Rozdział 3

4K 262 22
                                    

Przybywam z kolejnym rozdziałem... Cieszycie się?

Moje ostatnie lato z Dursleyami było gorsze niż poprzednie. Bez możliwości mówienia byłem narażony na słowną pogardę moich krewnych. Dudley jednak wycofał się do siebie. Dużo myślał po tym paskudnym incydencie z Dementorem, ale chyba poważne myślenie zdecydowanie nie należało do ulubionych rozrywek mojego kuzyna.

Harry czekał w swoim pokoju na Privet Drive, jego bagaż był już spakowany.

Hedwiga pracowicie czyściła skrzydła swoim dziobem. Resztka hogwarckiego lata odleciała jak migrujące ptaki. Grupa z Zakonu Feniksa miała  aportować się  do kuchni w domu Dursleyów. Notatka została wysłana do mugoli za pośrednictwem Sowiej poczty. Wuj Vernon  naturalnie zszedł prawie na atak apopleksji i wrzeszczał, że nigdy nie pozwoli, by tyle dziwaków weszło do jego domu. Z drugiej strony Petunia wyglądała na zadowoloną. W końcu pozbyła się Harry'ego. Dudley nic nie powiedział. Był wyjątkowo cichy i wycofany od czasu spotkania z Dementorem. Harry wiedział, że prawdopodobnie doświadczył smaku swoich najgorszych lęków podczas tego spotkania.

Dumbledore napisał list do Dursleyów, wyjaśniając im całą sytuację z utratą głosu.  Vernon i Petunia wygłosili szydercze uwagi na temat niemocy Harry'ego i  traktowali go jak osobę o wyjątkowo ograniczonej inteligencji wypowiadając powoli każde słowo
i powtarzając je po kilka razy.
Harry czekając zastanawiał się, czy Severus potraktuje go podobnie. Myślał o ślubie, który miał się odbyć następnego dnia, o zamieszkaniu w lochach z Severusem. Wpatrywał się w klatkę Hedwigi i wyobraził sobie, że zajmuje ją zamiast sowy. Nastąpił nagły i chłopiec usłyszał nagły szum głosów w kuchni. Harry wstał i otworzył drzwi. Przekroczył próg uważnie przyglądając się pokojowi. Prawdopodobnie już nigdy go nie zobaczy. Pomimo samotnego dzieciństwa pamiętał też szczęśliwe chwile, których doświadczył w domu swojej ciotki i wuja.

-Harry Potter!- głos Alastora Moody'ego zabrzmiał w całym domu. Harry zmarkotniał. Uderzyło go to, że pozwolono mu używać magii gdziekolwiek i kiedykolwiek chciał, ale nie mógł z powodu swojej niemocy. Zniósł bagaż po schodach. W kuchni czekał na niego tłum czarodziejów i czarownic.

Dursleyowie zabarykadowali się w sypialni, nie zawracając sobie głowy pożegnaniem się z Harrym, lub życzeniem mu dobrej drogi pomimo tego co przeczytali w notatce Dumbledore'a. Harry spodziewał się takiego zachowania lub raczej po prostu nie spodziewał się niczego innego.

-Tutaj jesteś!- powiedziała Nimfadora Tonks. Jej uderzająco różowe włosy oświetlały niemal całą kuchnię. Remus Lupin stał obok niej, zmęczony, odrapany i kudłaty, ale uśmiechnięty. Kingsley Shacklebolt uścisnął Harry'emu rękę i odezwał się swoim głębokim, spokojnym głosem:

-Jesteś gotowy, Harry?- Harry kiwnął głową.
-Czy pożegnałeś się z krewnymi?- Zapytała Tonks. Chłopiec wzruszył ramionami.

- Twoi przyjaciele czekają na ciebie - powiedział delikatnie Remus wyciągając mały rondel - świstoklik, który przetransportował grupę na Grimmauld Place.

Kiedy przybył na miejsce nie było Syriusza, który by go powitał. Zamiast tego został zgarnięty w ramiona Molly Weasley. Bliźniacy, Ron, Ginny i Hermiona byli skupieni wokół niej, Ron trzymał ogromne ciasto czekoladowe, które jego matka upiekła na cześć urodzin Harry'ego. Wysoki czarodziej opierał się o rzeźbione krzesło. Jego czarne oczy patrzyły na całe zamieszanie z całkowitą beznamiętnością. Harry spojrzał mu w oczy. Snape patrzył na niego, a z ruchu warg dało się wyczytać tylko krótkie „Ach, mój narzeczony ...". Molly Weasley spojrzał na niego przez ramię

-Albus czeka na ciebie w salonie złociutki- powiedziała krótko całując go w policzek.
Harry przytulił ją mocno. Potter zauważył, że każdy patrzy na niego ze współczuciem.

Gdy w końcu wszyscy zebrali się przy stole zaczęła się mała uczta. Kolacja składała się z czterech dań, które miały uczcić dojrzewanie Harry'ego. Severus, Albus i grupa, która zabrała Harry'ego od Dursleyów, nie przyłączyła się do posiłku ani do rozpakowania prezentów, które nastąpiło po deserze. Harry zauważył, że ludzie zadawali mu pytania na które mógł odpowiedzieć, używając tylko mowy ciała. W końcu udał się do pokoju, który dzielił z Ronem.

Próbował być szczęśliwy i wdzięczny za poświęcenie przyjaciół, ale coraz trudniej było mu było stawić czoła przeszkodom, jakie życie stawiało na drodze "Chłopca który przeżył". Jego myśli powróciły do ​​zbliżającego się ślubu ze Snape'em. Co jeśli Snape okaże się mściwym mężem, a Dumbledore przymknie oko i będzie głuchy na nadużycia, mówiąc po prostu, żeby zaufał Severusowi i że to wszystko było dobre dla Harry'ego? Przecież dyrektor wysłał go, by zamieszkał z okrótnymi i nienawidzącymi wszystkiego co magiczne Dursleyami. Teraz kazał mu mieszkać z Severusem.  Walnął w poduszkę pięścią i przykucnął na łóżku, słuchając, jak Ron zaczyna chrapać.

Snarry •When You Touch Me•- TłumacznieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz