"Tym razem by mnie zabił..."

4.5K 148 3
                                    

                Po miesiącu pobytu w szpitalu nareszcie wracam do domu, pakuję rzeczy chociaż wiem, że Justin mnie za to opiepszy. Próbuje wyręczać mnie w każdej sytuacji ale ile można, zdecydowanie jestem zbyt samodzielną osobą. Jak się czuje, nie wiem, każdy się mnie o to pyta a ja sama nie znam odpowiedzi. Boli mnie dusza, bardziej niż połamane kości, boli mnie moja połamana dusza. Jestem doszczętnie zniszczona, jestem doszczętnie złamana tym wszystkim, ale jedno czego jestem dziś pewna to to, że chcę żyć. Udaje, przed J. udaję twardą bo widzę jak bardzo zraniła go moja próba samobójcza. Aaron do dziś nie ma odwagi by wejść do tego pokoju, za każdym razem stoi za drzwiami, nie wiem dlaczego, boję się tego co mi powie. Boję się, bo wiem, jak bardzo go zawiodłam. Powolnym krokiem ruszyłam do drzwi, ostatni raz spoglądając na pokój w którym mieszkałam. Myślę o tysiącach słów wypowiedzianych w moją stronę przez psychologa, tysiącach słów które tak jak by nigdy do mnie nie trafiły. Wyszłam za drzwi zamykając za sobą ten rozdział w życiu, wolnym krokiem ruszając do wyjścia żegnając się ze wszystkimi pielęgniarkami. Zjechałam windą na dół i w końcu wyszłam na świeże powietrze, usiadłam na ławkę i wystawiłam twarz w stronę słońca, kochałam to uczucie a ostatnio bardzo rzadko go doświadczałam, bo sama sobie je odebrałam. Bałam się, teraz jestem pewna, że po prostu bałam się ludzi, fobia społeczna dopadła mnie nawet nie byłam pewna kiedy,  nie uświadomiłam sobie nawet tego momentu, przyszła tak szybko i tak niespodziewanie, że sparaliżowała mnie doszczętnie. 

- Co tam?- Spojrzałam na chłopaka obok mnie i od razu moje serce zabiło szybciej, wystraszyłam się, nigdy tak nie miałam byłam przyzwyczajona do takich sytuacji, wielu facetów zaczepiało mnie wcześniej.- Wszytko okej? 

- Tak przepraszam, muszę iść.- Wstałam i ruszyłam w stronę parkingu Justin już powinien tu być, nagle poczułam mocny chwyt na nadgarstku.- Puszczaj mnie!

- Spokojnie chcę ci tylko pomóc, widzę że coś jest nie tak.

-Puść mnie!- Chłopak przyglądał się mi a ja czułam jak bardzo trzęsą mi się ręce.

- Radził bym ci się jej posłuchać.- Usłyszałam głos za sobą i cały mój strach odszedł gdzieś na bok, nie bałam się kiedy on był obok mnie, czułam się pewnie i bezpiecznie. Tylko on tak naprawdę był obok mnie po próbie. - Mam ci pomóc!

- A ty kim jesteś żeby się wpierdalać w nie swoje sprawy, bo ja jestem jej byłym chłopakiem i nie wiem dlaczego zachowuje się jak by mnie nie znała.- Przyjrzałam się mu kolejny raz, to był on, chłopak który mnie zniszczył. Ten sam który mnie przypalał, ten sam który mnie bił i ten sam który zrobił sobie ze mnie zabawkę do cięcia. Teraz bałam się jeszcze bardziej, boli mnie wszystko, nie jestem w stanie się ruszyć, nie jestem w stanie nic powiedzieć. Poczułam tylko łzy na moi policzku.- Co kochanie nie poznałaś mnie, więzienie zmienia ludzi.- Poczułam jego oddech na twarzy był zdecydowanie za blisko. 

-Kurwa nie dotykaj jej. - Poczułam ciepłe dłoń na brzuchu i już po chwili stałam bezpieczna za plecami Justina, był zły bardzo zły.-  W dupie mam kim jesteś, to jest moja dziewczyna, rozumiesz moja i nie życzę sobie, żebyś się do niej zbliżał. 

- Stary ty chyba nie wiesz z kim gadasz!

-Już powiedziałem gówno mnie to interesuje! Wiem kim jestem ja i to daje mi prawo do olania tego kim jesteś. Znam cię wiem jakim jesteś dupkiem i teraz wiem kto skrzywdził moja mała dziewczynkę i radzę ci się wycofać bo moi ludzie są na parkingu i bez mrugnięcia okiem zmiotą cię z tej ziemi, a nie chcę tego robić przy kobiecie. Więc spierdalaj a ja i tak cie znajdę. 

- A kim ty kurwo jesteś.- Kian podszedł do Justina i stali teraz twarzą w twarz i to zdecydowanie nie był dobry ruch. 

- Proszę cie, chodźmy do domu.- Złapałam Justina za ramię z nadzieję, że mnie posłucha. 

-Jestem ostatnim człowiekiem którego ujrzysz w swoim marnym życiu...

- Zabierz ją do domu Devil, wystarczy jej już nie uważasz.- Usłyszałam za sobą spokojny głos Aarona i po chwili poczułam jego ciepłą dłoń na ramieniuspojrzałam w jego oczy i zobaczyłam ból i rozczarowania. Kian chyba doskonale wiedział kim jest Devil bo od razu cofnął się dwa kroki w tył, był odważny ale zdecydowanie nie był idiotą.- Ja się tym zajmę. 

        Justin złapał moją torbę i ruszył do samochodu, nie pozwolił mi się obrócić, nie pozwolił mi spojrzeć na to co działo się za moimi plecami i może to lepiej. Wsiadłam do samochodu i drżącymi dłoniami zapięłam pas, bałam się go nawet po tych wszystkich latach. Justin ruszył z piskiem opon a ja uderzyłam prawą ręką w okno. Spojrzałam na niego a on był tak skupiony nad tym żeby nie wybuchnąć, że nawet nie zauważył by gdyby wypadła przez okno. Po chwili byliśmy już pod domem, Justin wyszedł z samochodu trzaskając mocno drzwiami i ruszył w stronę domu, wysiadłam z samochodu i powoli zsunęłam się po drzwiach zamykając twarz w dłoniach, zaniosłam się płaczem bo chyba dopiero teraz zdałam sobie strawę z tego co się stało. Zdałam sobie sprawę, że zostawił mnie tu samą chociaż wcześniej mi pomógł. Czy już tak teraz będzie zawsze, że gdy tylko będzie jakaś sytuacja która go wkurwi to tak  po prostu mnie zostawi. 

-Przepraszam.- Usłyszałam jego głos i poczułam ja siada obok mnie i przytula mnie do siebie, schowałam głowę w jego szyję i dalej cicho płakałam, byłam tak bardzo przerażona.- Jestem idiotą, tak bardzo cię przepraszam. 

- Zostawiłeś mnie.- Powiedziałam cicho i odsunęłam się od niego powili wstając.- Potrzebuję cię a ty mnie zostawiłeś. 

        Ruszyłam w stronę bramy wyjściowej, nie chciałam teraz tu być, nie chciałem teraz być tu z nim, zawiodłam się, znów tak bardzo się zawiodłam na kimś na kim mi zależało. Szłam powoli pociągając nosem, nie wiem gdzie chciała iść, nie wiem gdzie mogła bym iść w mojej sytuacji. Do Logana który znów by mnie sprzedał, czy do Kiana który tym razem by mnie zabił. 

- Charlie, proszę cię wracaj.- Poczułam jego ciepłą dłoń na mojej.- Nie umiem inaczej ale chcę się nauczyć obiecuje, że zrobię wszystko, tylko proszę chodź ze mną do domu...

Charlie.Porwana przez mafię./Zakończone.Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz