Chapter Nine

1.5K 128 19
                                    

Marie wpatrywała się w śpiącą Carolline. Od ich kłótni minął miesiąc. Żadna nie potrafiła pierwsza się odezwać, za to każda odczuwała pustkę w sercu. Próbowały ignorować się jak tylko mogły, jednak fakt, że zamieszkiwały jedno dormitorium znacznie im to utrudniał.

Ruda gryfonka miała do siebie pretensje, że narzuca swojej przyjaciółce kolejne problemy. Było jej niesamowicie wstyd, że tak potraktowała dziewczynę, która jest jedną z najważniejszych osób w jej życiu.

Collins od czasu tej ostrej wymiany zdań ma poważne problemy ze spaniem. Wyrzuty sumienia zamieniają się w koszmary nocne, przez co zmuszona jest do nagłego przebudzenia się. Tak było i tym razem. Nie ma słów, żeby opisać ból serca jaki odczuwała dziewczyna w tamtym momencie. Płakała, pozwalała by słone łzy spływały po jej bladych policzkach. Wiedziała, że to wszystko było jej winą. Zachowała się egoistycznie.
Wiedział to Will.
Wiedział to Victor.
I najważniejsze...
Wiedziała to Collins.

-Długo będziesz tak patrzeć na moje plecy? Nie mogę przez to spać. - Blondynka podniosła się do siadu i wlepiła piwne tęczówki w zapłakaną przyjaciółkę.

-Przepraszam Car... - Mruknęła cicho, jednak na tyle głośno by gryfonka ją usłyszała.

-Po prostu nie patrz się na...

-Przepraszam Carolline! Rozumiesz?! Przepraszam cię za moje zachowanie, za to jak cię potraktowałam! Nie powinnam tak powiedzieć! To wszystko moja wina i zrozumiem jeśli już do końca życia się do mnie nie odezwiesz! - Marie poczuła ciepłe, liche ramione, które otoczyły jej tors.

-Już nic nie mów... Nawet nie wiesz jak mi ciebie brakowało lisie. - Blondynka zaczęła uspokajająco gładzić plecy swojej przyjaciółki. - Jednak musisz coś dla mnie zrobić...

-Zrobię wszystko byś tylko mi wybaczyła...

-Zerwij kontakt z Tom'em.

Oczy Marie rozszerzyły się i ścisnęła mocniej koszulę nocną swojej przyjaciółki. Nie chciała zrywać znajomości ze ślizgonem. Dopiero co ją odbudowała!
Jednak po chwili zastanowienia odpowiedziała ciche "dobrze".

Collins zmęczona płaczem w końcu spokojnie usnęła. Teraz to blondynka nie mogła zasnąć, ponieważ jej głowę zapełniały myśli na temat Riddle'a.
Nie chciała by jej głupiutka, niewinna Marie wpadła w towarzystwo tak okropnego człowieka jakim jest Tom. Wiedziała, że znajomość z tym ślizgonem przysporzy rudowłosej samych problemów. Poza tym nigdy nie wierzyła w dobre zamiary ze strony chłopaka. Carolline nie zamierzała patrzeć jak jej przyjaciółka pozwala od tak mieszać sobie w głowie.

Jej nienawiść do ślizgona wzrosła, gdy Collins wyraźnie zauroczyła się w tym przeklętym Tom'ie.
Holmes nie mogła dopuścić do odnowienia tej chorej więzi.

Nie pozwoli by ktoś taki jak ON zabrał jej Marie.
Nie pozwoli by KTOKOLWIEK ją od niej zabrał.

Następnego dnia, ku zadowoleniu Carolline, Collins ignorowała Riddle'a jak tylko mogła. Rudowłosa nie chciała tego. Uczucie pustki na powrót zawitało w jej sercu. Zastanawiała sie, dlaczego udawanie, że Tom nie istnieje było tak trudne? Czy to możliwe, że przez ten krótki czas tak się do niego przywiązała?

Mijały kolejne miesiące. Po śniegu już nie pozostała nawet plama. Zieleń znów pokryła drzewa, łąki i pola, a zwierzęta powoli wychodziły ze swoich ukryć.

Większość uczniów przygotowywała się do egzaminów końcowych, jednakże byli też tacy, którzy nie chcieli marnować tak pięknej pogody na naukę. Sam Riddle nie miał głowy do wkuwania, co było dziwne jeśli chodzi właśnie o niego. Jego głowę zaprzątała Marie. Cóż za nowość?
Przez tyle czasu, kiedy ta się do niego nie odzywała, zdążył dowiedzieć się co było powodem tego nagłego zerwania kontaktu.
To była wina tej szlamy, Carolline Holmes.
Ona dobrze wiedziała co on planował. W tamtej chwili śmiało przyznał, że liglimencja to jednak przydatna sztuka magii.
Skoro ta mugolska dziewczyna tak zamierzała pogrywać, on również musiał zniżyć się do poziomu tej powalonej gry.
Tak ja blondynka, Riddle również nie zamierzał odpuścić.

Ich celem była Marie Collins.

Carolline chciała mieć ją na wyłączność.
Tom, mimo wcześniejszego planu zdobycia umiejętności gryfonki, nagle zapragnął podbić jej serce.

Ślizgona irytowało uczucie jakie odczuwał. Troska i strach o kogoś innego niż siebie.
Uczucie to pobudziły plany Holmes, które dojrzał podczas penetrowania jej głowy.
Spokojnie mógł powiedzieć, że dziewczyna była niezrównoważona psychicznie.

Zamierzał pokazać rudowłosej prawdziwe oblicze jej "kochanej" przyjaciółki...

----------------------------------------------

Hej!

Z góry chciałabym przeprosić za tak długą przerwę. Ten tydzień był wyjątkowo chaotyczny i dziwny. Do tego mam wrażenie, że ten rozdział to jedno wielkie gówno. Brak weny i wymyśla nie na poczekaniu wątków jest okropne w skutkach i ten rozdział jest na to idealnym przykładem. Przepraszam jeszcze raz!

Życzę wam przetrwania kolejnego tygodnia zgredki!

Gryffindor's Heart || Tom Riddle (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz