. Nathaniel walczy całkiem dobrze, lecz to ja jestem lepszy.
-Jako Ilustrachor miałeś poteżną moc, ale ja dam ci coś mocniejszego.-Pstryknąłem palcami dla efektu, choć tak na prawdę użyłem narracji nie werbalnej. Kopnąłem rudego w brzuch przekopując go na drugi koniec klasy, gdzie zaczął wić się z bólu jego miraculum wyłączyło się. Bo tak chciałem.
-Przestań!-Agnes się zdenerwowała.-Ogarnij się. Jeżeli chcesz zabić tę klasę to zacznij ode mnie.-Pokręciłem głową i wałczyłem dalej z bohaterami.-Nie w takim Emanuelu się zakochałam!-Poczułem przypływ złości. Pchnąłem dłonią przed siebie odpychając Klakiera i sklep w kropki.
-Co ty powiedziałaś?!-Agnes się zlękła. Podszedłem do niej i ścisnąłem jej gardło dusząc.- Czy ty wieszczym jest miłość?-W tym momencie mój monolog przerwał mi wrzask Rudego. Nie ważne. Wszystko idzie zgodnie z planem.-Ty płaczesz Agniś. Oj. Nie jest mi szkoda!-Nagle poczułem przypływ człowieczeństwa. Puściłem ją.-Pomocy. To mnie niszczy.-Znowu ogarnęła mnie otchłań szaleństwa. Nathaniel w akompaniamencie swych wrzasków przemienił się w wilkołaka.
Adrien POV
Jak to? "Pomocy. To mnie niszczy."? Marinette podeszłą do okna i zaczęła ewakuować innych ludków, a ja dostałem zadanie, by pokierować się do mistrza Fu. Dostałem adres, ale chwila... Gdzie Narrator? Spojrzałem na drzwi, które były już drożne, a samemu udałem się do mistrza Fu, którego zastałem w jego skromnej, ale nie biednej i zadbanej hawierze. Opowiedziałem mu co i jak, a on po chwili namysłu odparł.
-To miraculum działa podobnie jak akuma tyle, że za miast akumy jest kwami.-Zdziwiłem się.-Wright, czyli kwami sowy wysysa wszelkie energie chi z Narratora, czyli tego biednego Emanuela. Zaczął, gdy Emanuel przemienił się po raz pierwszy. To dlatego jego stan psychiczny się pogarszał, a moc rosła i wciąż rośnie. Musicie zniszczyć to miraculum, a kwami potraktować oczyszczającą mocą Biedronki. Macie czas do północy inaczej... wasz przyjaciel zostanie wchłonięty przez moc, a jego ciało przejmie Wright.-Podziękowałem za pomoc i wyszedłem. Zrobiło mi się szkoda Emanuela. Dotychczas myśleliśmy, że on sam z siebie jest zły, ale tak było tylko na początku jego "kariery", bo później to jego kwami zaczęło pociągać za sznurki. Chwila! Walka z Narratorem przeniosła się w okolice Luwru jak nadawała Nadja Charmack z telebimu. Popędziłem tam, by opowiedzieć wieści Biedronce. Miejmy nadzieję, że dasz radę za mim dotrę do Luwru. Do północy mamy jedenaście godzin. To wiele, ale wszystko może się stać.
CZYTASZ
Fabuła w życiu, miłości i w boju||Miraculum
FanfictionW Paryżu pojawia się nowy złoczyńca. Narrator. Czy Biedronka i Czarny Kot dadzą mu radę?