Chapter Fourteen

1.8K 130 25
                                    

Jeśli chorujesz na cukrzycę, przeczytanie tego może być dla ciebie ryzykowne, ponieważ będzie to najbardziej przepełniony cukrem rozdział, jaki kiedykolwiek napisałam i zdecydowanie najkrótszy.

Wreszcie nadszedł ten najbardziej wyczekiwany przez uczniów okres. Wakacje. Każdy wie, co łączy się z letnimi feriami. Przeróżne wyjazdy w nieznane dotąd miejsca, spotkania ze znajomymi, kąpiele w morzu, lub oceanie, późniejsze wstawanie z łóżka... No może to nie do końca tak, w wakacje nie każdemu chce się tracić dzień na spaniu.

Tak właśnie miała, wszystkim dobrze znana, Marie Collins. Ta ruda dziewczyna od rana znajdowała różne ciekawe rzeczy do roboty. To przebieżki po ulubionym lesie, to spacery z ukochanym psem, a to jeszcze coś innego. W ten wakacyjny czas uaktywniało jej się kreatywne myślenie.

Po ciepłej nocy nastał również ciepły poranek. Słońce grzało niewyobrażalnie mocno, budząc tym samym cały dom Collins'ów. Pierwsza oczywiście wstała Marie, chwilę później dołączyła do niej jej ukochana matula, a na koniec, jak się można domyślić, ojciec dziewczyny.
Rudowłosa gryfonka była niewyobrażalnie szczęśliwa. Jej dobry nastrój spowodowała wczorajsza decyzja jej mamy i mała zmiana planów w ich rodzinnym wyjeździe. Otóż, Cornelia Collins podczas wczorajszej kolacji obwieściła, że Tom Marvolo Riddle będzie towarzyszył im podczas wakacyjnej podróży. Artur - Ojciec Marie, o mało co nie opluł się herbatą, za to młoda czarownica ledwo powstrzymała się od radosnego okrzyku.

Tak oto spakowana w czarną walizę, czekała przed domem, wyczekując swojego ukochanego. W pewnym momencie poczuła oplatające ją w pasie ręce. Szeroki uśmiech przystroił jej twarz, odwróciła się przodem do chłopaka i wtuliła się w jego klatkę piersiową.

- Widzę, że nie mogłaś doczekać się mojego przyjazdu. - Riddle uśmiechnął się w ten swój ślizgoński sposób.

- A nawet jeśli to coś w tym złego? - Rudowłosa burknęła cicho, a na jej policzki wkradł się delikatny uśmiech.

- Wręcz przeciwnie. - Tom odsunął się od swojej kobiety, tylko po to by za chwilę złączyć ich usta w pocałunku, który swoją drogą nie trwał za długo, ponieważ przed domem pojawili się również rodzice gryfonki.

- Zobacz Arturze jak oni pięknie razem wyglądają! - Starsza kobieta zachwycała się widokiem swojej córki w objęciach ślizgona.

- Tak, przepięknie. - Ojciec dziewczyny założył ręce na piersi i zdegustowany patrzył na całą tą sytuację. - Szkoda marnować czas na ckliwe chwilę. Pora ruszać.

Na peron dostali się za pomocą magii, ponieważ wszyscy jednogłośnie uznali, że tak będzie szybciej i łatwiej. Na pociąg nie musieli czekać długo, bo chwile po tym jak pojawili się na peronie ten zajechał na stacje. Znaleźli swój przedział i każdy usadowił się w wybranym przez siebie miejscu.

Marie odleciała bardzo szybko, praktycznie godzinę po wejściu do pociągu. Głowę miała opartą o ramię Tom'a, któremu jakoś ta sytuacja niespecjalnie przeszkadzała. W przeciwieństwie do ojca rudej gryfonki.
Ten ledwo wytrzymał na swoim miejscu, na pierwszy rzut oka widać było, że mężczyzna trzyma chłopaka swojej córki na dystans.
Nie ukrywał również tego, że niesamowicie denerwowała go mała odległość pomiędzy Riddlem, a młodą Collins. Co się dziwić? W końcu jego "Mała księżniczka" powoli zaczyna dorastać.

Prawdę mówiąc to już jedną nogą jest w świecie dorosłości. W świecie pełnym rachunków, pracy i wielu innych problemów, ach... Wspaniała wizja przyszłości, prawda?

Jednakże, kto by się tym teraz przejmował? Są wakacje, to znaczy, że trzeba chodź na chwilę odciąć się od zwykłego, nudnego życia i wreszcie zrobić coś dla siebie. Trochę zaszaleć i przede wszystkim naprawić zszargane nerwy.

-----------------------------------------------------------

Hej!

Tak, ja jednak żyje!
Nie dotrzymałam obietnicy i nie wrzuciłam wtedy rozdziału. Przepraszam was za to, jednakże ostatnio straciłam chęci i siły na cokolwiek. Tak wiem, głupie tłumaczenie, jednakże chce po raz kolejny naprostować to co powinnam.

Bez owijania w bawełnę.
Mam nawroty depresji. Teraz pewnie większość z was zastanawia się "Ona i depresja? Przecież to tętniąca życiem autorka!! " otóż do pewnego czasu tak było. Chorowałam na to gówno od czterech lat. Dopiero jakieś pół roku temu tak naprawdę całkowicie ją uśpiłam, jednak od dwóch miesięcy czuje, że to wraca.
Straciłam chęci na dosłownie wszystko. Nie widzę nawet sensu wstawania z łóżka, ponieważ wiem, że ten dzień, tak jak poprzednie, będzie wyglądał tak samo.

Chciałabym, żebyście wiedzieli, że nie porzucam tego opowiadania. Po prostu rozdziały nie będą pojawiać się regularnie, a przerwa pomiędzy nimi będzie o wiele dłuższa.

Przepraszam was za wszystko zgredki.
Do kiedyś i miłych wakacji!


Gryffindor's Heart || Tom Riddle (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz